Mówi o sobie, że jest zwykłą dziewczyną. Jej przyjaciele i koledzy z I LO w Zielonej Górze mają inne zdanie. Magda to indywidualistka w dobrym tego słowa znaczeniu. - Kiedy tylko przyszliśmy do liceum, od razu zwróciliśmy na nią uwagę. Wyróżniała się ubiorem, specyficznym makijażem. Nosiła kapelusze, berety - przyznaje Iga Momot, koleżanka z klasy. - Trudno jej było nie zauważyć. A potem okazało się, że nawet referat z geografii potrafi wygłosić wierszem.
Uczniowie mówią, że z Magdą nie ma żadnych szans. W konkursach recytatorskich. Potrafi wejść na ławkę i mówić tak pięknie, że dech w piersiach zapiera. - No i wygrywa wszystko. Nawet z anginą - dodaje Iga.
Zamiłowanie do nut po mamie
Zdaniem Krzysztofa Banaszkiewicza, Magda we wszystko co robi, wkłada całe swoje serce. A że robi wiele, wszędzie jej pełno. Tak pewnie było i z operą, w której teraz występuje.- Od dziecka piosenki mnie kręciły - przyznaje. - Ale najpierw moja przygoda z muzyką zaczęła się od grania. Na pianinie w ognisku muzycznym. Tak jak kiedyś moja mama. Tacie słoń nadepnął na ucho, więc raczej po nim zamiłowania do nut nie odziedziczyłam.
Potem była szkoła muzyczna i gra na oboju. - Śpiewałam sobie w domu, potem w Klubie Gimnazjalisty, w końcu postanowiłam, że czas się uczyć tego, co najbardziej lubię robić. Zapisałam się do Studia Piosenki Rezonans w Domu Harcerza - mówi M. Mazur. - Trzy razy w tygodniu chodziłam na zajęcia prowadzone przez Elżbietę i Ireneusza Sawickich. No i nadal się tam uczę.
Teatralny bakcyl
Najlepiej się czuje w repertuarze z Krainy Łagodności. Poezja śpiewana najbardziej jej w duszy gra. Marzy więc, by kiedyś wystąpić na zamku w Olsztynie albo na festiwalu piosenki aktorskiej we Wrocławiu. I znaleźć pracę w teatrze.
Magda przyznaje, że uwielbia spektakle. I jest wdzięczna ,,jedynce", że tak duży nacisk kładzie na kulturę. I tylu młodych ludzi łyka teatralnego bakcyla. Nauczycielka Ewa Czerniak potwierdza: - Organizujemy wyjazdy do różnych miast na przedstawienia i zawsze mamy pełen autokar chętnych. Ostatnio byliśmy na balecie ,,Dziadek do orzechów" i na ,,Skrzypku na dachu".
A niedawno pani Ewa razem z Małgorzatą Szreffel zaprosili młodzież do Warszawy na musical ,,Upiór w operze". Magda już zaciera ręce. Ale nie tylko zasiada na widowni. Stanęła też na deskach Lubuskiego Teatru. Dobrze wypadła na castingu do musicalu ,,Studenty", w którym wystąpiła. - Dla mnie to było kolejne doświadczenie i okazja poznania nowych ludzi - zdradza. - Chociaż wierzę, że moje życie studenckie będzie inaczej wyglądało niż to, pokazane w spektaklu.
Artystka ma swoje prawa
Magda marzy o studiach w Krakowie, bo to miasto z artystyczną duszą. Dlatego będzie zdawała na wydział wokalno-aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. I chce się do tego dobrze przygotować.- Nie chcę nikogo naśladować, ale lubię słuchać Edyty Gepert, Lory Szafran i zielonogórzanki Dagmary Korony, z którą miałam przyjemność mieć zajęcia - opowiada licealistka.
W czasie wakacji Magda pojechała na warsztaty wokalno-aktorskie do Jastrzębiej Góry. Zajęcia z emisji głosu, interpretacji piosenek, z którymi się przyjechało, ruch sceniczny. Była w siódmym niebie. Bo jak mówi, zdobycie nowych umiejętności oraz poznanie fantastycznych ludzi z pasją to największy, życiowy skarb. - Tam dowiedziałam się o castingu do opery ,,Brundibar". Opera? Hmmm, pomyślałam, czemu nie?! I pojechałam do Poznania. Zgłosiło się 200 osób. Nie ma szans! Ale stało się inaczej, znalazłam się w 40, potem 20 wybranych - opowiada. - A jakie szczęście, że załapały się też moje koleżanki, które także uczą się śpiewu: Ania Smulewicz, Weronika Sulikowska, Żaklina Jaskulska, Emilia Perwińska. Miesiąc trwały próby. Musiałyśmy więc jeździć codziennie do stolicy Wielkopolski.
Jak pogodziła naukę z operą? Podkreśla, że gdyby nie życzliwość dyrekcji I LO i nauczycieli nie dałaby rady. Ale to szkoła, gdzie liczą się przede wszystkim pasje. Bo one pozwalają się rozwijać. No więc dyrektor Ewa Habich mówi krótko: - Prawdziwe artystki mają swoje prawa.
Anioł i 11 kotów
Magda gra w ,,Brundibarze" anioła. Pierwsza realizacja tej opery dla dzieci, autorstwa czeskiego kompozytora żydowskiego pochodzenia Hansa Krasy i librecisty Adolfa Hoffmeistera, odbyła się w Theresienstadt w 1943 roku, wykonana przez dzieci z tamtejszego getta. Teraz gościem honorowym poznańskiej prapremiery była Ela Stein Weissberger, która jako 11-letnia dziewczynka brała udział w przedstawieniach tej opery w Terezine. To było przejmujące przeżycie. Pod wrażeniem byli też uczniowie z klasy wraz z nauczycielką Bożeną Hałas i Ewą Czerniak, którzy pojechali do Poznania podziwiać Magdę. - To mi dodawało skrzydeł - podkreśla licealistka. - Teraz muszę jeździć do Poznania na spektakle i czasem dzień przed, by jeszcze poćwiczyć. Ale dam radę.
O czym teraz marzy Magda? By móc się wreszcie porządnie wyspać.
Czy to będzie możliwe? Eeee - powątpiewają znajomi. Przecież Magda nie usiedzi spokojnie w miejscu. Już chciałaby rozpocząć zajęcia z aktorką Tatianą Kołodziejską, by dobrze wypaść w Krakowie. Już występuje w kolejnych konkursach: ekopiosenki, piosenki angielskiej, a nawet francuskiej. - Co prawda, francuskiego uczę się dopiero drugi rok. Ale co tam… Jestem ciekawa tej imprezy - zdradza.
Jej odwzajemnioną miłość do sceny zauważają wszyscy. Nic więc dziwnego, że właśnie została stypendystką marszałka lubuskiego. Na co przeznaczy finansowe wsparcie? Oczywiście na kolejne wyjazdowe warsztaty wokalno-aktorskie. Pomyśli też o swoich bliskich. No i na pewno nie zapomni o swoim psie i… 11 kotach, z którymi mieszka pod jednym dachem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?