Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komunikat inauguracyjny

Rafał Darżynkiewicz [email protected]
Wiosna kocha żużel. Scenariusz ligowej inauguracji rysowany śniegiem i deszczem nie sprawdził się. Słoneczko, ciepełko i emocje na dwóch stadionach.

Emocje były wszędzie, ale na styku jeżdżono tylko w Gdańsku i Bydgoszczy. Pierwszą ligową niedzielę w zupełnie odmiennych nastrojach zakończyli Lubuszanie. Na północy płacz i zgrzytanie zębów. Któż bowiem się spodziewał, że klasyk w Lesznie zakończy się takim pogromem?

Lany poniedziałek osiem dni przed terminem. Wiosna i kalendarz przyśpieszyły, a gorzowianie zostali na starcie.

Zielonogórzanie swój mecz rozgrywali już od piątku. Podziwiam koncentrację zawodników i dyscyplinę kibiców. Kłopoty i osłabienie rywala mogły mieć różne skutki. Nic złego się nie zdarzyło. "Lwy" bez drogich zębów nie mogły skutecznie gryźć. Z kolei kibice udowodnili, że Falubaz rzecz święta i stawili się w komplecie, choć wynik można było obstawić w ciemno. Brawo!

Sprawa "złotych zębów" położyła się cieniem na ligowej inauguracji. Nicki Pedersen i Greg Hancock nie zgodzili się na obniżkę kontraktów. Zerwali umowy, w których dotychczasowy pracodawca obiecywał wirtualne pieniądze. Brak zrozumienia dla kryzysowej sytuacji może mieć kilka powodów. Albo obniżka była poważna czyli około połowy obiecywanej kwoty albo, i to wydaje mi się bardziej prawdopodobne, obaj panowie mają już oferty z innych klubów.

Czas pokaże. Jedno jest pewne. Źle się stało, że mistrza świata, jak również jedynego "Jankesa" ścigającego się na światowym poziomie zabrakło na polskich torach w niedzielę. Może czas poszukać winnych?

Najbardziej zaskakujący jest dla mnie jednak żużlowy regulamin. Piątkowy komunikat CenterNet Mobile Speedway Ekstraligi mówiący o możliwości odwołania meczu w Lesznie i ewentualnym rozegraniu go w poniedziałek, to kolejny przykład nieżyciowych zapisów w naszym speedway'u. Wszystko zależało od rundy eliminacyjnej mistrzostw Europy juniorów rozgrywanej w Teterow i startu w zawodach Sławomira Musielaka.

Gdyby w sobotę w Niemczech zawody się nie odbyły, to 17 tys. kibiców obeszłoby się smakiem. Tak to już jest kolejny zresztą sezon, że "ogórkowa" impreza, ale rangi międzynarodowej jest w hierarchii wyżej, niż jakiś tam mecz, w jakiejś tam polskiej lidze z tysiącami jakiś tam kibiców i to w dobie, gdy dla klubowych budżetów liczy się każda złotówka. Deszcz w Teterow mógł Unię kosztować kilkaset tysięcy złotych. Tym razem się udało. Takich komunikatów - zgodnych z regulaminem - będzie jeszcze kilka. Kolejny już w piątek, choć tu impreza rangi wyższej, czyli początek drogi Jarosława Hampela i Damiana Balińskiego do Grand Prix 2010.

Defekty zdarzały się niemalże wszystkim. Ważne, by szybko wyciągnąć właściwe wnioski i już w drugiej kolejce pokazać, na co naprawdę nas stać. To taki kamyczek, który wrzucam do własnego ogródka. Złośliwość rzeczy martwych - w tym wypadku nadajnika satelitarnego - uniemożliwiła wcześniej zaplanowaną transmisję z Leszna. Musi być i będzie lepiej. W Gorzowie też.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska