Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz, sprawca wypadku pod Zieloną Górą został zatrzymany przez policję

(pij)
fot. Piotr Jędzura
Anestezjolog, który uciekał policji i rozbił dwa auta pod Zieloną Górą oraz odmówił dmuchnięcia w alkomat, nie jest już w szpitalu. Został zatrzymany przez policję.

To informacja z ostatniej chwili. Anestezjolog, który we wtorek nocą doprowadził do wypadku pod Zieloną Górą został zatrzymany przez policję. Informację potwierdza prokurator Kazimierz Rubaszewski, rzecznik zielonogórskiej prokuratury okręgowej. - Lekarze uznali, że nie musi on już przebywać w szpitalu - mówi prokurator.

Policja wyprowadziła już anestezjologa ze szpitala w Zielonej Górze. - Został umieszczony w policyjnej izbie zatrzymań - informuje rzeczniczka zielonogórskiej policji kom. Małgorzata Stanisławska. Został zatrzymany na 48 godzin. Zostanie przesłuchany przez prokuratora. - Jeszcze nie jest wiadome, jakie usłyszy zarzuty - mówi prokurator Rubaszewski.

Lekarz ma jednak dużo na sumieniu. 41-letni Tomasz T. we wtorek wieczorem pił alkohol na jednej ze stacji benzynowych pod miastem. Anonimowa osoba powiadomiła o tym policję. Patrol operacyjny pojechał na miejsce.

Kierowca wsiadł jednak do subaru i odjechał ze stacji benzynowej. Nie zareagował na policyjne znaki do zatrzymania się. Zaczął uciekać. Zmuszał innych kierowców do zjazdu na pobocza. Pędził.

Na zakręcie pod Świdnicą za Zieloną Górą zjechał na przeciwległy pas ruchu. Uderzył w peugeota. W auta wpadła jeszcze toyota yaris. Dwie osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitala. Były reanimowane przez lekarzy w szpitalu. Poszkodowani leżą w szpitalu.

Lekarz domówił badania alkomatem. Czuć było od niego woń alkoholu. Widać było, że jest pijany. Policjanci przewieźli go do szpitala w Zielonej Górze. Tam jednak krwi mu nie pobrano. Nie zrobiono tego również w Poliklinice. Dopiero w nowosolskim szpitalu została anestezjologowi pobrana krew. Krew trafi do analizy. Wynik badania pod kątem alkoholu będzie znany dopiero za kilka tygodni.

Prokuratura sprawdzi, czy lekarze w szpitalu w Zielonej Górze faktycznie nie mieli możliwości pobrania krwi kierowcy. Mówili, że cały personel był w trakcie reanimacji. Policjanci na pobranie krwi w szpitalu czekali z kierowcą niemal dwie godziny.

Przez cały czas pod wypadku Tomasz T. zachowywał się agresywnie i arogancko. Wyzywał i obrażał policjantkę. Chciał kopnąć policjanta. Nie stosował się do poleceń funkcjonariuszy. Musiał zostać skuty w kajdanki.

Ustaliliśmy, że dwa miesiące temu anestezjolog został zwolniony z pracy w szpitalu w Sulechowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska