Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechia przegrała szósty z siedmiu wiosennych meczów

(flig)
Sędzia Artur Aluszyk bacznie obserwuje pojedynek Michała Kojdera z rywalem. Nie da się ukryć, że decyzje arbitra z Polic miały wpływ na losy tego meczu
Sędzia Artur Aluszyk bacznie obserwuje pojedynek Michała Kojdera z rywalem. Nie da się ukryć, że decyzje arbitra z Polic miały wpływ na losy tego meczu Tomasz Gawałkiewicz / ZAFF
I zmierza do trzeciej ligi. Porażka w Nowym Tomyślu jest bolesna, bo odniesiona z bardzo słabym zespołem, który zwyciężył tylko dlatego, że miał trzech zawodników więcej.

Wydawało się, że Lechia, czując wagę pojedynku pokaże, na co ją stać. Tymczasem przez 60 minut nasi oddali na bramkę rywala jeden strzał! Spisywali się słabo, nie potrafili przytrzymać piłki, a kiedy trzeba, mądrze i szybko ją rozegrać. Uporczywie próbowali podawać górą do Michała Kojdera, który niższy od obrońców nie miał szans, by coś z tym zrobić. Gospodarze też nic nie pokazywali. Stąd przez godzinę oglądaliśmy tragiczną kopaninę. Czemu Lechia grała tak fatalnie? Zapowiadano, że wiosną zobaczymy nową jakość. Walkę, fajny futbol i zwycięstwa. Nic z tego. Odnosi się wrażenie, że większość zawodników nie tylko się nie rozwija, ale wręcz cofa. Efekty to głupie porażki i kartki. Właśnie kartki. Od 60 do 70 minuty Lechia straciła trzech zawodników. Najpierw w 60 min Karol Haraś przed wykonaniem rzutu rożnego przepychał się w polu karnym z Krzysztofem Kmieciem. Sędzia pokazał obu żółte kartoniki, ale Haraś jedną już miał! Graliśmy w dziesiątkę. W 69 min zawodnik gospodarzy teatralnie padł w polu karnym, a Michał Sucharek zwrócił sędziemu uwagę na ten fakt. Piłkarz zarzekał się, że nie użył wulgarnego określenia, w protokole arbiter jednak zapisał, że tak. Sucharek zobaczył drugą żółtą, czerwoną i powędrował do szatki. Lechia w dziewiątkę. W 70 min Rafał Duchnowski wyciął rywala. To był brutalny faul, za który zobaczył "czerwo". Lechia w ośmiu.

Pytanie, po co przepychać się z przeciwnikiem, kiedy ma się żółtą kartkę? Czy nie lepiej w nerwowym momencie, też mając na koncie ,,żółtko", nie zwracać uwag sędziemu? Czy wreszcie, jak można bezmyślnie wyciąć rywala, atakując jego nogi, a nie piłkę? Te pytania pozostają otwarte. I właśnie mając o trzech mniej zielonogórzanie wreszcie zasłużyli na pochwałę. Bo walczyli, bronili bezbramkowego remisu. Robili, co mogli. Tych ośmiu, którzy byli na boisku pokazało charakter. I prawie się udało. Gdyby Bartoszowi Śpiączce nie wyszedł strzał życia pewnie dowieźliby remis do końca. W doliczonym czasie cały zespół pobiegł w pole karne gospodarzy, bo wykonywaliśmy rzut rożny i wtedy Polonia zdołała podwyższyć. To, że rywal mając przewagę trzech zawodników wygrał z takim trudem, dowodzi, że Lechia spokojnie mogła zdobyć trzy punkty. I nie ma, co zrzucać winy na sędziego (choć, przynajmniej jedna z tych kartek była kontrowersyjna), bo przez godzinę nie pokazaliśmy dosłownie nic. A był to mecz o życie....

POLONIA NOWY TOMYŚL - LECHIA ZIELONA GÓRA 2:0 (0:0)

Bramki: Śpiączka (87) i Onyekachi (90)

POLONIA: Krakowiak - Kmieć, Ozimek, Fijołek, Sidorowicz - Adamczewski (od 75 min Kraczkowski), Śpiączka (od 90 min Korczyński), Wolkiewicz, Onyekachi - Wicher (od 46 min Maksymow), Paździerski (od 80 min Pawlaczyk).

LECHIA: Dłoniak - Górski, Sucharek, Topolski, Brzykcy - Haraś, Niewiadomski (od 90 min Lewicki), Małecki (od 66 min Duchnowski), Dorniak - Figiel, Kojder.
Czerwone kartki: Duchnowski, Haraś, Sucharek (dwaj ostatni za drugą żółtą); żółte: Wicher, Kmieć, Kraczkowski, Niewiadomski. Sędziował Artur Aluszyk (Police). Widzów 200.

OKIEM TRENERA

Mirosław Zelisko (Lechia):
- Był to mecz, w którym na boisku nie odgrywali głównych ról piłkarze, ale sędzia. W sumie dobrze, że udało nam się dokończyć to spotkanie. Punkty były obu drużynom bardzo potrzebne. Dostaliśmy w drugiej połowie trzy czerwone kartki, które zmieniły obraz pojedynku. Gratuluję trenerowi gospodarzy, że potrafił wykorzystać nasze osłabienie. Uważam, że przynajmniej dwie z tych kartek były pokazane pochopnie. Moi zawodnicy w każdym meczu podchodzą z sercem do tego, co robią. Naszym problemem jest to, że nie potrafimy zagrać dwóch dobrych kolejnych spotkań. Przecież gdybyśmy się tu zaprezentowali tak jak ostatnio z Zagłębiem Sosnowiec, to wyjechalibyśmy z trzema punktami i trzema albo czterema bramkami na koncie. Ale tak to już jest w przypadku zespołów złożonych z młodych zawodników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska