Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kubica gotowy do walki

Przemysław Piotrowski 68 324 88 69 [email protected]
fot. Tomasz Gawałkiewicz
Sezon rusza już za tydzień i zespoły ostro szlifują bolidy i formę. Robert Kubica i jego Renault to wciąż wielka niewiadoma, choć w parze z Rosjaninem Witalijem Pietrowem wygląda na prawdziwą mieszankę wybuchową.

Gdy Polak zdecydował się odejść z BMW Sauber, wszyscy jego fani odetchnęli z ulgą, że wreszcie skończy się chora rywalizacja z Niemcem Nickiem Heidfeldem z... niemieckiego teamu. Do Renault przechodził z zadaniem zastąpienia Hiszpana Fernando Alonso, który przeniósł się do Ferrari.

Dwukrotny mistrz świata ma pomóc ekipie z Maranello w sięgnięciu po tytuł, a Kubica pokazać, że triumfalne głosy o jego wielkim talencie nie są na wyrost. On ma odbudować renomę francuskiego zespołu, która została nadszarpnięta po aferze "Crashgate". I wedrzeć się do czołówki. Czy jest na to szansa? Sezon już za tydzień zacznie się wyścigiem w Bahrajnie i, niestety, na razie nic nie wskazuje, że Polakowi uda się powalczyć już w pierwszych startach.

Liczy na dobry start

- Postaramy się być w pozycji, która umożliwi nam walkę w czołówce, ale szczególnie na początku roku może być ciężko to osiągnąć - twierdzi Polak. - Liczymy na dobry start i to, że od początku będziemy konkurencyjni. Musimy być jednak realistami, nie jedziemy do Bahrajnu po podium. To na pewno.

Rzeczywiście, ostatnie testy pokazały, że tak Ferrari, McLaren Mercedes, jak i nowy Mercedes GP (stary Brawn GP), w którym po przerwie wystartuje sam Michael Schumacher, są wyraźnie lepsze od reszty stawki i Renault ma jeszcze sporo do nadrobienia. Tym bardziej, że ci ostatnio szykują niespodziankę w postaci kolejnego superdyfuzora. W końcu wziął się za to sam mistrz Ross Brawn.

To właśnie on przed rokiem tym elementem wywołał prawdziwą wojnę, która ostatecznie zakończyła się dla niego pomyślnie, a po tytuł sięgnął zawodnik z jego temu Jenson Button. Z przecieków wiadomo jednak, że nie próżnują i Francuzi. Taki kontrowersyjny dyfuzor ma zostać zamontowany w najnowszym bolidzie Renault tuż przed wyścigiem w Bahrajnie, więc szykują się wielkie emocje.

Patrząc długofalowo zespół Kubicy może nie mieć się tak źle. A to z powodu drugiego kierowcy, zakontraktowanego jako jednego z ostatnich, Rosjanina Pietrowa. I nie chodzi wcale o to, że jego umiejętności są ponadprzeciętne, bo to debiutant, ale za plecami ma potężnego sponsora - Rosję.

Jak dziwnie to brzmi, to właśnie jego ojczysty kraj może spowodować, że Renault dostanie olbrzymi zastrzyk pieniędzy, a zadba o to już sam premier Władimir Putin, który obiecał wszelką pomoc.
- Sponsorowanie tej działalności Renault F1 Team traktujemy jako pierwszy krok i nie wykluczamy dalszego wzrostu naszego zaangażowania finansowego w projekt - cytowała Putina agencja EFE. - Jestem pewien, że Witalij to wspaniały symbol współpracy między Renault a rosyjskimi producentami samochodowymi.

Będą problemy

W drugiej części jego wypowiedzi chodzi o to, że francuski koncern podjął się pomocy spółce AvtoVaz, która jest między innymi producentem rosyjskiej Łady. Tak więc wygląda to na długą kooperację, a jeśli na "tylnym siedzeniu" Renault będzie miał jednego z najpotężniejszych ludzi na świecie, przyszłość możemy widzieć w różowych barwach.

Ale w najszybszej serii wyścigowej świata nie brak również dużych problemów, z którymi borykają się głównie nowe zespoły. Jeden z nich, amerykański USF1 już wycofał się z rywalizacji z powodów finansowych, a Virgin i Lotus również nie mogą doprowadzić swoich maszyn do minimum, które mogłoby zapewnić im szansę na walkę, chociaż w połowie stawki.

To samo z Campos Metą, który zmienił nazwę na HRT Cosworth. Oni są ciągle w ogonie, a dwa pierwsze nawet nie zdołały przetestować swoich bolidów i wydawało się, że szefostwo F1 w ogóle ich nie dopuści do startów nowym sezonie. Ostatecznie, prawdopodobnie bojąc się o to, wizerunek może ucierpieć, dopuścił te ekipy do walki. Tej szansy nie dostał natomiast serbski tem Stefan GP, który miał nadzieję wskoczyć w miejsce USF1, ale ekipa stworzona na podwalinach starej Toyoty, która wycofała się z rywalizacji po ubiegłym sezonie, nie spełniła wszystkich stawianych warunków.

Ciekawostką jest również to, że w tym sezonie najlepsze teamy zdecydowały, że w ich barwach będą jeździć "sami swoi". W końcu w brytyjskim McLarenie Mercedesie ścigać się będą Anglicy Button i Lewis Hamilton, a w Mercedesie GP Niemcy Schumacher i Nico Rosberg. We włoskim Ferrari pojadą południowcy Brazylijczyk Felipe Massa i Alonso. Ciekawe jak w tym wszystkim odnajdzie się polsko-rosyjski duet we francuskim Renault? Duet prawdziwie wybuchowy, prawda?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska