Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jarosław Urbański: - Przełamać strach

Grażyna Zwolińska 0 68 324 88 44 [email protected]
Jarosław Urbański. Mieszka w Poznaniu. Z wykształcenia socjolog. Jest członkiem Komisji Krajowej OZZ “Inicjatywa Pracownicza”. Uczestniczył w pracach powołanego przez pracowników kilkudziesięciu zakładów Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego (2002-2003) oraz Komitetu Obrony i Pomocy Represjonowanym Pracownikom (2007-2008). Jest także autorem licznych artykułów na temat sytuacji pracowników publikowanych przez dzienniki i prasę związkową w kraju i zagranicą.
Jarosław Urbański. Mieszka w Poznaniu. Z wykształcenia socjolog. Jest członkiem Komisji Krajowej OZZ “Inicjatywa Pracownicza”. Uczestniczył w pracach powołanego przez pracowników kilkudziesięciu zakładów Ogólnopolskiego Komitetu Protestacyjnego (2002-2003) oraz Komitetu Obrony i Pomocy Represjonowanym Pracownikom (2007-2008). Jest także autorem licznych artykułów na temat sytuacji pracowników publikowanych przez dzienniki i prasę związkową w kraju i zagranicą. fot. Grażyna Zwolińska
Rozmowa z Jarosławem Urbańskim z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego "Inicjatywa Pracownicza"

- Chciało się panu tłuc pociągiem do Nowej Soli na rozprawę w sądzie pracy? A związkowa limuzyna?
- Jak jest coś takiego, jak rozprawa człowieka, który sprzeciwił się fikcyjnemu samozatrudnieniu narzuconemu przez pracodawcę, wsiadamy w pociąg albo autobus i jedziemy, by go wesprzeć. Limuzyn i etatów nie mamy.

- Jest tyle związków zawodowych. Po co jeszcze jeden?
- Bo dotychczasowe są zwykle biurokratycznymi strukturami, które nie potrafią funkcjonować bez dużych skupisk pracowników w wielkich aglomeracjach i zakładach. Tymczasem dziś jest całkiem nowa sytuacja na rynku pracy, są nowe typy zakładów i formy zatrudnienia. Związki w swojej dotychczasowej organizacyjnej i prawnej postaci nie potrafią odpowiedzieć na takie zapotrzebowanie.

- Wy potraficie?
- Staramy się tworzyć nowy wzorzec działania. Bronimy ludzi zatrudnionych na złych, "śmieciowych" umowach. Zajmujemy się branżami, którymi nikt nie chce się zajmować, gdzie króluje płaca minimalna, umowa zlecenie lub o dzieło. To tam jest nowy proletariat. Tam jest wyzysk i kuriozalne wręcz naigrywanie się z praw pracowniczych. Tragiczna sytuacja pod względem przestrzegania praw pracowniczych jest zwłaszcza w niewielkich miejscowościach.

- Dziwi się pan? Tam ludzie szczególnie boją się utraty pracy i godzą się na wszystko.
- Właśnie. Przełamanie strachu to podstawa. Jest on tragiczną konsekwencją transformacji ustrojowej. Jeśli ludzie umawiają się na spotkanie z nami, a potem boją się przyjść, to nie jest to chyba normalny system.

- Pracodawcy was nie cierpią. Mówią, że nie chce się wam pracować, nazywają nierobami...
- Tak, jesteśmy "nierobami". Jesteśmy zwolennikami tego, żeby w takich warunkach, za takie wynagrodzenie nie robić. Bo to zwykły wyzysk i nabijanie kabzy właścicielowi: przez wymuszanie pracy w nadgodzinach i nie płacenie za nią, skandaliczne naruszanie przepisów bhp, zwlekanie z wypłatą wynagrodzeń, traktowanie pracownika jak śmieć.

- A wyrzucanie z pracy ludzi zakładających związki zawodowe?
- Mógłbym pani podać bardzo wiele przykładów.

- To może jeden?
- Choćby DAD Polska, firma z kapitałem francuskim, z Poznania. Świeża sprawa. Ludzie pracowali w fatalnych warunkach sanitarnych, nie płacono im jak należy za nadgodziny, nie odprowadzono pieniędzy na fundusz socjalny, tak jak odprowadzano niektórych składek dobrowolnych. Jak nasi działacze zaczęli o tym głośno mówić, wyrzucono ich oczywiście na bruk. Pracodawca stwierdził, że "on tu rządzi". Zmusiliśmy go jednak do wypłaty zaległych pieniędzy, do płacenia za nadgodziny zgodnie z kodeksem pracy, do wyremontowania ubikacji, założenia pryszniców. Udało się także dlatego, że Państwowa Inspekcja Pracy potwierdziła wiele naszych zarzutów.

- Nic więc dziwnego, że pracodawcy się wściekają...
- Nie podobamy im się, bo nie jesteśmy układowym związkiem. Przychodzimy i mówimy: tu jest kodeks pracy, tu są unormowania prawne, to jest minimum. I chociaż ten program minimum usiłujemy wymusić.

- I co dzieje się dalej?
- Są dwie strategie. Jedna to przekupić. Z nami to się nie udaje. Jak sugerują nam etat albo podwyżkę, mówimy: tak, ale dla wszystkich pracowników. Jednak najczęstsza strategia to pozbyć się za wszelką cenę, nie bacząc na konsekwencje. Zwolnienie związkowców jest złamaniem konstytucyjnego prawa do zakładania związków. Podpisujący to pracodawca liczy się z konsekwencjami. "Porażającymi"!. To często maksymalnie 5 tys. zł kary, a jak się przyzna do winy (często się przyznaje) tylko 1 tys. zł. Śmieszne. Jest tysiąc sposobów, żeby takiemu “pokrzywdzonemu" zrekompensować stratę. Zresztą on już wcześniej, np. zmuszając ludzi do darmowych nadgodzin, zgarnął premię za wyrobienie planu, wielokrotnie przekraczającą kwotę, jaką musi zapłacić.

- Zainteresowała się wami jakaś partia?
- Gdybyśmy tylko chcieli... Środowiska polityczne, pozbawione tak naprawdę kontaktu z dołami, nastawione są przede wszystkim na marketing polityczny. Bylibyśmy tylko listkiem figowym.

- A kontakty z ruchem związkowym na Zachodzie?
- Jest grupa związków w Europie, z którymi współpracujemy. We Francji, Hiszpanii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Irlandii, Grecji. Wspieramy się nawzajem. Np. w sprawie konfliktów w hipermarketach sieci Auchan francuscy związkowcy zorganizowali kilka solidarnościowych pikiet.

- Co znaczy ten zjeżony kot na waszym czerwono-czarnym sztandarze?
- To znak, jakim posługują się radykalne, syndykalistyczne ruchy w całej Europie. Symbolizuje protest podjęty w obronie praw pracowniczych. Nawet za cenę dzikiego, nielegalnego strajku. Uważamy, że skoro pracodawcy łamią prawa pracy na każdym kroku, możemy odpowiedzieć tym samym. Nie zgadzajmy się w ten sposób na ograniczenia prawne, które nas mają wiązać, a pracodawców, jak widać, nie.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska