Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Hampel: Klamra spięła wielki sukces

Marcin Łada 68 324 88 14 [email protected]
Jarosław Hampel jest wychowankiem Polonii Piła, 17 kwietnia skończy 30 lat. Mistrz świata juniorów i od dwóch lat na podium Grand Prix. Żonaty, ma córkę.
Jarosław Hampel jest wychowankiem Polonii Piła, 17 kwietnia skończy 30 lat. Mistrz świata juniorów i od dwóch lat na podium Grand Prix. Żonaty, ma córkę. Tomasz Gawałkiewicz
- Bardzo bym chciał wnieść dobry wynik i być jednym z liderów mojego zespołu - powiedział zawodnik Unii Leszno i reprezentant Polski Jarosław Hampel. - Czuje się na siłach, by w tym roku również jechać dobrze.

- Chyba długo się pan nie zastanawiał nad wizytą w Zielonej Górze?
- Z ogromną przyjemnością przyjechałem na zaproszenie Rafała, by zmierzyć się w ostatnim pożegnalnym turnieju. Znamy się już naprawdę wiele, wiele, lat. Rafał był jednym z pierwszych zawodników, który pomagał mi na początku kariery. Przyjaźnimy się kawał czasu. To jest dla nas bardzo ważne, bo gdzieś w tym światku żużlowym poruszamy się wszyscy razem i takie akcenty są dla nas niezwykle miłe.

- Jak pan ocenia Unię Leszno w tym sezonie? Mówił pan w jednym z wywiadów, że "Byki" to bardzo ciekawy, odmłodzony skład.
- Trudno coś dokładnie powiedzieć u progu sezonu, ale mamy bardzo ambitny zespół. Naszym atutem powinna być przebojowość. Z drugiej strony jesteśmy chyba nieco nieprzewidywalni. Czas pokaże, na jaki rezultat będziemy pracowali. Ogólnie jesteśmy nastawieni bardzo optymistycznie i myślę, że to niezwykle ważne.

- Rozpoczął pan sezon z bardzo dobrego pułapu. Czy podium w Grand Prix Nowej Zelandii pozwala sądzić, że w lidze będzie pan notował dwucyfrowe zdobycze?
- Oczywiście bardzo bym chciał wnieść dobry wynik i być jednym z liderów mojego zespołu. Choć liga jest bardzo ciężka, a zespoły niezwykle wyrównane, czuje się na siłach, by w tym roku również jechać dobrze. Mam nadzieję, że zrealizuję założenia.

- Jak pan ocenia nowozelandzki eksperyment i sens organizowania zawodów w tak odległych od Europy zakątkach świata?
- Oceniam bardzo pozytywnie. Wszystko zostało zorganizowane perfekcyjnie. Jeśli chodzi o sam turniej, to rywalizacja przyniosła niezwykle dużo emocji, okazała się dobrym widowiskiem. Mieliśmy przy tym świetną frekwencję, więc szóstka z plusem dla gospodarzy. Może tylko podróż była nieco męcząca, ale w tej dziedzinie nic nie można poprawić.

- Ile lecieliście do Auckland?
- Ponad 30 godzin. Nie było problemów z aklimatyzacją. Opnie po zawodach są przychylne, więc to dobry prognostyk, że w niedalekiej przyszłości szefowie cyklu pomyślą o innych ciekawych i egzotycznych miejscach.
- Nas przykład Argentyna? Czy to dobry kierunek?
- Myślę, że tak. Tu chodzi o to, by ustalić stopień zapotrzebowania na żużel. Nowa Zelandia pokazała, że jest. Wydaje mi się, że w Australii byłoby podobnie. Zobaczymy, może będą pomysły na inne strony świata. Trudno mi, jako zawodnikowi, coś więcej na ten temat powiedzieć. W każdym razie pomysł z Nową Zelandią, jak najbardziej trafiony.

- Miał pan czas, by zwiedzić Auckland?
- Troszkę, bo mieliśmy dwa dni wolnego. Ciekawe miasto, świetny klimat, ładna pogoda. Spędziłem tam kilka wspaniałych chwil, a przy tym wynik mnie zadowalał. Wszystko to się spina klamrą w jeden wielki sukces.

- Następna runda mistrzostw świata dopiero za kilka tygodni, ale już dziś chcielibyśmy wiedzieć, jak wygląda pana apetyt przed startem na własnym stadionie. Jak nastawia się pan przed turniejem w Lesznie?
- Powiem krótko. Przede wszystkim chciałbym utrzymać dobry wysoki poziom. To tyle i zobaczymy, na co faktycznie będzie mnie stać w tym roku.

- Dziękuję.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska