Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jakimi furami wożą się nasi biznesmeni

Tomasz Rusek (kb, bat) 95 722 57 72 [email protected]
To lamborghini murcielago, w którym siedzi hostessa Barbara Duda, niedawno zaparkowało w gorzowskiej galerii Askana. Jego użytkownik mówi: - W środku to spartański wóz, nie powiedziałbyś, że nowy kosztuje ponad 300 tysięcy złotych (fot. Tomasz Nieciecki)
To lamborghini murcielago, w którym siedzi hostessa Barbara Duda, niedawno zaparkowało w gorzowskiej galerii Askana. Jego użytkownik mówi: - W środku to spartański wóz, nie powiedziałbyś, że nowy kosztuje ponad 300 tysięcy złotych (fot. Tomasz Nieciecki)
Bentley, lamborghini, ferrari, porsche, jaguar, corvetta... Ale na przykład Maciej Mularski spod Gorzowa raczej nie zwróci uwagi nawet na najbardziej wypasione auto na drodze. Bo nie można przyglądać się brykom, gdy siedzi się za sterami cesny.

Pokaż mi, czym jeździsz, a powiem, jak ci idzie w interesach? - Nie do końca tak jest, bo przecież samochód można wziąć w leasing - mówi przedsiębiorca, który aktualnie jeździ lamborghini murcielago.

- To od kolegi z Poznania. Ma spory park maszyn: hummera, ferrari, jaguara, sportowe bmw, zdaje się, że też audi R8. Ja po koleżeńsku testuję niektóre z nich. Nie, nie na publicznych drogach, tylko na torze - opowiada młody biznesmen. Sam miał ostatnio porsche i corvettę. Ale teraz najbardziej kręcą go motocykle.

- Czym jest dla mnie auto? Przedmiotem do przemieszczania się. Nie stanowi już o pozycji czy sukcesach, bo każdy może wziąć w leasing supersamochód - uważa przedsiębiorca. Nie chce w gazecie nazwiska ani nawet miasta, w którym mieszka. Nie on jeden woli pozostać anonimowy. Inny biznesmen tłumaczy: - Po co kłuć w oczy. Co z tego, że to pan zadzwonił do mnie z pytaniami, skoro i tak zaraz będzie, że się chwalę?

Setka w trzy sekundy

Stefan Biliński z Kostrzyna jeździ porsche. I to nie byle jakim, bo jest kierowcą wyścigowym. - To specjalny model GT3. Setkę osiąga po trzech sekundach, ma 400 koni i prędkość ograniczoną do 275 km/h - wylicza, proszony o szczegóły. Ale po ulicach nim nie śmiga, jedynie po torze.

Według naszych rozmówców, porsche są jeszcze w Zielonej Górze, Witnicy, Skwierzynie. Nowe modele kosztują po kilkaset tysięcy złotych, ale używane można kupić już za 50 tys. zł. Porsche 911 jeździ inny nasz rozmówca - właściciel firmy transportowej z Zielonej Góry. Auto ma napęd na cztery koła, prawie 500 koni, a do setki dochodzi po 3,7 s.

- Maksymalnie wyciąga 338 km/h, potem ma fabryczne ograniczenie. Osobiście najszybciej jechałem 330, ale nie u nas - zdradza biznesmen. Ma jeszcze jeden świetny wóz: audi A8. Pod maską 330 koni. - To moje nowe nabytki. Moje zabawki. Bo samochód to zabawka. Fajna, nawet jak jest się dużym chłopcem. Choć czasami to choroba, gdy bardzo chce się coś mieć - dodaje.

Tomek, przedsiębiorca z branży rolnej, przekonuje: - Takich samochodów, jak w Zielonej Górze, nie ma nawet w Warszawie. Jak warszawiacy widzą nasze auta, to im szczęki opadają.

Sam jeździ porsche cayenne. Tuning robił w niemieckiej firmie. Z Niemiec pochodzi też jego drugie, letnie auto - ferrari warte 1,3 mln zł. Ręczna robota, biały kabriolet, biała skórzana tapicerka, produkowane było przez cztery miesiące. W kwietniu tego roku odebrał je z salonu w Berlinie. Najszybciej jechał nim 320 km/h. Na autostradzie w Niemczech.

Czytaj też: Pieniądze dają szczęście

 

Wersja meksykańska

Ale samochód nie musi być nowy, by był wyjątkowy i cenny. Leszek Jankowski, szef jednej z miejskich firm w Zielonej Górze, ma w garażu egzemplarze, o których nawet bardzo majętne osoby mogłyby pomarzyć. Taki na przykład mercedes ponton z 1954 r., pierwszy wypust.

- W Polsce niewiele jest takich aut, ja swoje kupiłem w Szwajcarii - informuje. To jeżdżący zabytek, z białą kartą konserwatorską. Kolejny mercedes Jankowskiego to coupe 114 z 1969 r., tym razem z Niemiec. - Jeżdżę też garbusem, bardzo rzadkim w Europie, bo to wersja meksykańska z 1974 roku - opowiada miłośnik starych samochodów.

 W bogatej kolekcji Leszka Jankowskiego jest też auto marki MG wersja B. To model dwudrzwiowy rocznik 1974.

 

Jak jeszcze bardziej się wyróżnić? Na przykład jeżdżąc bentleyem. To ekskluzywna marka, jej modele stoją w garażach wielkich gwiazd sportu, ale też celebrytów, jak Paris Hilton, właścicielka... różowego.

W woj. lubuskim udało nam się namierzyć dwa: jednego na północy, drugiego na południu. - Przejechałem się kilka razy, ale nie miałem go na własność - zaprzecza pierwszy domniemany właściciel. Drugi akurat odpoczywa w Egipcie i nie ma czasu na rozmowę. Na SMS-a też nie odpisał. A szkoda, bo ponoć w garażu trzyma też ferrari i jaguara.

Wygoda jest miła

Myliłby się ten, kto podejrzewa, że auto warte fortunę musi być wygodne i luksusowe. - Lamborghini nie jest. W środku to spartański wóz, nie powiedziałbyś, że nowy kosztuje ponad 300 tysięcy złotych. Ale wrażenia z jazdy, przyznaję, są niesamowite - zdradza użytkownik modelu murcielago.

Dlatego znany w Gorzowie mecenas Jerzy Synowiec, zamiast na sportowe cacko, postawił na luksus. Jeździ lexusem 300 GS z 2006 r. Z 250 koni można wycisnąć 250 km/h. Ale rozumie tych, którzy szukają wrażeń w szybkości.

- W latach 80. jak wszyscy jeździłem maluchami, polonezami, dużymi fiatami. Pamiętam swoją wycieczkę do Francji maluchem. Na autostradzie wyprzedzały mnie samochody z przyczepami kempingowymi, a jak wdrapywałem się gdzieś pod górę, to podchodzili mnie nawet rowerzyści. Nie zapomnę tego wstydu... Dlatego postanowiłem sobie, że jak będzie mnie stać, to kupię sobie szybki i dobry samochód - wspomina ze śmiechem. To jego drugi lexus. - Przyzwyczaiłem się do tej marki. Auta są solidne, zapewniają komfort, bezpieczeństwo i osiągi - wylicza.

Czytaj też: Jakimi samochodami jeżdżą najważniejsi ludzie w Lubuskiem?

  Wypasionym porsche cayenne, tuningowanym w Niemczech jeździ Tomek, przedsiębiorca z branży rolnej.

 

W korkach nie stoi

Biznesmen spod Gorzowa Maciej Mularski (ma gospodarstwa ogrodnicze) raczej nie zwróci uwagi choćby na najbardziej niesamowite auto na drodze. Z prostego powodu: jak się steruje własnym samolotem, nie ma możliwości przyglądania się brykom.

- Latam cessną 182. To bardzo popularny model. W idealnych warunkach rozwija prędkość do 240 km/h, a w korkach nie stoi - żartuje przedsiębiorca. Jeśli musi wylądować, to jeździ mercedesem klasy E z 2006 r. - To benzyniak z silnikiem 3,2 litra. Bardzo dobrze sobie radzi na drodze - mówi z uśmiechem Mularski.

A jak to jest z hasłem "pokaż mi czym jeździsz, a powiem, jak ci idzie w biznesie”? - Nie ma w tym prawdy. Popatrzcie na nasze ulice. Są pełne wypasionych SUV-ów wziętych w leasing, często ponad finansowe możliwości, a już na pewno potrzeby kierowcy - mówi Synowiec. A kierowca lamborghini dodaje: - Czasy w interesach są ciężkie, a samochód nie jest dobrą inwestycją...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska