Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Inauguracja ekstraklasy po staremu

Paweł Tracz 95 722 69 37 [email protected]
Pierwsza kolejka ekstraklasy nie przyniosła wielu odkrywczych wrażeń. Mistrz dalej gromi, w Lubinie znów przerost formy nad treścią, Smuda-nuda w Krakowie i trudny żywot beniaminka z burdami w tle. Czyli nic nowego.

Pierwszy gwizdek w najwyższej klasie rozgrywek w Polsce rozbrzmiał w piątek o 18.00 w Lubinie. Na pierwszego gola w nowym sezonie nie trzeba było długo czekać - już w 5 min precyzyjną główką popisał się Maciej Dąbrowski. Jeszcze przed przerwą na 2:0 dla Pogoni podwyższył Tajafumi Akahoshi. Spory udział przy tej bramce miał inny Japończyk, Takuya Murayama, który podawał w pole karne. Wynik meczu Zagłębia ze szczecinianami już nie uległ zmianie. Sensacja? Na pewno spora niespodzianka.

Latem miedziowy klub ściągnął kilku przyzwoitych piłkarzy, bo w końcu chce spisać się na miarę oczekiwań. Tymczasem gospodarze zagrali katastrofalnie, wyglądali jak zwykle, czyli słabo. Przez 60 proc. czasu posiadali piłkę, a mimo to oddali na bramkę rywali zaledwie jeden celny strzał! To nie przystoi ekipie aspirującej do walki o czołówkę. Trener Zagłębia Pavel Hapal dostał od działaczy ogromny kredyt zaufania, ale termin spłaty pierwszej raty znów został odroczony...

Z kolei u "portowców" szalona radość. Czyżby słowa trenera Dariusza Wdowczyka, że Pogoń będzie na koniec sezonu w czołowej ósemce nie były na wyrost? W piątek do zwycięstwa poprowadzili ją samuraje, ale niewykluczone, że w tej ekipie bez gwiazd błysną w kolejnych spotkaniach inni.

Trzy dni temu w Krakowie mieliśmy starcie dwóch wielkich firm: Wisły i Górnika Zabrze. Myliłby się jednak ten, kto liczył na wspaniały pojedynek. Gospodarze, prowadzeni przez nowego-starego trenera Franciszka Smudę, zaledwie bezbramkowo zremisowali. Ba, po meczu to goście odczuwali niedosyt, za to "Biała Gwiazda" była zadowolona z punktu. Cóż, taki znak czasu, bo nie zanosi się, by krakowianie szybko wrócili do grona możnych naszej ligi.

Debiut Smudy, byłego selekcjonera naszej reprezentacji, wypadł bardzo blado. "Wiślacy" zagrali bezradnie, bez pomysłu i nominalnego napastnika. Za chwilę może być jeszcze gorzej, bo grający na tej pozycji trzy dni temu Łukasz Garguła doznał kontuzji.

Lista poszkodowanych jest niebezpiecznie długa, więc ewentualny powrót Pawła Brożka z Hiszpanii byłby wybawieniem. Z meczu pod Wawelem warto za to zapamiętać 300. mecz w polskiej lidze Arkadiusza Głowackiego oraz efektowną oprawę miejscowych kibiców dla Radosława Sobolewskiego, który grał w Wiśle przez ostatnich osiem lat. W piątek wystąpił już w barwach Górnika.

Święto z powrotu Zawiszy do ekstraklasy po 19 latach zakłóciły porażka z Jagiellonią i incydenty na bydgoskim stadionie z udziałem pseudokibiców obu drużyn. Już w 6 min mogło być 1:0 dla beniaminka, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Ostatecznie w takim stosunku wygrała "Jaga". W trakcie spotkania doszło do dwóch przykrych zdarzeń.

Najpierw pseudokibice z Białegostoku zaczęli demolować ogrodzenie swojego sektora i próbowali wedrzeć się na murawę. Sytuacja została jednak opanowana. Nieudany był też "rewanż" gospodarzy, którzy w drugiej połowie chcieli dostać się pod sektor gości, na co natychmiast zareagowała policja. Swoją drogą, to nie pierwszy taki incydent na stadionie Zawiszy.

Jeśli ktoś miał wątpliwości co do formy Legii Warszawa, to na pewno zostały one rozwiane w sobotę. Mistrz Polski zmasakrował w klasyku Widzew Łódź aż 5:1 i udowodnił, że na swoim podwórku nadal jest mocny. Spora w tym zasługa szkoleniowca "stołecznych" Jana Urbana, który nie boi się niekonwencjonalnych posunięć.

Dwa dni temu posadził na ławie aż siedmiu piłkarzy, którzy walczyli w środę w eliminacjach Ligi Mistrzów, a mimo to jego chłopcy znów wygrali. Szczególne uznanie zyskał napastnik Patryk Mikita. 21-latek debiutował w ekstraklasie, a zaliczył dwie asysty i zdobył gola. Czyżby Legii rosła kolejna młoda gwiazda? Niewykluczone.

Z weekendu zapamiętamy też wściekłość kibiców w Gdańsku, ale bynajmniej nie z powodu porażki Lechii. Miejscowi zainaugurują sezon dopiero dziś pojedynkiem z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Rozczarowanie wywołało odwołanie sobotniego spotkania gdańszczan ze słynną FC Barcelona. "Duma Katalonii" miała zagrać na PGE Arenie towarzysko, ale z powodu choroby trenera odwołała przyjazd. Na szczęście mecz ma się odbyć w innym terminie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska