Krzysztof Sulima, były już kapitan Enei Zastalu BC Zielona Góra: Nie wiem, dlaczego mało gram. Tłumaczenie trenera mnie nie przekonuje

Krzysztof Sulima nie wystąpił w grudniowych spotkaniach ligi VTB z Parmą Perm i Avtodorem Saratov - oba na wyjeździe. Był zdrowy, nie miał urazu ani kontuzji. O tym, że nie pojawi się na parkiecie, zdecydował trener Oliver Vidin. Sulima zagrał za to w poniedziałek przeciwko CSKA Moskwa w hali CRS. W ciągu niespełna 12 minut zdobył 4 punkty i zaliczył 3 zbiórki.

Przed tym meczem Sulima został zdjęty z funkcji kapitana zespołu (teraz jest nim David Brembly). Gdy rozmawiał z dziennikarzami, widać było, że na koszulce ma starannie zaklejoną na zielono literkę C, jak kapitan. Sulima odpowiadał na pytania dotyczące pojedynku z CSKA (przegranego aż 59:93) i swojej sytuacji w Zastalu.

- Do 15 minuty meczu z CSKA trzymaliście się nie najgorzej. Co się stało później?

- Myślę, że popełniliśmy troszeczkę błędów w obronie, dużo strat, ponieważ rywale zdobyli bardzo dużo punktów po naszych stratach, nie graliśmy zespołowo i tak nam odjechali.

- Czyli obiecujący początek był efektem tego, że graliście to, co chcieliście?
- Tak, graliśmy konsekwentnie, zespołowo, a potem zaczęliśmy grać indywidualnie.

- Przestał pan być kapitanem drużyny. Jak pan to przyjął? Jak panu to przekazano?
- Decyzja trenera. I tyle.

- Przykro?
- Tak.

- Wie pan, dlaczego tak się stało?
- Proszę zapytać trenera.

- Trener tłumaczy, że pan mało gra, a kapitanem powinien być ktoś, kto gra dużo, daje dużo energii - dlatego do takiej zmiany doszło. Przekonuje to pana?
- Mnie to nie przekonuje. Nie wiem, dlaczego mało gram - proszę zapytać trenera.

- Trener odpowiada, że jest pan za niski, żeby być środkowym, zwłaszcza w lidze VTB. W pana głosie słychać, że trochę to pana złości.

- Nie, jestem za niski, tak jak trener uważa. Niestety, tak jest. Może na drążku powinienem wisieć, może się wyciągnę... Jak jestem za niski, to nie gram. Może wyższe buty kupię...

- Pańska sytuacja w zespole jest przedziwna: jest pan zawodnikiem, ale dostaje bardzo mało minut na parkiecie albo w ogóle nie dostaje. Został pan zdjęty z funkcji kapitana. Można odnieść wrażenie, że klub sugeruje, żeby pan zrezygnował, odszedł do innej drużyny. Pan też to tak odczuwa?
- Chyba każdy zawodnik coś takiego by odczuwał. Jeśli ktoś nie zauważyłby tego, co się dzieje, byłby chyba głupi. Ja cały czas jestem gotowy, robię swoje. Przed każdym treningiem swoje rzeczy robię, na treningu daję z siebie wszystko. Cały czas jestem gotowy do grania, więc do siebie nie mogę mieć zastrzeżeń. Jest jak jest, trzeba to po prostu zaakceptować. Ja to w pewnym sensie akceptuję, mam nadzieję, że jeszcze słońce dla mnie wyjdzie.

- Są wykonywane jakieś ruchy związane ze zmianą klubu? Ruchy ze strony pana, agenta, a może samego klubu... Wie pan coś?
- Nie, nic nie wiem.

- To dla pana trudna sytuacja. Z jednej strony pan nie gra, z drugiej - wydaje się, że maleje pana wartość na rynku. Jak będzie chciał pan szukać klubu po sezonie, to może być kłopot.

- Ale ja znam swoją wartość. Myślę, że jak ktoś będzie chciał mnie w przyszłym sezonie, to też będzie znał moją wartość. I tyle.

Obejrzyj wideo: Podziękowania dla Zastalu w Zielonej Górze