Gorzowianie poznali ją kilka tygodni temu, gdy z powodzeniem dyrygowała tutejszą orkiestrą podczas koncertu z okazji święta niepodległości. Gdyby nasze informacje potwierdziły się, byłaby to druga osoba w Filharmonii Gorzowskiej, która wystąpiła w legendarnej nowojorskiej Carnegie Hall - miało to miejsce trzy lata temu i Monika Wolińska była pierwszą Polską za tamtejszym pulpitem dyrygenckim (w tym roku w tej sali zagrała też "nasza" flecistka Rita D'Arcangelo).
Monika Wolińska pochodzi z Chełma. Edukację muzyczną rozpoczęła w wieku 6 lat. Ukończyła trzy kierunki studiów: skrzypce, prowadzenie zespołów wokalno-instrumentalnych oraz dyrygenturę symfoniczno-operową. Koncert dyplomowy poprowadziła w Filharmonii Narodowej. Tam też obroniła doktorat, a od początku tego roku posiada już habilitację, co sprawia, że można tytułować ją profesorem. Lista jej dokonań artystycznych jest imponująca. Rok temu minister kultury odznaczył ją odznaką honorową "Zasłużony dla kultury polskiej".
Przypomnijmy, że konkurs na dyrygenta ogłoszono po tym, jak rozwiązano umowę z Piotrem Borkowskim, którego wizja funkcjonowania instytucji nie przypadła do gustu dyrektorowi naczelnemu Krzysztofowi Świtalskiemu. Zgłosiło się 11 kandydatów (dwunasty był Włoch, ale spóźnił się z dokumentami), z czego sporą część stanowiły kobiety. Najmłodsza osoba była dwudziestoparolatkiem, a najstarsza przekroczyła sześćdziesiątkę. Potencjalna nowa dyrygentka ma większe szanse dogadania się ze swym zwierzchnikiem. Po pierwsze, sam rozstrzygnął konkurs (poprzednio organizował go magistrat), a po drugie są rówieśnikami - oboje mają po 38 lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
