- Ulotki, które roznosiliśmy, nie trafiały do osób, które trudniły się „budowlanką”. Zostawialiśmy je w przychodniach, przed urzędem pracy... Tam, gdzie są ludzie - mówił w czwartek w sądzie Robert K. Jest istotnym świadkiem w sprawie wyłudzenia przez firmę Drawex 5,3 mln zł z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Przeczytaj: Afera w Draweksie. Krzysztof B. usłyszał 97 zarzutów w sprawie wyłudzenia 5,3 mln zł
Zdaniem śledczych dochodziło do tego od roku 2007 do 2014. W czwartek sąd wznowił proces (trzeba go było przerwać, bo jeden z oskarżonych trafił do szpitala), a Robert K. kontynuował wyjaśnienia, jak - z jego punktu widzenia - wyglądał proceder.
Gorzowianin ma w mózgu glejaka, który powoduje, że mężczyzna praktycznie nie widzi, a całe życie „czyta Braillem”. Do tego ma kłopoty ze słuchem. Dziewięć lat temu został zatrudniony przez Krzysztofa B., szefa Draweksu jako... rzecznik prasowy. Faktycznie mężczyzna głównie roznosił ulotki zachęcające do pracy w firmie oraz reklamujące schody.
Więcej w papierowym, sobotnio-niedzielnym (9-10 stycznia) wydaniu "Gazety Lubuskiej" lub na plus.gazetalubuska.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?