Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSSSE AZS PWSZ Gorzów: Bo tak tworzy się historię

PAWEŁ TRACZ 0 95 722 69 37 [email protected]
Kapitan KSSSE AZS PWSZ Justyna Żurowska (z lewej) w objęciach wiceprezesa klubu Ireneusza Madeja. Oby takich szczęśliwych obrazków było w finale jak najwięcej.
Kapitan KSSSE AZS PWSZ Justyna Żurowska (z lewej) w objęciach wiceprezesa klubu Ireneusza Madeja. Oby takich szczęśliwych obrazków było w finale jak najwięcej. fot. Bogusław Sacharczuk
Czy można w krótkim czasie przejść drogę z nizin prawie na sam szczyt? Przykład KSSSE AZS PWSZ Gorzów pokazuje, że jest to jak najbardziej realne. I wcale nie trzeba do tego cudu.

W sobotę, w półfinale ekstraklasy kobiet, akademiczki po raz trzeci pokonały CCC Polkowice, tym razem 68:52 i awansowały do wielkiego finału. To największy sukces drużyny, która co roku pnie się w górę.

Spełnione marzenia

Na zbudowanie czołowej drużyny w żeńskiej ekstraklasie działacze i trenerzy potrzebowali niespełna dekadę. Gdy osiem lat temu zaczynali budowę klubu od zera, po dawnym Stilonie, który zakończył żywot pod koniec lat 90., nie została nawet spalona ziemia. Mecze tamtego zespołu oglądała wówczas zaledwie garstka najwierniejszych fanów basketu. Dziś bilety na spotkania akademiczek znikają w ekspresowym tempie, a ścisk w hali panuje już na długo przed pierwszym gwizdkiem.

Jednym z twórców obecnej potęgi jest trener Dariusz Maciejewski: - Hasło "Od drugiej ligi do Euroligi" jest teoretycznie niemożliwe do realizacji w kilka lat. Jak się jednak okazało, prawdziwe. Krok po kroku szliśmy do przodu, nie cofnęliśmy się w żadnym sezonie. Gdy jako trener ekstraklasowej Ślęzy Wrocław wracałem do rodzinnego miasta, miałem obawy, czy dobrze robię. Ale klimat, który tu zastałem, był nie do przecenienia. Ten awans do finału i Euroligi to wielki sukces, również kibiców, sponsorów i miasta.

Nie ulękną się Lotosu

Gospodynie komplementował też szkoleniowiec CCC Krzysztof Koziorowicz: - Dla Gorzowa i Darka to wielka chwila. Wieloletni wysiłek nie poszedł na marne, a AZS od początku sezonu pokazywał, o co będzie walczył.

Rywalem gorzowianek w walce o złoto będzie Lotos PKO BP Gdynia. Styl, w jakim gdynianki rozprawiły się w półfinale z mistrzyniami Polski z Krakowa (gładkie 3:0) stawia je w roli zdecydowanych faworytek. Czy nasze mają szansę na sprawienie niespodzianki? W końcu one muszą, a my możemy.

- Broni nie złożymy. Po radości przyjdzie czas na zakasanie rękawów i przygotowywanie się do kolejnych spotkań. Dla nas sezon nadal trwa, a ostatniego słowa jeszcze nie powiedzieliśmy - przyrzeka Maciejewski.

- Cieszę się i smucę zarazem, bo tegoroczny finał będzie ostatnim w mojej karierze - mówiła tuż po meczu Edyta Koryzna. - Do Gorzowa wróciłam po to, by pomóc drużynie w pokonaniu tej nieosiągalnej wydawałoby się bariery. Faworytem będzie Lotos, ale postaramy się sprawić kibicom jeszcze wiele radości.

Pierwsze finałowe mecze (gra się do czterech zwycięstw) już 14-15 bm. na Wybrzeżu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska