Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koalicja chce pokazać, że troszczy się o każdego człowieka. Ta troska ma jednak swoje granice. Będziemy je poznawać. Oby nie doświadczać

Janusz Życzkowski
Janusz Życzkowski
Dużo więcej było emocji, argumentów o „posiadaniu dzieci”, wyrazu żalu do poprzedników i rozgrywanie tematu na poziomie niemerytorycznym. Tylko czy o merytorykę tu chodzi?

Drugi tydzień nowego parlamentu. Oglądamy obrady w Sejmie, dyskusje między marszałkiem a posłami, komentarze w telewizji, werbalne starcia naszych wybrańców. Jaką to wróży przyszłość? Chyba nie mamy wątpliwości, że złożoną. Trudno jednak mieć do tego pretensje. Taki urok demokracji. Oczywiście pod warunkiem, że z tym systemem mamy do czynienia. Wygląda bowiem na to, że miliony wyborców nie będą godnie reprezentowani w sejmowych gremiach. Przedsmak mieliśmy przy okazji głosowania w sprawie prezydium obu izb parlamentu. Jaka będzie praktyka dotycząca innych ciał kolegialnych? Czas pokaże.

Jesteśmy w końcu po pierwszym głosowaniu. Pierwszej ustawy. Chodzi o sprawę krajowego programu in vitro. Jednej z metod pozwalających zwiększyć dzietność w Polsce. Co roku wiele par stara się o potomstwo w drodze sztucznego zapłodnienia. Część posłów chce, żeby było to finansowane z budżetu państwa. Słuchałem argumentów posłów, którzy prezentowali stanowiska swoich klubów. Szczególnie uważnie starałem się wsłuchać w głos wnioskodawców. Chciałem dowiedzieć się czegoś więcej, ale spośród wielu słów trudno było wyłuskać merytoryczną wiedzę. Dużo więcej było emocji, argumentów o „posiadaniu dzieci”, wyrazu żalu do poprzedników i rozgrywanie tematu na poziomie niemerytorycznym. Bo co do zasady, nie o merytorykę tu chodzi. Gdyby chcieć rozmawiać w ten sposób, trzeba by było spuścić powietrze z medialnego balona, na spokojnie ważyć za i przeciw, odnieść się do danych oraz krytycznie (nie krytykancko) spojrzeć na sprawę.

Wiemy jednak, że nie o to chodzi w polityce. Tej, która jest robiona z mównicy sejmowej. Chleba i igrzysk wołają wyborcy, a parlamentarzyści skwapliwie im odpowiadają. Nie jestem zadeklarowanym przeciwnikiem wprowadzenia finansowania in vitro z budżetu państwa. Mam wątpliwości dotyczące metody, ale sam nigdy nie byłem w takiej sytuacji i uważam, że decyzja jest kwestią indywidualną. Mam tylko nadzieję, że wskutek przesunięcia środków na ten cel, nie zabraknie ich w innych dziedzinach medycyny. Chciałbym też, żeby więcej mówić o adopcji. Jest tyle dzieci, które czekają na dom i być może nie są zupełnie małe, nie można ich „posiadać”, ale brakuje im rodziców i ciepła.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska