„Pokemon GO” to obecnie najpopularniejsza aplikacja pobierana na smartfony. Gra wykorzystuje tzw. rozszerzoną rzeczywistość, czyli system łączący świat rzeczywisty z tym, generowanym komputerowo. Zainteresowanie Pokemonami jest tak duże, że według szacunków, „Pokemon GO” jest częściej używana, niż popularna aplikacja randkowa Tinder, a wkrótce może pokonać nawet Twittera.
Aplikacja bezpośrednio łączy się z nawigacją GPS oraz internetem i tuż po jej zainstalowaniu, użytkownikowi ukazuje się mapa miasta, wzorowana na prawdziwym świecie, na której widoczne są tzw. kieszonkowe potwory, czyli właśnie Pokemony.
W Gorzowie obecne są one m.in. w Parku Wiosny Ludów (okolice Kłodawki), obok CH Park 111 (pomnik Szymona Giętego), w okolicach Amfiteatru, a także… W prywatnych domach!
Nie brakuje doniesień o stworkach, które zostały ukryte w kościołach i miejscach sakralnych. Stworki pojawiły się w Muzeum Holocaustu w Waszyngtonie, a kilka z nich ukrytych zostało na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady w Oświęcimiu. Umieszczenie w takich miejscach Pokemonów nie jest jednak celowe - mechanika gry nie przewiduje tworzenia obszarów, w których gra nie będzie możliwa. Jednak to wkrótce ma się zmienić. Władze muzeów zaapelowały, aby zwierzaki zniknęły z tych miejsc.
Pokemona można złapać wszędzie, gdzie tylko się ukaże – w trakcie spotkania ze znajomymi, w restauracji, a nawet w toalecie. Do poruszania się po świecie wykorzystuje się własne nogi, by znaleźć się w odpowiednim miejscu. Aby złapać zwierzaka, należy trafić go Pokeballem (biało-czerwoną kulą). Do dyspozycji użytkownicy mają też PokeRadar, ukazujący potwory w pobliżu. Szare ikony oznaczają Pokemony jeszcze niezdobyte. Na mapie można znaleźć, także PokeStops - punkty (pomniki, urzędy, murale, zabytki) oznaczone na niebiesko, w których można zdobyć dodatkowe przedmioty potrzebne w łapaniu dalszych stworów. Od poziomu piątego, oprócz szukaniu nowych zwierząt, użytkownik może także walczyć z innymi graczami.
Teraz, idąc na spacer, bierze się obowiązkowo smartfon w rękę, włącza aplikację i zdobywa kolejne punkty w „wirtualnym” świecie. Cel twórców jest jeden – pragną zaktywizować coraz to bardziej leniwe społeczeństwo, a skoro nie da się zrobić tego bez telefonu, pozostaje poruszanie się tylko z nim. „Pokemon GO” niesie jednak pewne ryzyko – osoby korzystające z aplikacji, coraz częściej narażają własne życie, aby zdobyć wirtualne potwory. Znane są już przypadki ofiar wypadków samochodowych – w stolicy, jeden
z kierowców, prawie potrącił przebiegające na czerwonym świetle dzieci, które tłumaczyły, że spieszyły się, aby złapać Pokemona.
Czytaj też: Świat zwariował na punkcie aplikacji Pokémon GO
Justin Bieber oszalał na puncie gry Pokemon GO:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?