- Maciej Wysocki, trener Chynowianki: Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, takich jak szybkość. Dowodem była trzecia bramka, która wpadła w kuriozalny sposób.
- Jarosław Owsiany, kapitan ŁKS: Mecz powinniśmy zakończyć w 20 minucie, ponieważ mieliśmy cztery albo pięć dogodnych sytuacji. Wtedy byłoby spokojniej.
Przez 30 minut sobotniego (23 października) pojedynku zielonogórskiej klasy okręgowej ŁKS stworzył sobie cztery dogodne okazje, by pokonać bramkarza Chynowianki. Gospodarze przetrwali napór rywali i 38 min wprowadzony w miejsce kontuzjowanego Dawida Dybizbańskiego Wojciech Lehmann przechwycił piłkę, podał do Rolanda Kiferta, a ten bez problemu trafił do siatki.
- Moim zdaniem mecz powinniśmy zakończyć w 20 minucie, ponieważ mieliśmy cztery albo pięć dogodnych sytuacji. Wtedy byłoby spokojniej - skomentował Jarosław Owsiany, kapitan ŁKS. - Wkradła się nerwówka, gospodarze pierwsi zdobyli bramkę, po naszym błędzie.
Artur Michalski strzela, ŁKS Łęknica odrabia straty i wygrywa
Na drugą połowę zespół z Łęknicy wyszedł wysokim pressingiem i co jakiś czas zagrażał bramce Chynowianki. W 60. min Artur Michalski odebrał rywalowi piłkę przy końcowej linii boiska, minął obronę i wyrównał. Po dwóch minutach mogło być 1:2, ale po uderzeniu Normana Kremsera piłka trafiła w słupek. W 65. min goście już wyszli na prowadzenie, a na listę strzelców znów wpisał się Michalski.
ŁKS wyprowadzał groźne kontry, z którymi miejscowi sobie nie radzili. Ale wywalczyli rzut wolny, Kifert mocnym uderzeniem zmusił bramkarza do niepewnej interwencji, co dało rzut rożny, po którym w polu karnym przytomnie zachował się Jacek Przybylak i wyrównał na 2:2.
Goście nadal atakowali, a gospodarze opadali z sił. Pressing, uruchamianie szybkich skrzydłowych i napastników - taktyka przyjezdnych się nie zmieniała. Efektem był trzeci gol, ponownie autorstwa Michalskiego.
- Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, takich jak szybkość. Dowodem była trzecia bramka, która wpadła w kuriozalny sposób. Mamy rzut rożny, przeciwnicy mają jeszcze kilka metrów do bramki, a wyprowadzają kontrę. Było widać, że odstawiają nas na dziesięć metrów - Maciej Wysocki, trener Chynowianki, nie krył rozczarowania.
ŁKS wiedział, że może „zamknąć” mecz, więc nie ustawał w atakach. Przysłowiowy gwóźdź do trumny w postaci czwartego gola w ostatnich sekundach spotkania wbił Adrian Szkudlarek. W sytuacji sam na sam z bramkarzem nie dał mu żadnych szans.
Jarosław Owsiany: W drugiej połowie zostawiliśmy 120 procent zdrowia na boisku
- Wiedzieliśmy, że jest tu ciężki teren. Patrzyliśmy przed meczem na wyniki innych drużyn, które tutaj przyjeżdżały i zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie trudno. Gospodarze są zespołem bardzo fizycznym - przekonywał Jarosław Owsiany, nie kryjąc zadowolenia z trzech punktów.
Obejrzyj wideo: ŁKS Łęknica - Moczynianka Żagań
- Porozmawialiśmy sobie w szatni i myślę, że 120 procent zostawiliśmy w drugiej połowie zdrowia na boisku i zrealizowaliśmy nasze założenia taktyczne. Mieliśmy cel, że odbieramy piłkę przeciwnikowi, jak najszybciej przesuwamy ją do linii ataku i tam chcemy skończyć to, co się narodzi. Tak właśnie zdobyliśmy trzy bramki po superkontrach i zasłużone trzy punkty - podsumował Jarosław Owsiany.
Maciej Wysocki: ŁKS to zespół bardziej doświadczony, wybiegany, szybszy
Trener Wysocki podkreślił, że o wyniku spotkania przesądziło doświadczenie oraz przygotowanie motoryczne i fizyczne gości z Łęknicy. Obie drużyny mocno odczuły ten mecz, który obfitował w sporą liczbę fauli, twardą i fizyczną grę.
- U nich też pojawiły się kontuzje i skurcze. Na pewno jest to zespół bardziej doświadczony, wybiegany, szybszy. To zadecydowało o naszej, jak zwykle, porażce - skwitował trener Wysocki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?