Najpierw Unia Leszno zburzyła naszą twierdzę, a teraz "Lwy" ubiły gruzy. Czy coś zostało?
Nie trzeba być przenikliwym, by stwierdzić, że kryzys Falubazu trwa i chyba się pogłębia. Piotr Protasiewicz zdobył tylko sześć "oczek" i bonus. Raz pokonał Lee Richardsona i juniora gości, a w trzech startach nikogo.
- Przed tym meczem spędziłem trzy dni na torze w Zielonej Górze. Sprawdziłem wszystko i wydawało mi się, że wybrałem to, co najlepsze. Ręce mi opadły, bo zawodnicy z Częstochowy uciekali po dwa, trzy metry na dojeździe do pierwszego łuku.
Totalnie nie mam pojęcia, w która stronę i co zrobić - przyznał "PePe". - Może za bardzo szukamy w torze, a zapominamy o sprawach ustawień, może w ogóle idziemy nie w tą stronę Trudno mi powiedzieć, ale nie sądzę byśmy wszyscy zapomnieli jak się jeździ.
Prawie identyczny bilans jak Protasiewicz miał w piątek jego partner Rafał Dobrucki, choć dodatkowo wyprzedził Sebastiana Ułamka.
- Gdybym był w pełni sił, wynik byłby pewnie lepszy. Zdecydowaliśmy jednak, że pojadę i nie będę się teraz tłumaczył ręką - "Rafi" uciął spekulacje o kontuzji. - Pojechałem słabo i tyle, a najgorsze, że nie znam przyczyny. Jadę drugi, trzeci bieg i nie potrafię wyciągnąć wniosków. Nie czuję motocykla i tu jest kłopot. Problemów jest chyba więcej niż nam się wydaje. Potrzebne są nie drobne zmiany, tylko grube przestawienia.
Do ogólnej mizerii dostroił się także Grzegorz Walasek. Nasz kapitan w niczym nie przypominał walczaka z poprzedniego sezonu. Nasz kapitan także triumfował jedynie w starciu z juniorem i ze słabiutkim w pierwszej części zawodów Richardsonem. Brytyjczyk zrewanżował się za to dwa razy w końcówce.
- Na tą chwilę jesteśmy słabą drużyną i jeździmy do tyłu. Nie potrafimy się dopasować i to jest naszą bolączką - skwitował "Greg". - A co zrobić? Niech tor będzie cały czas taki sam i niech już się nie zmienia, niech przy nim nie kombinują. My szukamy w silnikach, a zmieniają się warunki. To się przecież mija z celem.
Na wysokości zadania stanęli tylko Grzegorz Zengota i Niels Kristian Iversen. Nasz junior miewał lepsze zawody, ale na tle starszych kolegów zrobił swoje. Duńczyka już prawie skreśliliśmy, a on zaskoczył i dwukrotnie poradził sobie z Gregiem Hancockiem.
Co dalej? Walasek zwrócił uwagę na to, co już dawno zauważyli kibice: - Podejście niektórych ludzi jest w tym klubie typowo amatorskie i tak wygląda, jak my w tej chwili jeździmy - ocenił "Greg", ale nie chciał wymieniać nazwisk. Może ujawnią się sami?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?