Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus w Lubuskiem. Jak przetrwać społeczną izolację? Nasi Czytelnicy pieką, tańczą, ćwiczą i... siedzą przy ognisku przed telewizorem

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Domowe Przedszkole w mieszkaniu pani Pauliny.
Domowe Przedszkole w mieszkaniu pani Pauliny. Materiały naszych Czytelników
Wiele osób przekonuje: zostań w domu. W ten sposób my, mieszkańcy, możemy pomóc w walce z koronawirusem. I pięknie! Tylko jak wytrzymać wielodniową izolację, gdy kurz z regałów już starty (i to trzy razy, dla pewności) a łazienka lśni czystością? Nasi Czytelnicy mają całe morze pomysłów, jak przetrwać ciężkie tygodnie w domu.

Zadaliśmy krótkie pytanie: co robicie, by przetrwać wielodniową izolację w domu? I... zasypała nas cała lawina pomysłów. Niektóre bardzo zabawne, inne szalenie pomysłowe. Ale większości przyświeca jeden cel - nie dać się czarnym myślom w dobie koronawirusa.

Joga o poranku, balet z córką...

Pani Monika ma świetny pomysł, jak przetrwać domową kwarantannę. Ćwiczy jogę (idealny sposób na uspokojenie się). A gdy już mięśnie są rozgrzane, zabiera się za pracę.

Budujemy schrony, tańczymy, udajemy... myszołowa

Niektórzy w izolacji przebywają razem z dziećmi. Wiadomo, jest to wyzwanie. Szczególnie gdy za oknami świeci tak pięknie słońce.

- Tańczę z córką balet, czytam bajki o skarpetkach, które uciekły do dziury pod pralką, udaję myszołowa lub rybołowa (jest to zależne od spojrzenia małej) - wymienia pan Grzegorz.

Zielonogórski Ośrodek Kultury wymyślił zabawę, by wysyłać do nich filmy, na których recytujemy wiersze. Do akcji szybko dołączyła córka pani Marty i radzi sobie świetnie (na potwierdzenie polecamy obejrzeć filmik dołączony do tekstu).

Pani Kaja razem z synem buduje schron (w domu, oczywiście!). - Sprzątamy, czytamy, robimy gnioty i wszystko, co nam wujek Google pokaże - śmieje się zielonogórzanka. - Udajemy, że nic się nie dzieje i że mamy superczas dla siebie.

- Robię zadania domowe ze starszą córką, karty pracy z młodszym - wymienia pani Irina. - W międzyczasie tańce, planszówki, czytanie, przedstawienia online jeśli są, jeśli nie ma - filmy National Geographic o krajach zwierzętach i takie tam zamiast podróży. Staram się biegać, by się dotlenić. Korzystam z kreatywnych propozycji w internecie na zabawy. Pieczemy ciastka, pijemy gorącą czekoladę.

Dużo rodziców organizuje w czterech ścianach swojego mieszkania domowe przedszkole. Pracując zdalnie, wymyślają zabawy dla dzieci. Organizują plenery malarskie, w ruch idą kolorowanki, glina, plastelina, tektura... (Pani Patrycja pozwoliła córkom pisać specjalnymi materiałami po oknach!).

Sprzątamy i podróżujemy palcem po mapie

Pani Grażyna uwielbia podróżować. Teraz może to robić tylko... palcem po mapie. Ale jej to absolutnie nie przygnębia. Już planuje z mężem, gdzie pojedzie, gdy sytuacja z koronawirusem się unormuje. Teraz zostało jej oglądanie zdjęć z dawnych podróży. Najlepiej na dobry humor działają te fotografie pełne słońca.

Pan Sebastian uczy się kaligrafii, przygotowuje materiały do szkoły i wciąż trzyma rękę na pulsie z obserwacjami przyrody.

Dla Agnieszki domowa izolacja to świetna okazja do "odgracenia mieszkania". - Pomaga mi w tym Marie Kondo. Za mną już trzeci dzień porządków, a końca nie widać - mówi. Podobnie pani Joanna. Śmieje się, że nigdy nie miała tak czystego mieszkania jak obecnie.

Zielonogórski kabareciarz Janusz Rewers mówi nam, że... czyta "Gazetę Lubuską". Jan i Aleksandra ratują się dobrą kawą i herbatą. Oprócz tego w dobie izolacji pan Jan sięgnął po lekturę idealną, czyli... "Hrabiego Monte Christo"... - I tak nie lubię wychodzić z domu, a teraz przynajmniej nikt mi nie robi przez to wyrzutów - zauważa. - Nadrabiamy więc z dziewczyną filmy i seriale na Netfliksie. Gotujemy razem, dużo rozmawiamy (ale to akurat nic nowego).

Dla innych jest to czas na podszkolenie się z języków obcych (a nawet i języka migowego!) i wreszcie wysprzątanie samochodu. Na zadbanie o ogródek, zrobienie w nim... oczka wodnego. I na obserwację tego, co rośnie. Teraz można to robić bez wyrzutów sumienia. Wreszcie jest moment na nadrobienie lektur, które gromadziły się już w stosach czy filmów odkładanych na później od lat. W końcu w ciągu tygodni ciężkiej pracy jakoś nie mieliśmy chwili oddechu, by bez wyrzutów sumienia obejrzeć parę godzin dobrej kinematografii.

Robótki ręczne, pieczenie, ratujemy się, jak możemy!

- Pracuję w wersji home office - pisze do nas pani Ewelina. - Spaceruję z psami (mogę komuś pożyczyć, ale tylko w duecie), przemeblowuję mieszkanie, czytam książki i piekę: ciasta, ciasteczka a dziś skusiłam się na pierwszy w życiu domowy chleb.

Gotowanie przewija się w Waszych propozycjach często. Ktoś spełnia się w nowej roli piekarza. Dawniej kuchnię omijaliśmy szerokim łukiem, teraz codziennie coś w niej tworzymy. I sprawia nam to frajdę!

Pani Emilia tworzy na szydełku kurki. - My zaś robiliśmy serduszka piernikowe i zaraz będziemy robić jajka wielkanocne dla personelu medycznego w geście "serce za serce" - mówi pani Dorota. A my tej inicjatywie bardzo kibicujemy!

Wspinamy się na szczyty wyobraźni i kreatywności

Lubuszanin Krzysztof Koziołek w domowej izolacji zabrał się za pisanie powieści na temat koronawirusa. I codziennie stara się wypuścić dla swych czytelników nowy odcinek.

Wasza kreatywność naprawdę nas zaskakuje. Pani Barbara z mężem włączają na telewizorze... film, na którym widać ognisko i robią na podłodze piknik, przywołując magię górskich wypraw. Pan Dariusz odpala żeglarskie filmiki i myślami przenosi się hen daleko...

- Oglądam podczas tak zwanej pracy zdalnej wszystkie sezony "Kuchennych Rewolucji" i zapisy tras pociągów z kabiny maszynisty - mówi Ewelina. - Trwają rzeczywiście tyle, ile dana trasa. Jechałam już z Warszawy Wschodniej do Gdyni, z Katowic do Gdyni, z Gdyni do Helu...

- Zachęcam, aby zobaczyć i policzyć zdjęcia moich dzwonków w internecie - przekonuje zaś Marian Łysakowski kolekcjoner dzwonków z Zielonej Góry. A jest co liczyć...

Nie bójmy się swoich emocji

- Każdy czasem ma dosyć - podsumowuje pani Klaudia. - Jesteśmy w kryzysie, wszyscy się boimy i musimy zderzać się ze strachem innych. Nawet najpogodniejszy człowiek w czasach tylu niepewności i dynamicznych zmian ma prawo czuć się zagubiony, przytłoczony, zmęczony, zły, rozgoryczony i do niczego. To jest też w dużym stopniu bezsilność. Może, zamiast szukać sposobów na poprawę nastroju i dopaminowych strzałów warto się do tej bezsilności przyznać, uznać ją, wysłuchać jej, pozwolić zabrać głos, zrozumieć ją, ale nie dać jej kontroli. Żal warto z siebie wylać, czasem nawet się poużalać, zrozumieć, że cierpię, przechodzę przez coś trudnego; strach dostrzec i się nim zaopiekować. To przynosi ulgę i daje przestrzeń do dalszej pracy dla innych. Jesteśmy tylko ludźmi. Przeżywajmy swoje emocje. One wszystkie są potrzebne.

🔔🔔🔔

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska