MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kibice Falubazu oburzeni zamknięciem trybuny (wideo)

Piotr Jędzura (kb) 68 324 88 46 [email protected]
- Gdzie jest Janusz? - krzyczeli kibice. Ale prezydent Kubicki nie pojawił się na uroczystościach z okazji 1 maja...
- Gdzie jest Janusz? - krzyczeli kibice. Ale prezydent Kubicki nie pojawił się na uroczystościach z okazji 1 maja... Mariusz Kapała
- Cały świat już wie, trybuna wali się, a my razem z nią, Kubicki pod sąd! - słychać było w niedzielę w centrum miasta. Ponad 100 fanów Falubazu pokazało niezadowolenie z powodu zamknięcia nowej trybuny na stadionie żużlowym.

Około 13.00 na placu Bohaterów stali politycy z SLD. Tomasz Wontor, Radosław Brodzik, Andrzej Bocheński... Punktualnie o 13.00 na placu zrobiło się kolorowo od barw Falubazu. To kibice przyszli "podziękować" prezydentowi Januszowi Kubickiemu za trybunę.

Uroczystości z okazji 1 maja miały się zacząć o 13.00. Ale się nie zaczęła. Fani to wykrzyczeli: "Nie pękajcie, zaczynajcie". Po chwili szerokim echem poszło "Dziękujemy za trybunę".

Politycy wciąż nie rozpoczynali uroczystości. Na placu rozbrzmiało "Precz z komuną". A potem: "Cały świat już wie, trybuna wali się, a my razem z nią, Kubicki pod sąd". Wreszcie kibice rozciągnęli wielki baner z napisem "Ludzie czynu - dziękujemy wam za trybunę".

Prowadzący uroczystości Brodzik podszedł do mikrofonu dopiero około 13.20. I wtedy się zaczęło. Fani przekrzykiwali polityka, który mówił o robotnikach. Znów było słychać "Precz z komuną", a po chwili rozległy się gwizdy.

Na uroczystościach nie pojawił się prezydent Kubicki. "Gdzie jest Janusz?" - krzyczeli sympatycy Falubazu. Ludzie zebrani dookoła robili zdjęcia i nagrywali filmy telefonami komórkowymi.
- Incydent oceniam bardzo przykro. Kibice pomylili święta, nam chodziło o uczczenie siedmiu lat w Unii Europejskiej - powiedział Brodzik. Dodał, że rozumie fanów i współczuje im. - W sprawie trybuny powinno się cofnąć do projektu i dokładnie zbadać dokumentację - podkreślił. Zdaniem Brodzika tłum był podżegany przez kilka osób. - I one muszą liczyć się z odpowiedzialnością za swoje czyny - zaznaczył radny SLD.

Kibice są innego zdania. - To fuszerka, za którą ktoś musi odpowiedzieć - mówili, odchodząc z placu. Żałowali, że nie mogą dopingować żużlowców tak, jak lubią. - Jak trzeba będzie, to pokibicujemy przed urzędem miasta - komentowali.

Przypomnijmy. Bomba z trybuną wybuchła w czwartek. Wtedy Robert Jagiełowicz, szef Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który nadzorował przebudowę stadionu, ujawnił pismo od projektanta Jacka Kaczmarka. Odnosiło się do orzeczenia technicznego prof. Krzysztofa Wildego z Politechniki Gdańskiej, specjalisty od oceny stanu obiektów. Na prośbę firmy Alstal, wykonawcy stadionu, zbadał nową trybunę, bo od miesięcy mówiło się, że za bardzo "chodzi" pod naporem zorganizowanego dopingu kibiców.
Profesor nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy te drgania są zagrożeniem dla ludzi. Ale stwierdził, że jednoczesne podskoki prawdopodobnie przyspieszą starzenie się konstrukcji. Konsekwencją tych zniszczeń - to już ocena projektanta - może być awaria albo nawet katastrofa budowlana! W ślad za tym Robert Dowhan, prezes Falubazu, wydał w piątek dramatyczne oświadczenie. Zapowiedział, że dopóki nie dostanie wiarygodnego dokumentu, w którym przeczyta, że kibicowanie na nowej trybunie jest w 100 proc. bezpieczne, nie usiądzie na niej żaden kibic. Inwestorem było miasto (stadion kosztował ponad 12 mln zł, nie licząc VAT), stąd reakcja fanów Falubazu i ich niedzielna manifestacja.

Oświadczenie Dowhana wzmocniła decyzja Edwarda Ujmy, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. W piątek wydał natychmiastowy i całkowity zakaz użytkowania trybuny - do momentu usunięcia nieprawidłowości, na co dał czas MOSiR-owi do... 30 kwietnia 2012.

W środę Jagiełowicz ma spotkać się z wykonawcą. Rozmowy będą dotyczyły sposobu wzmocnienia konstrukcji. Zdaniem ekspertów budowlanych, z którymi rozmawialiśmy, to rozwiązanie jest jak najbardziej możliwe. Ale "na pewno niestandardowe, stąd pewnie i niestandardowo kosztowne". Jak bardzo? Tego nikt nie potrafił wyliczyć. Ale wiemy, że Jagiełowicz - na poczet przyszłych wydatków - już wstrzymał firmie Alstal Grupa Budowlana wypłatę 1 mln zł. I nie wykluczył, że sprawa trafi do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska