Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Król James i jego świta

Szymon Kozica 68 324 88 63 [email protected]
W lidze NBA od dwóch sezonów króluje Miami Heat ze swoją megagwiazdą LeBronem Jamesem. Dawno nie było tak wszechstronnego zawodnika. Ile mistrzowskich pierścieni jest w stanie wywalczyć na Florydzie?

Gdy trzy sezony temu klub z Miami sprowadził Jamesa z Cleveland Cavaliers i Chrisa Bosha z Toronto Raptors, od razu pojawiły się głosy, że kupił sobie mistrzostwo. Ale awans do finału w roku 2011 i dwa tytuły w kolejnych latach nie były tylko i wyłącznie efektem tych transferów. Bo trójka James - Dwyane Wade - Bosh niewiele zdziałałaby bez wsparcia kilku świetnych zadaniowców.

Nie byłoby wywalczonego w piątek mistrzostwa bez choćby Ray'a Allena, który w szóstym meczu finału doprowadził do dogrywki, czy bez Shane'a Battiera, który w decydującym spotkaniu trafił 6 z 8 rzutów za trzy. Zresztą nazwisk takich pracusiów można by wymienić jeszcze kilka. Trzeba jednak oddać królowi, co królewskie. A "Król" to przydomek Jamesa. Średnie 25,3 punktu, 10,9 zbiórki, 7 asyst w finale mówią same za siebie. Nawet w NBA dawno nie było tak wszechstronnego koszykarza.

A kupić mistrzowski tytuł wcale nie tak łatwo, o czym brutalnie przekonali się szefowie Los Angeles Lakers. Do Kobego Bryanta i Pau'a Gasola dołożyli Dwighta Howarda i Steve'a Nasha, czyli transferowe hity. Czterech zawodników z najwyższej półki miało "pozamiatać" rywali. Ba, po cichu mówiło się, że zagrożony może być rekord Chicago Bulls z sezonu 1995-1996, czyli 72 zwycięstwa i tylko 10 porażek.

Tymczasem "Jeziorowcy" nie tylko nie wygrali ligi, ale też mieli wielki kłopot, by awansować do fazy play off. Udało się dosłownie rzutem na taśmę. Przygoda trwała jednak raptem tydzień i zakończyła się już w pierwszej rundzie, po druzgocącej porażce z San Antonio Spurs 0:4. Jakieś usprawiedliwienie? Tak, kontuzje. Nie oszczędziły nikogo z wielkiej czwórki. Dlatego ekipie z Los Angeles trzeba dać jeszcze jedną szansę.

Ale już teraz o rewanżu marzą też przynajmniej dwie inne drużyny. Jedna to oczywiście San Antonio, która przegrała tegoroczny finał, choć zwycięstwo miała niemalże w kieszeni. Po pięciu pojedynkach prowadziła 3:2, a w szóstym, na niespełna pół minuty przed końcem, 94:89. I poległa... Niesamowicie rozczarowany musiał być Tim Duncan, który w decydującej serii spisywał się wyśmienicie, notując średnio 18,9 punktu i 12,1 zbiórki.

Dla 37-letniego koszykarza to jedna z ostatnich szans na wywalczenie kolejnego mistrzostwa. W finale wystąpił już po raz piąty, ale po raz pierwszy zdarzyło się, że nie sięgnął po tytuł. Kolejny zespół żądny rewanżu to Oklahoma City Thunder, pokonana przez Miami w sezonie 2011-2012. Kevin Durant robi ogromne postępy, ze średnią 28,1 punktu został drugim strzelcem NBA. Świetnie współpracuje z Russellem Westbrookiem, którego jednak w najważniejszym momencie wyeliminowała kontuzja.

Na koniec kilka słów o Marcinie Gortacie, jedynym Polaku w lidze, grającym w Phoenix Suns. Został wystawiony na nie lada próbę, gdy z ekipy odszedł Nash, z którym na parkiecie rozumiał się doskonale. Niestety, bez wybitnego podającego u boku nie udało się utrzymać statystyk na poziomie 15,4 punktu i 10 zbiórek. Średnie spadły do 11,1 i 8,5. "Słońca" były najgorszą drużyną na zachodzie.

- Wielki rollercoaster, totalnie niepoukładana gra, bardzo wiele problemów w zespole. Każdy chce o tym jak najszybciej zapomnieć, koncentrujemy się na przyszłym sezonie. Nie ma sensu rozdrapywać ran. Dla mnie było to istotne doświadczenie od strony psychicznej, które sprawi, że będę silniejszy. Współpraca na treningach z Ralphem Sampsonem i Jermainem O'Nealem sprawiła, że stałem się lepszym zawodnikiem - ocenił Gortat w rozmowie z Polską Agencją Prasową.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska