Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Walendzik: - Tu trzeba być wrażliwym

Anna Białęcka
Kazimierz Walendzik z wykształcenia jest muzykiem, gra na trąbce. Jego żona Barbara prowadzi chór.
Kazimierz Walendzik z wykształcenia jest muzykiem, gra na trąbce. Jego żona Barbara prowadzi chór. fot. Anna Białęcka
Rozmowa z Kazimierzem Walendzikiem, kapelmistrzem orkiestry dętej Huty Miedzi Głogów.

- Jest pan związany z zespołem od wielu lat. Co to za siła jest w orkiestrach dętych?
- Siła jest niewątpliwa. Zacząłem gra z Zakładowej Orkiestrze Dętej Huty Miedzi Głogów przed 40 laty. Od 20 lat jestem kapelmistrzem. Tak więc, jak widać trzyma mnie bardzo długo. Ta muzyka jest charakterystyczna, bardzo rytmiczna, łatwo wpada w ucho.

Mało kto może przejść obok niej obojętnie. A przede wszystkim jest urozmaicona, może by taneczna, rozrywkowa, jazzowa, poważna. My mamy każdy ten rodzaj w swoim repertuarze. Tak więc dla każdego coś miłego, nawet dla tych, którzy nie mają przygotowania muzycznego.

- Przed tygodniem daliście koncert karnawałowy. Było ponad 2 tys. widzów. Jakie to uczucie występować dla takiej widowni?
- To wielka przyjemność. Ja czerpię z takich występów czerpię wiele dobrej energii. Im więcej słuchaczy, tym lepiej. Choć oczywiście szanujemy każdego, kto chce nas posłuchać. Potrafimy więc zagrać z sercem także dla niewielu widzów.

- Występuje pan już do dawna. Miewa pan jeszcze tremę?
- Na początku towarzyszyła mi bardzo często. Teraz już jej nie mam, teraz to sama przyjemność. Muzycy wyczuwają, gdy jestem zdenerwowany, więc nie mogę dostarczać im złych emocji.

- Występują z panem muzycy w bardzo różnym wieku, ale sporo jest młodych. Jest zainteresowanie wstąpieniem do orkiestry?
- Owszem, chętni czekają w kolejce. Mamy nawet kilku wolontariuszy. Nie wymagamy od kandydatów wykształcenia muzycznego. Jednak trzeba mieć w sobie to coś, tę wrażliwość muzyczną. Technikę można poznać w trakcie prób. Tak więc grają ludzie w różnym wieku, a nawet różnych narodowości. Mamy na przykład jednego Holendra.

- Był pan przez lata dyrektorem szkoły muzycznej. Lepiej szefować w szkole czy w orkiestrze?
- Tamtą pracę też bardzo lubiłem. Kontakt z młodzieżą był bardzo ważny. Ale nie ma porównania, praca z muzykami w orkiestrze daje wiele satysfakcji. Występy, kontakt z publicznością, wyjazdy na konkursy, próby to ogrom pozytywnych przeżyć. To kolejny, ważny etap w moim życiu. Tak dobry i ważny, ze nie chciałbym niczego zmieniać.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska