– Jesteśmy gotowi na walkę – zapewnia obrońca Juventusu Turyn Andrea Barzagli, przed wtorkowym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów (początek o godzinie 20.45, transmisja w Canal + Sport) z Bayernem Monachium. – Nasz stadion będzie dla nich piekłem – odgraża się napastnik Alvaro Morata.
Jesienią nietrudno było by wskazać faworyta w tej parze
Bawarczycy byli na fali, zwłaszcza strzelający gola za golem Robert Lewandowski. Juve z kolei przechodziło mały kryzys. Po niezwykle udanym poprzednim sezonie, którego zwieńczeniem było trzecie z rzędu mistrzostwo Włoch i awans do finału Ligi Mistrzów (przegranego 1:3 z Barceloną) Turyn opuścili m.in. Carlos Tevez, Andrea Pirlo i Arturo Vidal.
W ich miejsce ściągnięto m.in. Samiego Khedirę, Juana Cuadrado, Simone Zazę, Paulo Dybalę i Mario Mandżukicia, ale sezon Bianconeri rozpoczęli od dwóch porażek w lidze i trochę potrwało, zanim wszystko w ich grze zaskoczyło.
Za to pod koniec października zaczęła się ich niesamowita seria zwycięstw (w sumie 15), przerwana dopiero w ostatni wekend, wyjazdowym remisem z Bologną. – Cóż, nie możemy zawsze wygrywać – filozoficznie skomentował potknięcie swoich podopiecznych trener Massimiliano Allegri, a jego podopieczni zapewniają, że nie zmieni to ich nastawienia przed meczem z Bayernem. – Nie czujemy większej presji – zapewnia Morata.
Mistrzowie Włoch muszą jednak wspiąć się na wyżyny swoich możliwości, by pokonać Bayern.
Choć to dopiero luty, to ekipa Pepa Guardioli nie zapewniła sobie jeszcze czwartego z rzędu mistrzostwa Niemiec tylko dlatego, że regularnie wygrywa ostatnio w lidze również Borussia Dortmund, która i tak traci do lidera osiem punktów. Trzecia w tabeli Hertha Berlin aż 23! W Bawarii nikt jednak nie ukrywa, że celem numer jeden na obecny sezon jest triumf w Lidze Mistrzów. Tym bardziej, że latem pracę w Bayernie zakończy Guardiola.
– Chcemy wygrać wszystko, co możliwe w tym roku, aby Pep mógł odejść szczęśliwy – zapowiada Vidal, w rozmowie z „La Gazzetta dello sport”.
Dla Chilijczyka będzie to wyjątkowy wieczór, ze względu na cztery lata spędzone w Juve. – Będę czuł się trochę dziwnie wychodząc na murawę w koszulce Bayernu. Kibice mnie tu lubili, i ja ich również. Nadal mam w Turynie przyjaciół i muszę nawet przyznać, że trochę tęsknię za Juventusem. Jestem jednak profesjonalistą i skoro teraz bronię barw Bayernu, to oddam życie, aby wygrać oba spotkania i awansować do ćwierćfinału – zapewnia.
– Czy Bayern jest faworytem? Jest, ale nieznacznym – uważa Wojciech Jagoda, były piłkarz Legii Warszawa, dziś komentator i ekspert NC+. – Juventus, to Juventus. To zespół, który potrafi stanąć siódemką, ósemką przed własnym polem karnym i skutecznie się bronić. To firma nie tylko w Serie A i na pewno nie będzie łatwym kąskiem. Dla Bayernu wyeliminowanie Juventusu może być otwarciem drogi na sam szczyt, tak jak w sezonie 2012/13, gdy pokonał Włochów w ćwierćfinale, a potem w finale Borussię – dodaje.
Trzy lata temu Bayern wygrał 2:0 u siebie i 2:0 w Turynie. Jedną z bramek w drugim ze spotkań strzelił Mandżukić, który z pewnością zrobi wszystko, by Guardiola nie opuszczał Turynu szczęśliwy.
To właśnie z jego powodu Chorwat opuścił w 2014 roku Bayern, a odchodząc przyznał wprost, że nie był szanowany przez hiszpańskiego trenera.
Mandżukić powodu kontuzji łydki pauzował w ostatnich tygodniach, ale kilka dni temu wrócił do treningów z drużyną i we wtorek ma być gotów do gry. Nie wiadomo tylko, czy wyjdzie w podstawowym składzie Juventusu. Pod znakiem zapytania stoją za to występy Aleksa Sandro i Giorgio Chielliniego. W składzie Bayernu na pewno zabraknie podstawowej pary stoperów: Jerome’a Boatenga i Holgera Badstubera.
Ciekawie zapowiada się również drugie wtorkowe spotkanie, w którym Arsenal podejmie Barcelonę.
W tym dwumeczu nietrudno wskazać faworyta, bo chyba tylko najbardziej zagorzali fani Kanonierów wierzą, że londyńczycy są w stanie zatrzymać obrońców tytułu i ich fenomenalne ofensywne trio: Neymar, Lionel Messi, Luis Suarez. Dość powiedzieć, że Brazylijczyk, Argentyńczyk i Urugwajczyk trafili w sumie w tym sezonie do siatki już 89 razy.
Na korzyść Anglików przemawia tylko fakt, że nigdy jeszcze nie przegrali z Barcą na własnym boisku. Ostatni dwumecz między tymi zespołami miał miejsce w sezonie 2010/2011 i na Emirates Stadium Kanonierzy zwyciężyli 2:1 (przegrali za to 1:3 w rewanżu).
– Tamten mecz powinien być natchnieniem dla chłopaków, którzy muszą wierzyć, że niezależnie od sytuacji można z Barceloną wygrać – zapowiada menedżer londyńczyków Arsene Wenger.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?