Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy Red Bulla Vettel i Webber po raz drugi zajęli dwa pierwsze miejsca

(ppp)
Pożegnanie z Silverstone miało być dla Roberta Kubicy premiowane punktami. Niestety, Polak przyjechał dopiero na 13. pozycji. Drugie zwycięstwo w tym sezonie wywalczył Sebastian Vettel.

Na szybkim torze zdecydowanie najlepsi byli kierowcy Red Bulla Vettel i Mark Webber, którzy wręcz zmiażdżyli resztę stawki. Niespodzianką było dopiero szóste miejsce dotychczasowego suwerena, zawodnika, który wygrał sześć z siedmiu wyścigów i lidera klasyfikacji generalnej - Jensona Buttona.

Ten od początku nie radził sobie najlepiej. Ruszył dopiero z trzeciej linii, a gdy wszyscy wystartowali, spadł jeszcze o kolejne dwie pozycje. Jak z armaty wystrzelił z pole position natomiast Vettel. Miał najcięższy bolid z pierwszej dziesiątki, a i tak nie było na niego mocnych. Kubica stracił kilka pozycji, ale szybko je odzyskał, a jego najpiękniejszy atak, to było odzyskanie pozycji na rzecz Lewisa Hamiltona.
Po pięciu okrążeniach zdecydowanie prowadził Vettel. Za nim jechał Rubens Barichello, Webber i sensacyjnie, tradycyjny outsider Kazuki Nakajima. Do ciekawego zdarzenia doszło pod koniec stawki. Kolega z zespołu Kubicy Nick Heidfeld lekko uszkodził nos samochodu i dostał od teamu nakaz zjechania do boksu. Niemiec nie zgodził się i postanowił jechać dalej.

Tymczasem Kubica jechał na 12. pozycji. Za nim próbował atakować Hamilton, przed nim pasjonujący pojedynek toczyli Fernando Alonso i Heidfeld. Polak jechał szybko i była nadzieja na punkty. Tym bardziej, że można było podejrzewać, że Kubica, mający tak potężnie zatankowany bolid, zdecyduje się tylko na jedną wizytę w boksie. Po pierwszych tankowaniach niewiele zmieniło się w czołówce, oprócz tego, że Webber wyprzedził Barichello, a Nakajima wypadł z punktowanej ósemki. W ogonie nie wytrzymał natomiast Sebastian Bourdais, który zahaczył o pojazd Heikki Kovalainena i obaj musieli ukończyć wyścig.

Prawdziwe emocje zaczęły się w końcówce. Obaj kierowcy Red Bulla ścigali się poza zasięgiem, ale dalsze pozycje były sprawą otwartą. W euforię wprowadził angielskich kibiców szczególnie Button, który po drugim, mocno opóźnionym tankowaniu, z ósmej pozycji wskoczył na czwartą, wyprzedzając Kimiego Raikkonena i Jarno Trullego. Gdy na 11 okrążeń przed końcem otrzymał od teamu informację, że mimo dziesięciosekundowej straty do Nico Rosberga i Felipe Massy, może ich dogonić, bo obaj jadą znacznie wolniej na twardych oponach, ruszył w pościg. Na dwa "kółka" przed metą już siedział na ogonie tego pierwszego, ale ostatecznie nie dał rady.

Polak, niestety, musiał ponownie zawitać do boksu na dotankowanie i tym samym pogrzebał swoje szanse na punktowaną pozycję. Ostatecznie przyjechał na 13. pozycji, a jedynym pocieszeniem dla niego i dla nas jest to, że za plecami przywiózł dwukrotnego mistrza świata Alonso, aktualnego Hamiltona i kolegę z zespołu Heidfelda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska