MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Klient nasz pan

AGNIESZKA HAŁAS DAGMARA LISIEWICZ [email protected]
Ryszard Poprawski
Żeby zdobyć tytuł magistra, nie trzeba miesiącami siedzieć w bibliotece. Gotową pracę magisterską można kupić za 1.500 zł.

Trwa gorączka pisania prac magisterskich, niedługo zaczną się obrony. Nie wszyscy zdążą w pierwszym terminie. Niektórzy jeszcze nie zaczęli pisać.

Klient nasz pan

Jest w czym wybierać. Oferty zamieszczone w internecie prześcigają się cenami i promocjami. Chociaż ceny nie są niskie, to zamawiając pracę można wziąć udział w losowaniu np. radiomagnetofonu.
Zamówienie pracy na dany temat - to żaden problem. Wystarczy wypełnić formularz lub zadzwonić. Nie trzeba podawać swojego nazwiska ani adresu. Podaje się temat pracy, objętość i termin oddania. Na taką "pomoc" może liczyć student każdego kierunku. "Pomocnicy" piszą prace m.in. z bankowości, ekonomii, filozofii, handlu zagranicznego, historii, hotelarstwa, informatyki, języków: angielskiego, niemieckiego, francuskiego, polskiego, kulturoznawstwa, marketingu, pedagogiki, politologii, psychologii, socjologii, statystyki, turystyki, wiedzy o Unii Europejskiej, zarządzania zasobami ludzkimi. Z prawa i etyki też, choć kupowanie prac i przedstawianie jako swoich jest przecież nieetyczne.

Fachowcy?

Mało prawdopodobne, że praca zostanie napisana przez doktora bądź profesora. Zwykle piszą je studenci.
Do pracy w charakterze "pomocnika" może się zgłosić każdy. Wystarczy - jak czytamy na stronie internetowej - "być najlepszym w tym, co robisz i mieć ochotę skorzystać ze swojej wiedzy i umiejętności". Jedyne wymagania to "lojalność, sumienność i wywiązywanie się z podjętych zobowiązań wobec klientów".

Gotowce tańsze

Niektórzy oferują swoje gotowe prace magisterskie - można je kupić już za ok. 300 zł. Sprzedawane są po obronie. Kupując taką pracę i przedstawiając jako własną, student ryzykuje oskarżenie o plagiat.
Aby zapobiec plagiatom, Uniwersytet Jagielloński jako pierwszy wprowadził do swoich komputerów system "Przewodnik". Kiedy student przynosi swoją pracę na dyskietce, komputer od razu wyłapuje fragmenty przepisane z książek albo innych prac.

Co na to prawo?

Co grozi studentowi, który kupił pracę magisterską? Ogłoszeniodawcy twierdzą, że nic. Zastrzegają, że napisane przez nich prace mogą być wykorzystywane tylko w sposób nie naruszający przepisów prawa autorskiego. Odcinają się jednak od odpowiedzialności za konsekwencje wykorzystania pracy.
Ogłoszeniodawcy utrzymują też, że to wcale nie oszustwo, bo zlecający pracę ma wkład w jej pisanie: podaje tytuł, sam może zrobić plan opracowania i wprowadza ewentualne poprawki. Jest to więc tylko... pomoc w napisaniu. A za pomaganie nie można karać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska