Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Król odleciał Adamowi

(lada, ppp)
Adam Małysz bez medalu w mistrzostwach świata. Polak mógł mieć przynajmniej srebro, ale niezbyt dobrze skakał w sobotę. Triumfował król sezonu Simon Ammann.

Mistrzostw świata w lotach rządzą się swymi prawami. Przypomnijmy, liczą się cztery, a nie dwa skoki. Noty za odległość i styl z piątkowego konkursu sumuje się z sobotnimi. Po pierwszym dniu rywalizacji w Planicy byliśmy wielkimi optymistami. Małysz zajmował drugą pozycję i szykował się do ataku na szczyt. Między Polakiem i Amannem nie było wcale przepaści, jak w poprzednich zawodach sezonu. Niestety, Orzeł z Wisły popełnił błąd.

W sobotę czołówka złapała wiatr w żagle. W pierwszej serii wielu spokojnie pokonało barierę 220 m, a Norweg Anders Jacobsen uzyskał aż 230 i włączył się do gry o pudło. Orzeł z Wisły spóźnił skok, lądował znacznie bliżej niż najgroźniejsi rywale, ale utrzymał drugą lokatę. Przewaga Ammanna mocno jednak wzrosła i złoto stawało się nieosiągalne.

- Pierwszy skok był niezły, ale dość mocno go spóźniłem. Przyspałem odbicie. Spadłem z progu i nie miałem wysokości - ocenił później Małysz w rozmowie z serwisem Onet.pl

Prawdziwy dramat naszego skoczka rozpoczął się w finale. Sygnał, że ta się latać na imponujące odległości dał Czech Antonin Hajek - 236 m. Odebrali go startujący przed naszym Orłem Jacobsen i Gregor Schlierenzauer. Zawiesili poprzeczkę w okolicach 230 m. Małysz nie dał rady i kiedy na belce siadał lider, był trzeci. O pozycji za Norwegiem zadecydowały noty za styl i różnica zaledwie 0,4 pkt. Za to Ammann potwierdził geniusz i absolutną dominację. Oddał najdłuższy skok konkursu.

Co zawiodło u naszego mistrza? - Kurcze, zaczęło trochę wiać. Wydawało mi się, że wyszedłem fajnie z progu. W pewnym momencie zabrakło mi powietrza, a po chwili straszliwie przekręciło mi lewą nartę. Poszła aż za głowę. Wyhamowało mi prędkość i w końcówce nie byłem w stanie odlecieć, bo zabrakło wysokości - ocenił Małysz.

Orzeł z Wisły zaprzepaścił w Planicy szansę na niemal pewny medal. Sam wie, że taka okazja może się już więcej nie zdarzyć. A jego młodsi koledzy? Najwyżej sklasyfikowany Kamil Stoch odblokował się dopiero w finale (218 m to jego nowy rekord życiowy).

- Warto było czekać cały sezon, ciężko pracować, żeby tu przyjechać i sobie polatać. 16. miejsce mnie cieszy, to dobra lokata, zwłaszcza, że to dopiero moje trzecie mistrzostwa i pierwszy raz awansowałem do finału. Szczególnie ten ostatni skok dostarczył mi wiele radości - mówił Stoch w rozmowie z portalem Skijumping.pl.

W "drużynówce" mieliśmy szanse nawet na medal, ale koszmarny skok Łukasza Rutkowskiego, który osiągnął tylko 143 m zniweczył dobre próby kolegów, a szczególnie życiowy wynik Stocha - 222,5 m. Ostatecznie Polacy wywalczyli czwarte miejsce.
Rywalizacja na największej skoczni na świecie zakończyła sezon.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska