Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Strzemecki z Żar kandydatem do tytułu Nasz Doktor 2012

Janczo Todorow 68 363 44 99 [email protected]
- Wielu pacjentów żyje niezdrowo, a potem uważa, że chirurg ich w jednym momencie wyleci - mówi Jarosław Strzemecki.
- Wielu pacjentów żyje niezdrowo, a potem uważa, że chirurg ich w jednym momencie wyleci - mówi Jarosław Strzemecki. Janczo Todorow
Kilka lat temu swoją pierwszą operację chirurg Jarosław Strzemecki z Żar wykonał podczas dyżuru w Wigilię. Miał tremę, ale wszystko poszło gładko.

O tym, że chce zostać lekarzem, postanowił jeszcze w szkole średniej. Był przekonany, że ten zawód pozwoli mu pomagać ludziom, że będzie im potrzebny. - Bardzo łatwo nawiązuję kontakt z innymi osobami, a to niezmiernie ważne w pracy lekarza. To pozwala lepiej poznać pacjenta i jego chorobę, ale i lepiej prowadzić jego leczenie. W tej pracy chodzi o to, żeby zdobyć jego zaufanie - wyznaje.

Już podczas studiów na Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi, zdał sobie sprawę, że najbardziej podoba mu się medycyna zabiegowa. I w tej właśnie dziedzinie zrobił specjalizację. Zauważył, że chirurgia daje najszybsze efekty w pracy lekarza. Jest schorzenie, potem operacja i po godzinie już go nie ma. Oczywiście, w okresie pooperacyjnym lekarz też musi kontynuować leczenie, a nieraz musi nawet walczyć o życie pacjenta. - Wybrałem jako specjalizację chirurgię, bo jest w niej konkret, od razu widzę efekt swojej pracy. A mój nauczyciel w tym zawodzie zawsze powtarzał, że chirurg nie może być leniwy, za to musi być spokojny i opanowany, mieć mocne nerwy. I mieć pewną rękę, kiedy trzyma skalpel. Bardzo dobra znajomość anatomii to rzecz niezbędna. I jeszcze coś bardzo ważnego - chirurg musi być wrażliwy, tak operować, jakby pacjentem był ktoś bliski - zapewnia J. Strzemecki.

Po ukończeniu studiów trafił do jednostki wojskowej w Stargardzie Szczecińskim, a potem przeniósł się do 109.szpitala w Szczecinie. Swoją pierwszą operację w życiu przyszło mu wykonać w 1998 roku podczas dyżuru w Wigilię. Jego pacjentem był żołnierz z zapaleniem wyrostka. Miał ogromną tremę, ale obok stał jego starszy kolega i to mu dodawało pewności. Wszystko poszło sprawnie.

Sprawy życiowe spowodowały, że musiał pożegnać się ze szpitalem i wyjechać na dwa lata do Niemiec, do Sprembergu. Tam pracował w klinice, na oddziale chirurgicznym. - Warunki i organizacja pracy były tam bardzo dobre, udało mi się pokonać i barierę językową - dodaje. Nie musiałem się wstydzić, nie miałem kompleksów, umiejętności polskich lekarzy w niczym nie ustępują niemieckim kolegom. Ten okres w Niemczech był z jednej strony trudny dla mnie, bo musiałem się zmagać z obcym językiem, a z drugiej bardzo wiele się nauczyłem.

Po powrocie z zagranicy, od sierpnia tego roku pracuje jako specjalista na oddziale chirurgii. - Choć z żoną pochodzimy z różnych stron Polski, to w Żarach zaaklimatyzowaliśmy się bardzo szybko, na swojej drodze spotkaliśmy samych życzliwych ludzi - podkreśla lekarz. Jego hobby to dobra książka i dobry film, filozofia wschodnia i joga. Żona Ewa jest prawnikiem.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska