Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karpie z Osiecznicy trafią do sklepów za dwa tygodnie

Tomasz Czyżniewski 68 324 88 34 [email protected]
Piątek. Południe. Gospodarstwo Rybackie "Karp” w Osiecznicy. Zdzisław Banaszak, współwłaściciel firmy, właśnie rozmawia przez telefon. Przed nim gruby zeszyt z zamówieniami.

- Niestety, jest tylko tyle karpia, co pan wcześnie zamówił - tłumaczy przez telefon. - Mam 27 ton. Nie znajdę panu 35 ton ryby, bo jej już nie mam.

Jeszcze przez kilka minut targuje się o cenę.

- Dobrze! Niech będzie - pada na koniec. Nadstawiamy ucha, po ile jest karp w Osiecznicy. U producenta. Ale to tajemnica handlowa. - Możemy powiedzieć, że sprzedajemy karpia przeciętnie po ok. 10 zł - uśmiecha się drugi właściciel gospodarstwa Leon Górski. - Teraz cena na koniec handlu jest chyba najniższa, ale to jest nasz najlepszy odbiorca. Od lat z nim współpracujemy.

Karpie z Osiecznicy trafiają do trzech województw: lubuskiego, dolnośląskiego i Wielkopolski. - I już ich nie macie? - dziwię się. - Magazyny już są puste?

- Ależ skąd! Magazyny są pełne ryby. Dopiero ją będziemy wywozić do odbiorców. Teraz jest to po kilkaset kilogramów dziennie. Później będzie więcej - tłumaczy Z. Banaszak.

Karp to taka dziwna ryba, że nie żeruje, gdy temperatura wody jest niska. To wykorzystują hodowcy. Intensywnie go karmią latem w stawach hodowlanych i odławiają w październiku i listopadzie, przenosząc do stawów magazynowych. Tu ryba, ze względu na temperaturę jest mało aktywna i prawie nic nie je. Tak jest, gdy temperatura wody spada poniżej 10 stopni. Dzięki temu pozbywa się zapachu zamulonego stawu a w przewodzie pokarmowym nie ma resztek jedzenia. Karp przy patroszeniu na świąteczny stół jest czysty.

Teraz karp pływa sobie w magazynach - stawach o długości ok. 100 m i szerokości 10 m. I czeka na ekspedycję. - Największy ruch będzie przed samymi świętami. Wtedy wywozić będziemy po ok. 20 ton ryby dziennie - mówi Z. Banaszak.

- W Zielonej Górze naszymi odbiorcami są hipermarkety Auchan, Carrefour i Makro. Ryby wozimy również do Zgorzelca, Bolesławca, Głogowa, Leszna czy Nowej Soli - wylicza L. Górski. Nie chce powiedzieć, ile ryb firma sprzeda. Przeciętnie gospodarstwo w Osiecznicy produkuje ok. 200 ton karpi.

- Ten rok był zły - dodaje Z. Banaszak. - Wiosna zimna, później potwornie gorące lato. Oceniamy, że spowodowało to spadek produkcji o ok. 30 proc. A ceny wzrosły o 10 proc. To był najgorszy rok w historii naszej spółki. Jedyna dobra wiadomość, że po deszczowej końcówce lata i jesieni nie będzie nam brakować wody w stawach, bo przedtem były z tym kłopoty.

To istotne, bo żeby odłowić karpie trzeba ze stawów spuścić wodę i później je napełnić. Przy suchym roku jest to bardzo trudne.

Karp z Osiecznicy nabrał już charakterystycznego złotego koloru. Sezon na niego trwa kilka przedświątecznych tygodni. Rybacy muszą wtedy sprzedać całą produkcję, bo w ciągu roku popyt na niego jest stosunkowo niewielki, a ryby nie ma sensu trzymać dłużej. To się nie opłaca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska