Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krajobraz podczas bitwy

Paweł Tracz
Szwed Thomas Jonasson mocno koncentrował się podczas meczu
Szwed Thomas Jonasson mocno koncentrował się podczas meczu Kazimierz Ligocki
Niedziela, godzina 18.00, stadion przy Śląskiej. Za pół godziny rozpocznie się ćwierćfinał drużynowych mistrzostw Polski pomiędzy Caelum Stalą Gorzów i Unibaksem Toruń.

Przed kasami i na trybunach kibiców, mimo obniżonych cen biletów, zdecydowanie mniej niż zwykle. Ci, którzy zdecydowali się na przyjście, są optymistami. - Spoko, damy radę - przekonuje nas Tomek Szczygieł z Zawarcia. Ma na sobie żółto-niebieską koszulkę i klubowy szalik na nadgarstku. Bilet kupił w przedsprzedaży, bo bał się, że frekwencja będzie podobna do tej z derbów, gdy na trybunach nie można było wepchnąć szpilki.

Zaczeli pechowo

Zaglądamy do parkingu. Trwają ostatnie przygotowania. Jak zwykle, pierwszy w kevlar przebrał się Rune Holta. Uśmiecha się w naszą stronę, ale widać, że myślami jest już na torze i o rozmowie możemy zapomnieć. Skupieni są też pozostali zawodnicy. Jedni doglądają sprzętu, drudzy koncentrują się na czekających ich za chwilę zmaganiach. Z parkingu wychodzi na chwilę kapitan gorzowian Tomasz Gollob. Wita go głośna wrzawa. Trąbki, brawa, okrzyki. Zawodnik macha do nich ręką, po czym bada nawierzchnię toru, żeby łatwiej dobrać odpowiednie przełożenie i ustawić zapłon.
18.30. Zaczyna się prezentacja. Tradycyjne wyczytywanie nazwisk uczestników. Potem ostatnie "oględziny" pola startowego i powrót do parkingu. Żużlowców żegna efektowna oprawa z podświetlonym napisem: "Masz jak na obrazku - Staleczka w wielkim blasku".
Mija kilkadziesiąt sekund i start do pierwszego wyścigu. Znakomita jazda Adriana Szewczykowskiego wywołuje na trybunach poruszenie, bo młokos z Gorzowa wiezie za plecami faworyzowanego Chrisa Holdera. Gdy zawodnicy wchodzą w ostatni łuk, wydaje się, że żadna siła nie jest w stanie odebrać triumfu "Adikowi". A jednak. Zamiast pewnego remisu na otwarcie, goście wygrywają podwójnie, bo na ostatnich metrach prowadzącego gorzowianina dotyka pech. - Pękł łańcuszek sprzęgłowy - żali się potem w parkingu nasz junior. Smutnego Adriana pocieszają na przemian trener i mechanicy. Trudno, odrobimy, przecież to dopiero początek. Po meczu okaże się, że były to punkty na wagę remisu...

Nie wiem, co się dzieje

Przygotowania do kolejnych biegów i gorączkowa krzątanina przy motocyklach. - Dobra panowie, czasu nie ma, jedziecie - ponagla arbiter, gdy przed trzecią gonitwą szybko włącza bursztynowe światełko. Ostatnie kręcenie manetką, próbny start. - Jest OK - zdaje się mówić Peter Karlsson, który żółwim tempem podjeżdża pod taśmę. Ale w niedzielę fatum mocno krąży nad głowami gospodarzy. Szwed zostaje wykluczony, bo na torze pojawił się bez regulaminowego deflektora. W parkingu nikt nie chce wziąć odpowiedzialności za winę, ale za gapiostwo płaci cały zespół. Prezes Caelum Stali Władysław Komarnicki jest wściekły, bo na własne życzenie tracimy kolejne cenne punkty.
Czarę goryczy przelewa porażka Holty z nieopierzonym młokosem Damianem Celmerem. Dla 19-latka to dopiero ósmy występ w ligowym pojedynku. Nic dziwnego, że w parkingu jest bohaterem. - Tak trzymać! - krzyczy mu do ucha kapitan Unibaksu Wiesław Jaguś. Ojcowskie klepnięcie w tyłek "sprzedaje" mu też Australijczyk Ryan Sullivan. Całą sytuacją wyraźnie poirytowany jest natomiast "Rysiek". - Nie wiem, co się dzieje. Wczoraj tor był zupełnie inny - szuka taniego usprawiedliwienia. Czyżby mistrz miał problem z przyznaniem się, że był po prostu słabszy?

Smutek gospodarzy

Tymczasem mecz trwa. - Nie tak to miało wyglądać - mówią zasmucone twarze kibiców żółto-niebieskich, gdy ośmiopunktowa przewaga przyjezdnych utrzymuje się aż do X biegu. Dwie wygrane przywracają na chwilę nadzieję. Mogło być jeszcze lepiej, ale Matej Ferjan nie utrzymał wywalczonych po starcie pozycji. Jest 32:34 i cztery biegi do końca. Mamy szansę, byleby tylko nie popełniać błędów. - Dawaj, dawaj - dopinguje kolegów Gollob. Widać, że zależy mu na korzystnym wyniku.
XIV bieg. Z przodu zacięta walka Karlssona z Sullivanem, z tyłu nie mniej ciekawa rywalizacja Ferjana z Robertem Kościechą. Zawodnik z Torunia kilka razy ostro blokuje Słoweńca. Ten nie zostaje mu dłużny po minięciu mety i na własną rękę próbuje wymierzyć sprawiedliwość. Cios w stylu Craiga Boyce nie dochodzi na szczęście do celu. Z trybun w kierunku torunianina lecą plastikowe butelki. Przed ostatnim wyścigiem czteroma punktami prowadzą goście, więc nasi mogą jeszcze zremisować. Niestety, Andersen z Jagusiem skutecznie blokują Holtę i pada korzystny dla Unibaksu wynik 47:43.
Smutek naszych przeplata się z radością gości. "Rysiek" rozkłada bezradnie ręce. Przeprasza, starał się, ale odniesiona kilka tygodni temu kontuzja nadal mu dokucza.
Godzina 23.15. Na stadionie spokój. Wszędzie walają się niedopałki papierosów, fruwają gazety. Ale w zasadzie nie ma śladu, że kilka godzin wcześniej na obiekcie trwał sportowy spektakl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska