Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krwawe żniwa drogowych bączków

(decha, eska)
O wielu crossach, trzy i czterokołowcach trudno mówić jako o bączkach. Pod ich maskami tkwi moc.
O wielu crossach, trzy i czterokołowcach trudno mówić jako o bączkach. Pod ich maskami tkwi moc. fot. Mariusz Kapała
Policjanci, leśnicy i kierowcy niecierpliwie czekają na zmianę przepisów dotyczących skuterów, quadów i tzw. crossów. Dziś jesteśmy terroryzowani przez jeźdźców będących poza kontrolą.

Majowy weekend, sobotnie popołudnie, piękna pogoda, prosty odcinek drogi za Podmoklami Wielkimi. Aż nie chce się wierzyć, że właśnie tu doszło do tragedii. Ale to prawda... Janusz jechał skuterem, zginął na miejscu. Ciężko ranny kierowca motocykla zmarł trzy dni później w szpitalu. Nie odzyskał przytomności.

Taka dziwna śmierć

- Jak można tak zginąć? - bliskim ofiar wciąż trudno uwierzyć w to, co stało się 2 maja. - Ja nie widziałem wypadku, ale małżeństwo, które jechało za tymi motocyklistami, stwierdziło, że to na pewno nie była brawura - opowiadał nam mieszkaniec Podmokli Wielkich, który na miejscu tragedii zjawił się pięć-sześć minut po zdarzeniu. - Jechali gdzieś 60-65 na godzinę. I pan Janusz uciekł na prawo i od razu jakby wyskoczył mocno w lewo, na środek szosy. Wprost pod jadący z tyłu motor turystyczny.

Janusz mieszkał w Podmoklach Wielkich, miał 45 lat, zostawił żonę i dwoje dzieci. - Młody chłop - wzdychali sąsiedzi. Kierowca motocykla był z Sochaczewa, miał 39 lat. Z miejsca wypadku, nieprzytomny, w stanie krytycznym, został przetransportowany śmigłowcem do szpitala. Zmarł we wtorek, w wyniku wielonarządowych obrażeń ciała i poważnego uszkodzenia mózgu.

- Skąd takie obrażenia? - zastanawiał się przyjaciel motocyklisty, regularnie dzwonił do nas z Bydgoszczy i pytał o stan zdrowia wtedy jeszcze rannego. - Przecież świadkowie mówili, że jechali 60-65 na godzinę. Dobra, może chciał wyprzedzić i przyspieszył do setki. A poważny uraz mózgu? Chłopak miał bardzo dobry kask, a nie taki, co zaraz rozpada się na kilka części. Może podczas uderzenia zerwał się pasek?
Do dziś w szpitalu leży pasażerka motocyklisty, 35-letnia mieszkanka Poznania. Odzyskała przytomność, ale jej stan wciąż jest bardzo poważny.

Inwazja "bączków"

Tragedie na quadach

W Przełazach. 11-latek jechał czterokołowcem. Wiózł czteroletniego pasażera. W pewnej chwili maszyna wywróciła się. Quad padając przygniótł dziecko, które zmarło w kartce. W Gorzowie ranny został 6-letni chłopiec, którego posadził na quadzie ojciec. Dziecko miało przejechać tylko kilka metrów. Rozpędziło się jednak i z impetem uderzyło w ogrodzenie. Chłopiec nie miał nawet kasku na głowie. W Jasieniu 11 i 13-latek uderzyli quadem w sklep.

Chłopcy pożyczyli pojazd od kolegi obiecując, że będą nim jeździć po lesie. W Radoszynie policjanci wyczuli od organizatora rodzinnej wycieczki woń alkoholu. Badanie wykazało 1,58 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Za samochodem ojca jechał quadem piętnastoletni syn. Pojazd nie był dopuszczony do ruchu.

"Bączków", bo tak jeszcze niedawno nazywano skutery i quady, przybywa na naszych drogach w zastraszającym tempie. Bo nie ma żadnych barier. Zgodnie z przepisami popularny skuter jest motorowerem.

Do jego prowadzenia wystarczy karta motorowerowa (w przypadku nieletnich) lub zwykły dowód osobisty. Jednak silnik o tej pojemności jest w stanie rozpędzić skuter do prędkości 80 km/h. Producenci montują wprawdzie w nich specjalne ograniczniki prędkości, ale Polak potrafi. Fabryczne zabezpieczenie demontują nawet trzynastolatkowie.

Podobnie jest z qudami. Tak naprawdę nikt nie wie ile jeździ ich po naszych drogach i leśnych duktach. Jedne są rejestrowane jako ciągniki, inne jako... kosiarki. Aby poruszać się quadem po drogach miejskich należy posiadać prawo jazdy kategorii B lub B1, a jeżeli quad ma być kierowany przez osobę posiadającą tylko kartę motorowerową musi być on zarejestrowany jako "lekki pojazd czterokołowy". Jednak to fikcja.

Koniec (do)wolności

Quady potrafią być zabójcze. Tymczasem są najmodniejszym w tym sezonie prezentem komunijnym. Na swoje pojazdy z silnikiem spalinowym wsiądą zatem już ośmiolatki! Mogą na nich poruszać poza drogami publicznymi, praktycznie nie posiadając żadnych uprawnień.

Tuż przed Wielkanocą projekt nowych przepisów przekazano pod obrady rządu. Sprawa jest pilna. Według ocen policji w naszym kraju ledwie jedna piąta quadów przechodzi regularne kontrole stanu technicznego. Reszta czterokołowców to tzw. pojazdy offroadowe, bez rejestracji, w nieznanym stanie technicznym. I policjanci apelują o zmianę przepisów.

Na ustawę oprócz nich czekają leśnicy, zarządcy parków narodowych i krajobrazowych, rozjeżdżanych w tej chwili przez miłośników quadów. Dziś - ponieważ nie mają tablic rejestracyjnych - czują się anonimowi. Według nowych przepisów aby kierować motorowerami i quadami lekkimi, których masa własna nie przekracza 350 kg trzeba będzie mieć co najmniej 14 lat i prawo jazdy AM.

Rejestracja wszystkich pojazdów czterokołowych będzie obowiązkowa.
- Najwyższy czas - mówi Artur Chorąży z lubuskiej komendy policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska