- Dziś mamy dzień bez... komórki. Jest pan chyba jedyną osobą z tzw. świecznika, która zdecydowanie odrzuca ten rodzaj telefonu. Wstręt do techniki?
- Raczej do bycia kontrolowanym. Po pierwsze chcę uwolnić się od nadopiekuńczości rodziny, po drugie uważam, że każdy ma prawo do marginesu prywatności, azylu. Nie zapomnę jak swego czasu, w środku nocy, zadzwoniła do mnie pewna niewiasta narzekając, że pies sąsiada obsikuje jej tuje. Pomyślałem, że tego już zbyt wiele.
- Słynie pan z dobrego kontaktu z mieszkańcami..
- Do tego komórka nie jest potrzebna. Oczywiście, gdy mój pracodawca, a jest nim społeczeństwo gminy, zażąda bym miał ten gadżet, podporządkuję się. Na razie mam to szczęście, że na razie mój szef tego nie wymaga.
- Rozumiem, że nie telefonuje pan też do innych na komórkę? Na przykład do podwładnych.
- O nie, robię to. I bardzo sobie chwalę. Wiem, że to dość przewrotna filozofia, ale każdy powinien korzystać z nowoczesności w skali, która jemu odpowiada. Jeśli ktoś chce mieć komórkę musi się liczyć z tym, że inni będą szukali z nim kontaktu.
- Dopuszcza pan do siebie myśl, że kiedyś...
- Wiem, wiem... Że kiedyś polegnę i kupię sobie taką smycz? Mam nadzieję, że stanie się to jak najpóźniej... A może nigdy...
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?