Foto Olimpik/x-news
Rewanż na Santiago Bernabeu zapowiadał się ciekawiej niż połfinałowy hit Barcelona - Bayern. Po zwycięstwie Juventusu 2:1 nad Realem przed tygodniem, w drugim starciu obu drużyn wszystko było możliwe. Real dla którego awans do finału, gdzie czekała już Barcelona, był ostatnią szansą na uratowanie sezonu - jak wściekły byk rzucił się na mistrzów Włoch.
Ataki na bramkę Juventusu trwały od pierwszej minuty, kiedy szansę miał Gareth Bale, a później słynnego Gianluigiego Buffona próbowali pokonać m.in. Karim Benzema, Cristiano Ronaldo z rzutu wolnego i ponownie Bale. Do tego wszystkie akcje przeprowadzali w szalonym tempie. Goście odgryzali się rzadko (m.in. w 14 min uderzał Arturo Vidal) i w końcu skapitulowali. W 22 min w polu karnym Giorgio Chiellini sfaulował Jamesa Rodrigueza, a jedenastkę pewnie wykonał Ronaldo.
Ten gol dawał "Królewskim" wymarzony awans, ale to nie był koniec emocji, choć jeszcze przed przerwą gospodarze mogli podwyższyć prowadzenie. Drugą połowę Juventus zaczął odważniej i w 57. minucie Alvaro Morata doprowadził do wyrównania. Gol byłego piłkarza Realu pozbawiał drużynę Carlo Ancelottiego szans na obronę tytułu i dawał awans ,Juve! Real, choć miał dużo czasu na odwrócenie losów awansu, nie był w stanie nic zrobić. W grze gospodarzy brakowało skuteczności i trochę szczęścia, a Włosi skutecznie wybijali ich z rytmu. To waśnie oni 6 czerwca w finale Ligi Mistrzów zmierzą się z podopiecznymi Luisa Enrique. Nie ma wątpliwości, kto jest "czarnym koniem" tegorocznych rozgrywek. Realowi pozostaje jedynie gorzkie podsumowanie mijającego sezonu.
Przeczytaj też:Cudu nie było. Bayern wygrał, ale to Barcelona zagra w wymarzonym finale!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?