Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS Łódź - GKP Gorzów: Został smutek i łzy

Z Łodzi Paweł Tracz 0 95 722 69 37 [email protected]
Czasem bywało i tak. Łodzianin Rafał Kujawa przeskakuje nad Adrianem Łuszkiewiczem.
Czasem bywało i tak. Łodzianin Rafał Kujawa przeskakuje nad Adrianem Łuszkiewiczem. fot. Paweł Tracz
Bodzio W. nie miał ostatnio łatwego życia, bo to po jego kiksach łodzianie przegrali dwa wyjazdowe mecze. Ale w sobotę bramkarz ŁKS-u przekonał się, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ.

ŁKS ŁÓDŹ - GKP GORZÓW 2:1 (0:1)

ŁKS ŁÓDŹ - GKP GORZÓW 2:1 (0:1)

Bramki: Gikiewicz (58), Kujawa (61) - Czerkas (36).
ŁKS: Wyparło - Ognjanović, Adamski, Hajto, Klepczarek - Mowlik, Świątek, Mączyński, Sikora (od 77 min Wolański) - Kujawa (od 69 min Sierant), Nawrocik (od 57 min Gikiewicz).
GKP: Janicki - Truszczyński, Wojciechowski, Jakosz, Topolski - Andruszczak, Obem (od 76 min Janusiński), Łuszkiewicz, Kaczorowski (od 55 min Maliszewski) - Piątkowski, Czerkas (od 64 min Ilków-Gołąb).
Żółte kartki: Kujawa, Hajto - Kaczorowski, Truszczyński, Andruszczak. Sędziował Adam Lyczmański (Bydgoszcz). Widzów 4.000.

Była 94 min, gdy przy stanie 2:1 dla ŁKS-u Artur Świątek odpowiedział faulem na odważne wejście w pole karne kapitana GKP Artura Andruszczaka. Łódzcy kibice zamarli, bo nikt nie miał wątpliwości - "jedenastka". Rozpacz jednych mieszała się z radością drugich. Emocje sięgnęły zenitu, gdy do piłki podszedł etatowy wykonawca rzutów karnych Mateusz Piątkowski. Nadzieja na remis urosła, bo on zazwyczaj się nie myli. Musiał tylko pokonać Bogusława Wyparłę, na którym miejscowi postawili krzyżyk. Ale Bodzio W. nie jest przecież z pierwszej łapanki. Może w tym momencie przed oczami przewinęły się mu piękne chwile z Old Trafford, gdzie dekadę wcześniej tylko dzięki jego kapitalnym interwencjom ŁKS uległ Manchesterowi United jedynie 0:2?

"Piątek" rozpoczął rozbieg, uderzył mocno w prawą stronę, wydawałoby się nie do obrony. Niestety, tym razem fortuna mu nie sprzyjała, bo tam czekały już na piłkę długie ręce rywala... Po chwili łodzianin, któremu po tej interwencji zostały odpuszczone wszystkie grzechy, utonął w objęciach kolegów. Potem końcowy gwizdek oznaczający zwycięstwo gospodarzy. Gorzowianie, mimo heroicznej walki z faworytem, musieli przełknąć gorycz porażki. Większość ze łzami w oczach, nie mogąc uwierzyć w to, co się przed chwilą stało, żegnała się z 50-osobową grupą "Stilonowców", którzy cały czas głośnym dopingiem zagrzewali niebiesko-białych do boju...

Bo czy mogło być inaczej, skoro piękny sen o podboju miasta włókniarzy, będący przed meczem tylko marzeniem, stał się realny od 36 min? To wówczas bezlitośnie wygwizdywany i wyzywany przez łódzką publiczność były zawodnik ŁKS-u Adam Czerkas ją uciszył. Ten gol to była odpowiedź na obraźliwe "Czerkas kuta..., ty chciałeś grać w ekstraklasie!". Dwie minuty później mogło być już pozamiatane, ale ofiarny wybieg Wyparły zapobiegł katastrofie miejscowych.

Po przerwie ŁKS mocno przycisnął. Efektem były gole kuriozum. Najpierw będący na boisku zaledwie pięć sekund Łukasz Gikiewicz pokonał głową niepotrzebnie wychodzącego do piłki Sławomira Janickiego, a po chwili na dośrodkowanie Rafała Kujawy nie zareagowali ani nasz bramkarz, ani obrońcy i piłka wturlała się do "świątyni"... Potem nasi szarpali, mieli wspomnianego karnego, ale ostatecznie wrócili na tarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska