Grom spadł wieczorem. Razem z Marysią oglądały program o konieczności samobadania piersi. Dziecko poszło się kąpać. I zawołało mamę. - Wyczuła guzek koło sutka. Rzeczywiście, był. Wielkości 50 groszy - mówi matka, mieszkanka Zielonej Góry. Lekarz rodzinna przepisała maść ichtiolową. Mijają dni. U dziecka pojawia się stan podgorączkowy, straszą powiększone węzły chłonne. Pani doktor wypisuje skierowanie do endokrynologa. Ale na USG już nie, bo nie ma tego w koszyku usług. - Dzwonię do poradni endokrynologicznej dla dzieci. Na liście NFZ są tylko dwie. Pada termin. Listopad - opowiada kobieta. Słowa płyną wolno, jakby myślami była daleko stąd. Może widzi pierś dziecka i sutek, który po kolejnych dniach się wciągnął:- Przeraziłam się. Chwyciłam za telefon. Prosiłam o pomoc w poradniach endokrynologów dla dorosłych. Walczyłam sześć godzin. Moje dziecko nikogo nie obchodziło.
Więcej we wtorkowym, 4 marca, papierowym wydaniu ,,Gazety Lubuskiej".
Przeczytaj też: Pijany lekarz poranił noworodka. Czy pójdzie do więzienia?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?