Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś w Choszcznie wygrał fortunę…

Jakub Pikulik 0 95 722 57 72 [email protected]
Do wygrania było 40 mln zł. Szczęśliwą szóstkę skreśliło osiem osób w kraju, w tym jedna z Choszczna, w kolekturze Ewy Domańskiej. - Nie mam zielonego pojęcia, kto jest tym szczęśliwcem - mówiła nam wczoraj pani Ewa.
Do wygrania było 40 mln zł. Szczęśliwą szóstkę skreśliło osiem osób w kraju, w tym jedna z Choszczna, w kolekturze Ewy Domańskiej. - Nie mam zielonego pojęcia, kto jest tym szczęśliwcem - mówiła nam wczoraj pani Ewa. fot. Jakub Pikulik
Maleńka kolektura numer 77 przy ul. Wolności przeżywała w środę oblężenie. Niektórzy przyszli dowiedzieć się, czy wieści o wielkiej wygranej to prawda. Inni postanowili iść za ciosem i wysyłali nowe kupony. Jeszcze inni liczyli, że spotkają tu milionera.

Żaden świeżo upieczony bogacz się jednak nie pojawił. Pewna kobieta przyszła po wygraną, ale to tylko czwórka - ledwie 240 zł. - To nawet nie ja puściłam kupon. Zrobił to znajomy i dał mi los. Nigdy wcześniej nie grałam - rzuca pani reporterowi, chowa do portfela 240 zł i wychodzi. Ewa Domańska, pracownica kolektury: - Czwórek w tej kumulacji było dużo.

Losowaniem dużego lotka, w którym we wtorek późnym wieczorem można było wygrać aż 40 mln zł, żyło mnóstwo ludzi w całym kraju. W Gorzowie, Zielonej Górze, Słubicach, Nowej Soli i innych miastach do kolektur ustawiały się kolejki. Choszczno już w środę od rana wiedziało, że ktoś tutaj wygrał fortunę. Informacja obiegła miasto lotem błyskawicy. Ludzie nie ustawali w spekulacjach o tym, kto jest szczęśliwcem. - Podobno 23-letnia kobieta. Nie pochodzi z zamożnej rodziny, jest raczej skromna - twierdzi pracownica spożywczaka. Zastrzega, że to informacja pewna na 100 proc. - Nikt się nie przyzna, że wygrał takie pieniądze - mówi tymczasem Jolanta Lewandowska, pracująca w szczęśliwej kolekturze już ponad 22 lata.

- A powinien? - dopytuje reporter.
- Absolutnie nie. Już raz w Choszcznie ktoś się przyznał do wielkiej wygranej i później cała rodzina musiała się przeprowadzić. Ludzie ciągle chcieli pożyczać pieniądze, spokoju nie dawali - tłumaczy pani z kolektury.

Przychodzi kolejny klient, Grzegorz Graczyk. Skreśla liczby na duży lotek i szczęśliwy numerek. - Kiedy była kumulacja, też grałem, ale jak widać szczęście mi nie dopisało. Najwyższa wygrana? Kiedyś zgarnąłem 14 zł - uśmiecha się. Chwilę później wchodzi starszy mężczyzna. - Dzień dobry, przyszedłem po odbiór głównej wygranej - oznajmia od progu. Wszyscy milkną, a pan się uśmiecha: - Żartowałem!

Skreśla sześć cyfr w dużym lotku i wychodzi. - Cholera, szkoda, że to nie ja wygrałem! - mówi w drzwiach. Co zrobiłby z taką sumą? - Dałbym wnukom na nowe mieszkanie. Pojechałbym w jakąś długą podróż. Zawsze o takiej marzyłem - opowiada.

Jak w kolekturze wyglądał dzień przed losowaniem rekordowej sumy? - Ruch był olbrzymi. Ludzie puszczali tak dużo kuponów, że momentami maszyna mi się zacinała - przyznaje Jolanta Lewandowska. Ani ona, ani Ewa Domańska nie wiedzą, która wystawiła "ten" los.
Czy po tak dużej wygranej w kolekturze przy Wolności coś się zmieni?

- Przez jakiś czas ludzie będą tłumnie nas odwiedzać. Zobaczyli, że można wygrać tak duże pieniądze i też będą liczyć na szczęście. Po jakimś czasie wszystko wróci do normy - przewiduje E. Domańska.

Obie panie cieszą się, że to właśnie u nich padła rekordowa wygrana. - Jasne, że jesteśmy szczęśliwe. To miło, że wygrał ktoś z naszej miejscowości, na dodatek u nas - mówią. Zaznaczają jednak, że tu wygrane padają dość systematycznie. - Pamiętam, jak kiedyś ludzie losowali telewizory, rowery i samochody. Całkiem niedawno ktoś wygrał 22 tys. Ostatnio ktoś puścił u nas los, który przyniósł 400 tys. - wylicza J. Lewandowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska