"BURZA" WYBUCHŁA 1 SIERPNIA
"BURZA" WYBUCHŁA 1 SIERPNIA
21 lipca 1944, gdy w stolicy słychać było echa radzieckich dział, dowódca Armii Krajowej generał Tadeusz Komorowski "Bór" podjął decyzję o rozpoczęciu akcji "Burza". 1 sierpnia o 17.00 do walki ruszyło około 23 tys. żołnierzy i cywilna ludność stolicy. Po drugiej stronie barykady stanął niemiecki garnizon warszawski, liczący ok. 20 tys. żołnierzy i policjantów. Ale w tłumieniu powstania wzięło udział ok. 50 tys. żołnierzy niemieckich. Bezprzykładnemu męstwu i patriotyzmowi powstańców przeciwstawili całą machinę wojenną i bezprzykładne okrucieństwo. Bez wsparcia powstańcy nie mieli żadnych szans.
2 października podpisano akt kapitulacji. 3-5 października oddziały powstańcze złożyły broń i poddały się. Ich straty ocenia się na 18 tys. zabitych i zaginionych, 25 tys. rannych. Do niewoli dostało się ok. 15 tys. Jednocześnie straty wśród ludności cywilnej wyniosły ponad 180 tys. zabitych - przede wszystkim pomordowanych. A wśród Niemców - 10 tys. zabitych, 6 tys. zaginionych, 9 tys. rannych i ok. 300 pojazdów opancerzonych. Podczas powstania na terenach objętych walkami zniszczonych zostało 20 proc. budynków. Kolejne Niemcy systematycznie burzyli już po zaprzestaniu walk...
W sobotę o 16.50 przy obelisku Armii Krajowej na cmentarzu w Zielonej Górze odbędzie się uroczysty apel z okazji 65. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Kompanię honorowa wystawi 4. Zielonogórski Pułk Przeciwlotniczy z Czerwieńska.
- Gdzie pani była, kiedy wybuchło powstanie warszawskie?
- Pracowałam jako pielęgniarka w Szpitalu Maltańskim przy ul. Senatorskiej w Warszawie. Należałam też do Armii Krajowej. 7 sierpnia od rana z Woli, którą zajęli Niemcy, wycofywali się powstańcy. Zostawili rannych w naszym szpitalu, sami poszli na Starówkę. Ich opowieści o zachowaniu się Niemców, o dobijaniu rannych, były przerażające.
- Musieliście się liczyć z tym, że wejdą wkrótce do szpitala...
- Dlatego tak się baliśmy, zwłaszcza o rannych powstańców. Aby odwrócić uwagę Niemców od osób z ranami postrzałowymi, lekarze w kilku przypadkach fikcyjnie operowali wyrostki. Oczywiście, że wszyscy czuliśmy strach, ale i boleść, że z tego rejonu hitlerowcy wyparli powstańców. Nie wiedzieliśmy, jak jest gdzie indziej.
- Co się działo, kiedy Niemcy opanowali szpital?
- Kazali wszystkim, personelowi i chorym, wyjść na plac Bankowy. Tych, którzy nie mogli chodzić, musieliśmy wynieść. Potem kazali nam ustawić się w szeregu. Kiedy powiedzieli, że lekarze i pielęgniarki mają odejść, chorzy zaczęli głośno protestować, bo obawiali się, że zostaną rozstrzelani. Mogliśmy więc zostać. Następnie nas ewakuowano. Pod konwojem poszliśmy poza Warszawę, w kierunku Pruszkowa. Tych, którzy nie mogli chodzić, nieśliśmy na noszach i na łóżkach.
- To wydarzenie doczekało się różnych ocen. Dla jednych obchodzenie rocznicy jest hołdem złożonym heroizmowi powstańców. Dla innych to rocznica masakry, także na ludności cywilnej, w wyniku nieodpowiedzialności tych, którzy zdecydowali o rozpoczęciu powstania. Jak pani to widzi?
- Bliższa jest mi ta pierwsza ocena. Wtedy nikt z nas nie zastanawiał się nad sensem wybuchu powstania, nad szansami zwycięstwa. Po prostu chcieliśmy wygonić Niemców.
- Co pani sądzi o pomyśle prezydenta Kaczyńskiego, żeby 1 sierpnia był świętem narodowym?
- Uważam, że to bardzo dobry pomysł. Nie należy zapominać o tym, co było. O powstaniu warszawskim powinni też pamiętać młodzi ludzie. Oby nigdy nie musieli czegoś takiego doświadczać.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?