We wtorek, 11 marca, na naszym portalu ukazał się tekst o byłym żużlowcu, wychowanku Stali Gorzów: 11 lat po wypadku Krzysztof Cegielski stanął na własnych nogach i zaczął chodzić
W środę o godz. 16 pod naszym postem na facebooku (FB) było blisko 150 komentarzy, prawie 2,3 tys. polubień, a wpis zobaczyło blisko 120 tys. osób! Wszyscy gratulują Krzysztofowi Cegielskiemu wytrwałości i walki o powrót do zdrowia. Dla wielu osób były żużlowiec stał się inspiracją. Oto kilka z komentarzy internautów:
Jarosław: - Wytrwałość, ambicja, wiara to cechy którymi obdarzyć możesz niejednego sportowca. Gratulacje i mimo że Cię osobiście nie znam, to jestem pełen podziwu. Pozdrawiam
Maciej: - Gratuluje wytrwałości. Ale ile osób jest wstanie wygrać walkę z kalectwem? Pewnie, że nie można się poddawać. Lecz po 11 latach wstać to naprawdę sukces i takie przypadki należą do ewenementów (...)
Izabela: - Po tylu latach miło zobaczyć Cegłę na własnych nogach! W końcu to wychowanek Stali. Oby tak dalej! Wszystkiego co najlepsze dla Ciebie Krzysztofie.
Maciej: - Wspaniale... Ja także walczę. Miałem podobną sytuację ale i dużo szczęścia - ja będę chodził na własnych nogach mimo bardzo poważnego urazu kręgosłupa i pierwszej diagnozy: "Pan nigdy nie będzie chodził". Takie artykuły bardzo mobilizują, zachęcam wszystkich do czytania i chwili refleksji. Wypadki mogą dotknąć wszystkich. Trzymam kciuki za dalsze postępy.
Agnieszka: - Uwielbiam takie wiadomości! Super, Krzysiu. Teraz będzie już tylko lepiej. Odrodziłeś się na nowo, jak Feniks, z jeszcze większą siłą i wiarą w lepszy dzień. Wygrałeś najważniejszy mecz w swoim życiu.
Maria: - Super! Jesteś młody i masz dużo czasu, aby wszystko osiągnąć, wszystko, tylko ...musisz bardzo tego chcieć! Dla takich jak TY z duszą walczącego każdy cel jest możliwy! Uwierz!
3 czerwca 2003 r. Cegielski miał wypadek w meczu ligi szwedzkiej. Kraksa w pierwszym łuku nie wyglądała groźnie, ale w plecy gorzowianina uderzył motocykl Amerykanina Ryana Fishera. Żużlowiec doznał poważnego urazu kręgosłupa. Resztę życia miał spędzić na wózku... Lecz on nie poddał się. Przeprowadził się do Krakowa, gdzie codziennie ćwiczył i się rehabilitował. Teraz stanął na własnych nogach.
- Nigdy, nawet w najtrudniejszym momencie, nie wolno się poddawać. Od mojego wypadku w Szwecji minie 11 lat. Słuchając tego, co mówią specjaliści, mogłoby się wydawać, że postępy jakie zrobiłem, teoretycznie w ogóle nie były możliwe - mówi były żużlowiec.
O walce Krzysztofa Cegielskiego napiszemy też w najbliższym, sobotnio-niedzielnym papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?