Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Księżycowa działka

DANUTA KULESZYŃSKA 324 88 44 [email protected]
Każdy człowiek ma jakieś hobby. Władysława Rosolskiego fascynuje niebo. Marzy, żeby polecieć w kosmos. A na razie wspólnie z żoną Emilią pielęgnują ogród.

W. Rosolski jest szefem świebodzińskiego inspektoratu PZU. Na co dzień ma do czynienia z dużymi pieniędzmi. Ale, jak mówi, mamona nie jest w życiu najważniejsza. W dzieciństwie pan Władysław zaznał biedy, bo pochodzi z wielodzietnej rodziny. - W domu nigdy nam się nie przelewało, dlatego już od małego uczyłem się zaradności - opowiada.
To właśnie zaradność zadecydowała, że zamiast astronomii, W. Rosolski wybrał na studiach marketing i zarządzanie. - Wiedziałem, że z astronomii chleba dużego mieć nie będę, a marketing przyda się zawsze - mówi.

Księżycowa działka

Z Rosolskim jest tak: wieczorami wychodzi przed dom i patrzy w gwiazdy. - Jest 200 miliardów galaktyk, a w każdej tyle samo gwiazd. Już z rachunku prawdopodobieństwa wynika, że nie możemy być sami w kosmosie - tłumaczy swój zachwyt wszechświatem.
Nie tak dawno kupił sobie teleskop. Chciał popatrzeć na księżyc. Ale teleskop okazał się felerny, więc zwrócił go do sklepu. Kilka dni temu w internecie wyczytał, że jakiś Amerykanin sprzedaje na księżycu działki po 20 dolarów. - Jestem tym zbulwersowany, bo księżyc jest własnością ogólną - podkreśla. - Choć kto wie, może ten facet ma rzeczywiście rację? Może tę działkę kupię? Ot tak, dla zabawy.

Oczko z fontanną

Pięć lat temu Rosolscy wprowadzili się do nowego domu. Razem z nimi kotka Kicia i doberman Ares. Dom leży na wzgórzu, stąd roztacza się piękny widok na Świebodzin. Pani Emilia postanowiła zrealizować wreszcie swoje marzenie: mieć ogród jak z bajki. I ma. Pomogła jej w tym Krystyna Jednorowicz. Z ogrodem jest tak: pan Władysław bierze łopatę na plecy i robi to, co każe mu żona. Tak posadzili hortensje, azalie, malwy, lilie, tulipany. I magnolię, która zakwitła kilka dni temu, a kwitnąć powinna w kwietniu. - Oczko wodne z fontanną to już mój pomysł - z dumą podkreśla W. Rosolski.
Pasji rodziców nie podziela Marta, studentka Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Lubię ogród, ale niekoniecznie muszę w nim pracować - stwierdza. Podobnie myśli 9-letnia Karolina.
Państwo Rosolscy zgodnie przyznają, że wspólne pasje wzbogacają życie. - Bo poza pracą człowiek powinien mieć jakieś zainteresowania - mówią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska