Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Legia o krok od gry w raju

Paweł Tracz
Do tej pory tylko dwa polskie kluby przebrnęły przez gęste sito eliminacji Ligi Mistrzów i awansowały do fazy grupowej. Jednym z nich była Legia Warszawa, która znów może awansować do elitarnego grona.

Tak blisko ostatni raz polski klub był... osiem lat temu. Wówczas przed jeszcze większą szansą stanęła Wisła Kraków, która w pierwszym spotkaniu pod Wawelem pokonała mocny Panathinaikos Ateny 3:1. Do Grecji jechali zatem z pokaźną zaliczką i zachwytami nad pięknym stylem, który dał niespodziewany sukces.

Rewanż nie był jednak formalnością, bo "Koniczynki" wyszły na boisko zdeterminowane, a ateńscy fani urządzili na trybunach autentyczne piekło. Doping dał gospodarzom niesamowitą moc, dzięki której pokonali mistrzów Polski 4:1. Takie są fakty, ale warto pamiętać, że po drodze sędzia nie uznał prawidłowo strzelonej bramki przez Radosława Sobolewskiego na 2:2, ukarał w końcówce tego samego zawodnika czerwoną kartką, a decydujący gol padł dopiero w dogrywce.

Wcześniej na awans zapracowały za to wspomniana Legia i Widzew Łódź. Było to jednak w połowie lat 90. Trudno w to uwierzyć, ale w Lidze Mistrzów, najmocniejszych rozgrywkach klubowych na Starym Kontynencie, polskiego przedstawiciela nie ma już 17 lat... Mało tego, na początku XXI wieku przebrnięcie przez gęste sito eliminacji stało się jeszcze trudniejsze.

Większa ilość rund wstępnych spowodowana powiększeniem liczby zespołów (kiedyś w LM grali tylko mistrzowie kraju) spowodowała, że mistrz Polski musiał przejść najpierw dwie, a obecnie już trzy rundy eliminacyjne (II, III i IV). O ile jednak II runda nie stanowi jeszcze tak wielkiego problemu, o tyle trzecia przez kilkanaście lat była etapem nie do przejścia. Dopiero teraz, dzięki warszawiakom, odżyła wiara, że w końcu polska drużyna przypomni się Europie i zagra z najlepszymi.

Wcześniej nasze kluby zatrzymywały takie drużyny, jak wymieniony już Panathinaikos, a także Anderlecht Bruksela, FC Barcelona czy Real Madryt. Przy nich nie mniej utytułowana Steaua Bukareszt wydaje się jednak rywalem w zasięgu legionistów. Zresztą podopieczni trenera Jana Urbana udowodnili to w środę, nie tylko remisując na wyjeździe 1:1, ale również pokazując momentami ciekawy futbol, mądrą grę i zaangażowanie od pierwszej do ostatniej minuty. Czy to oznacza, że w końcu doczekaliśmy się zespołu będącego w stanie przeskoczyć barierę nieosiągalną przez wiele ostatnich lat?
W tym miejscu można oczywiście napisać coś krzepiącego serca, można dmuchać w balon oczekiwań, ale po tylu latach totalnych kompromitacji, blamażu goniącego blamaż i wpadek polskich ekip, może mimo wszystko lepiej nie ulegać euforii. Bo cokolwiek, by nie napisać przed rewanżem, Steaua pozostaje zespołem bardziej doświadczonym i mocniejszym od mistrzów Polski. Przed Legią ostatni, ale kto wie, czy nie najtrudniejszy krok do piłkarskiego raju, gdzie już za samo przekroczenie jego roku można otrzymać aż 8 mln euro...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska