- Jak ocenisz pierwszy finałowy mecz?
- Szkoda, że wygraliśmy tak nisko, tylko pięcioma punktami. W Tarnowie będzie trudno je obronić. Tam jest twardy tor, z reguły mało walki. Nie wszystkim to pasuje, ale postaramy się zdobyć mistrzostwo Polski. Damy z siebie wszystko!
- Za wtorkowy występ zebrałeś same pochwały...
- Zdobyłem 14 punktów, więc jestem zadowolony. Mecz był trudny, a rywal wymagający. W końcu to finał. Mam do siebie pretensje za bieg, w którym zaspałem na starcie. Sporo straciłem w walce z Martinem Vaculikiem na pierwszym łuku i przez to uciekł mi Maciek Janowski.
- Skąd tak dobra forma?
- Duża w tym zasługa trenera Piotra Palucha i toromistrza Jarosława Gały. Dziękuję im za bardzo dobry tor. Z kolei przed tatą chylę czoło za znakomite przygotowanie sprzętu, a przed kibicami - za doping.
- Kończący się tydzień był dla ciebie specyficzny. Krążyłeś między Polską i Anglią...
- W niedzielę byłem na zawodach w Gorzowie, a w poniedziałek w Swindon. Obydwa jednak się nie odbyły. We wtorek zaliczyłem pojedynek z Tarnowem, a już w środę rano pojechałem do Poznania, skąd poleciałem na mecz w Poole. W czwartek trochę pojeździłem na crossie i teraz czekam na rewanż w Tarnowie.
- Tak napięty terminarz to korzystny układ?
- Zdecydowanie tak! W połowie sezonu wróciłem do angielskiej ligi i od tego momentu moja forma poszła w górę. Przed meczem z ,,Jaskółkami'' ostatni raz jeździłem na Wyspach w zeszły poniedziałek i dlatego w pierwszych dwóch wyścigach trochę kaleczyłem. Dopiero później było lepiej. Uzmysłowiłem sobie, że w Anglii muszę chyba jeździć do końca kariery (śmiech).
- Bo liga angielska to dla żużlowców szkoła życia?
- Tak, to zupełnie inny świat. Mając po kilka startów tygodniowo, pewne czynności wykonuję automatycznie. Nie ma czasu na odpoczynek, ale wolę jechać na zmęczeniu. We wtorek trochę mi tego brakowało, lecz ogólnie byłem zadowolony. Będę się starał, by także w niedzielę mój występ był udany.
- W Tarnowie spędziłeś dwa lata, ale za tamtejszym torem nie przepadasz...
- Lepiej mi idzie na przyczepnym, a tam jest beton. Wbrew opiniom, jest on do ścigania.Tyle, że lubią go zawodnicy, którzy dysponują szybkim sprzętem. To łatwy tor, lecz trzeba mieć świetnie spasowany motocykl. Zdobycie złota w takich warunkach i bez Bartka Zmarzlika będzie dużym wyczynem, porównywalnym z sięgnięciem po gwiazdkę z nieba. Nie mamy wyjścia: zrobiliśmy pierwszy krok i teraz trzeba dostawić drugą nogę. Postaramy się wygrać także w rewanżu.
- Dziękuję.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?