Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto udaje burmistrza?

Beata Igielska
List z pozoru wygląda niewinnie. Od razu rzuca się jednak w oczy powiększona kopia pieczątki i odręcznego podpisu burmistrza.
List z pozoru wygląda niewinnie. Od razu rzuca się jednak w oczy powiększona kopia pieczątki i odręcznego podpisu burmistrza. fot. Beata Igielska
- To dopiero heca! - mówią mieszkańcy i przekazują sobie krążący po mieście list z podpisem burmistrza Skwierzyny Arkadiusza Piotrowskiego.

W pierwszych słowach autor zwraca się do mieszkańców i oznajmia, że po roku od wyborów "przyszedł czas na podsumowanie". Potem wylicza swoje sukcesy. Zaczyna od tego, że… został dziadkiem.

Sukcesy, czyli porażki

- Gdy doczytałam do tego miejsca, aż mnie zatrzęsło, że burmistrz wypisuje takie bzdury. Dopiero przy kolejnym zdaniu zrozumiałam, że ktoś się pod niego podszył i zamiast sukcesów, opisał porażki i braki - mówi nasza czytelniczka, która znalazła list na wycieraczce. Podobnie reagują inni mieszkańcy. Jedni są oburzeni, inni gratulują autorowi listu ironii i celności spostrzeżeń. Nikt nie chce, by jego nazwisko znalazło się w prasie. - Sprawa może trafić na policję. Nie chcemy mieć kłopotów - mówią nasi rozmówcy.
Przyznają, że przekazują list znajomym, bo - jak mówią - jest co poczytać. Rzekome sukcesy burmistrza to m.in. nowe miejsca pracy w… okolicznych gminach oraz mieszkania socjalne na ul. Grunwaldzkiej (w rzeczywistości to prywatna inwestycja). Anonimowy autor zapowiada, że remont domu kultury zacznie za trzy lata, czyli przed kolejnymi wyborami. Z dumą oznajmia, że zaczął studiować na koszt gminy, by "lepiej wypełniać swoje obowiązki". W tym tonie zapełnione jest pół strony A4.

Żart może kosztować

Co na to burmistrz? Niestety, nie udało nam się z nim skontaktować, gdyż jest na zwolnieniu lekarskim. Jego rzeczniczka Małgorzata Kubiec nazwała list fałszywką i głupim żartem. Na razie nie wiadomo, czy sprawa trafi na policję. - Podobne ulotki krążyły po mieście dwukrotnie kilka lat temu. Dochodzenie w tej sprawie umorzono - mówi M. Kubiec. Dodaje, że wykrycie autora listu to szukanie igły w stogu siana.
O sprawę spytaliśmy policjantów. Okazuje się, że za wykorzystanie pieczątki i podpisu burmistrza może grozić rok odsiadki. - Czyn można uznać za znieważenie funkcjonariusza publicznego w związku z pełnieniem przez niego obowiązków - tłumaczy sierż. Beata Gromadecka, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska