Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kupcy w Słubicach walczą niczym bokserzy na ringu

Beata Bielecka
Kupcy w Słubicach walczą niczym bokserzy na ringu - Płacimy za wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem bazaru i chcemy płacić. Ale nie będziemy regulować należności stowarzyszenia - podkreślają Renata Niźnik, Marzena Syndela (jest pełnomocnikiem jednego z kupców) i Jan Górowski.
Kupcy w Słubicach walczą niczym bokserzy na ringu - Płacimy za wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem bazaru i chcemy płacić. Ale nie będziemy regulować należności stowarzyszenia - podkreślają Renata Niźnik, Marzena Syndela (jest pełnomocnikiem jednego z kupców) i Jan Górowski. Beata Bielecka
Bazar zaczyna przypominać ring, na którym grupa osób wykluczonych ze stowarzyszenia kupców walczy z zarządem. Roli arbitra podjęła się gmina. I burmistrz mówi wprost: - Nie podoba mi się to, co robi stowarzyszenie.

Iskrzy od 2012 roku, gdy Stowarzyszenie Kupców Targowisk Miejskich Odra w Słubicach, wykluczyło 38 osób, którym nie podobała się praca zarządu. Jan Górowski, który na bazarze przy Sportowej ma zakład fryzjerski opowiada, że dwa miesiące po wykluczeniu powiadomił zarząd (stowarzyszenie administruje targowiskiem), że odmawia płacenia funduszu remontowo-budowlanego, który co miesiąc doliczany jest do faktur kupców.

- Zgodnie z uchwałą z lutego 2012 roku, podjętą przez zgromadzenie członków stowarzyszenia, w 25 proc. fundusz ten jest przeznaczany na remonty, a w 75 proc. na dokończenie prac budowlanych - mówi. - Tyle, że na dokończenie inwestycji są przecież zgromadzone pieniądze na osobnym koncie. Jego właścicielem są wszyscy, którzy wyłożyli pieniądze na budowę bazaru, także osoby wykluczone ze stowarzyszenia - tłumaczy.

Mocno się więc zdenerwował, gdy 9 lutego dostał od zarządu pismo, że jak nie zapłaci zaległych 3,8 tys. zł, stowarzyszenie odetnie mu prąd, a także skieruje sprawę do sądu.

Takie samo pismo dostało 7 osób, w tym m.in. Renata Niźnik, która nie płaci ani funduszu remontowo-budowlanego, ani za obsługę prawną. - Mamy płacić za prawnika, który nie działa w naszym interesie, ale interesie stowarzyszenia!? - pyta. I podkreśla: - Płacimy za wszystko, co jest związane z funkcjonowaniem bazaru i chcemy płacić. Ale nie będziemy płacić na działalność stowarzyszenia - dodaje.

- Te pisma traktujemy jako próbę wyłudzenia od nas pieniędzy - mówi jej mąż Mieczysław Niźnik. Tłumaczy też, że funduszu remontowo-budowlanego nie płaci, bo nie zamierza pomnażać majątku stowarzyszenia. - Gdyby przestało istnieć, będzie on dzielony pomiędzy członków. My z tego nic nie będziemy mieć - podkreśla.

Prezes stowarzyszenia Paweł Sławiak mówi o niezrozumieniu tematu. - Koszty związane ze stowarzyszeniem regulowane są ze składek członkowskich, natomiast wszystkie te, które związane są z prowadzeniem bazaru regulowane są z odrębnego konta stworzonego do tego celu - podkreśla. A co z kosztami za obsługę prawną? - dopytujemy. - Za swoje porady prawne stowarzyszenie płaci ze swoich składek, ale zlecamy też kancelarii prawnej sprawy związane z funkcjonowaniem bazaru i to idzie z konta obsługi bazaru - odpowiada.

Wyjaśnia też kwestie pomnażania majątku stowarzyszenia. - Pieniądze, które wpłacają kupcy ze stowarzyszenia i ci nie zrzeszeni idą tylko na prowadzenie bazaru i nie ma to związku finansowego z inwestycjami stowarzyszenia, na przykład budową parkingu - mówi. 

Dodaje też, że zarząd od dawna pisał pisma do osób, które zalegały z częścią opłat, ale dłużej tolerować tego nie mógł, bo jest to nie w porządku w stosunku do tych, którzy płacą. - Nie może być tak, że ktoś wybiera sobie z faktury, jak z sernika rodzynki, i mówi, za to będę płacił, a za to nie - podkreśla. Informuje też, że kwota zaległości wynosiła 9,3 tys. zł. Dziś jest mniejsza, bo 7 z 13 osób uregulowało już zaległości. 

W spór włączyło się miasto. Burmistrz Tomasz Ciszewicz mówi, że "stowarzyszenie wykorzystując swoją przewagę dyskryminuje osoby, które zostały z niego wykluczone”. - Nie zgadzamy się, żeby odłączono im prąd i ograniczono możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, bo byłoby to działanie bezprawne - podkreśla. 

Jak mówiła w czwartek sekretarz gminy Katarzyna Mintus-Trojan, na spotkaniu z kupcami, stowarzyszenie nie ma prawa odciąć od prądu żadnych pawilonów. - Mógłby to zrobić jedynie zakład energetyczny, ale wcześniej musiałby wypowiedzieć stowarzyszeniu umowę - podkreślała i przytoczyła też opinię Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Stwierdził, że dostawca energii nie ma prawa do natychmiastowego odłączenia od sieci klienta zalegającego z opłatami. - I co najważniejsze, elektrownia nie ma prawa uzależniać dostaw od innych opłat - mówiła. 

- Rozważymy w takim razie jeszcze raz tę sprawę, ale wszystkich zalegających oddamy do sądu - zareagował na to P. Sławiak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska