Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łosoś zamiast tradycyjnego karpia, czyli wigilia w Afganistanie

Dorota Nyk 76 835 81 11 [email protected]
Ksiądz Stanisław Denys w mundurze, przy szopce własnej roboty, która rok temu stanęła w polskiej bazie wojskowej w Afganistanie.
Ksiądz Stanisław Denys w mundurze, przy szopce własnej roboty, która rok temu stanęła w polskiej bazie wojskowej w Afganistanie. fot. archiwum ks. Stanisława Denysa
Kapelan Garnizonu Głogów ksiądz porucznik Stanisław Denys na całe życie zapamięta zeszłoroczną Wigilię i święta Bożego Narodzenia.

Spędził je z daleka od Polski, na misji wojskowej w Afganistanie! Ksiądz Stanisław pracuje w Głogowie, w garnizonie, od maja tego roku, ale oficjalnie przejął obowiązki proboszcza 12 września. Przez te kilka miesięcy remontował i odnawiał garnizonową kaplicę. Do głogowskiej jednostki przyjechał prosto z misji, którą przez pół roku pełnił w Afganistanie. Pracował wśród polskich żołnierzy w Zgrupowaniu Bojowym Bravo w bazie Warrior. Tak się złożyło, że na jego miejsce do tego odległego kraju pojechał poprzedni kapelan z Głogowa - ksiądz kapitan Rafał Kaproń.
- To już mój 17 rok kapłaństwa, ale w wojsku służę krócej, zaledwie od 2008 roku - opowiada o sobie ks. Stanisław Denys.
Pochodzi z Lubelszczyzny, skończył Katolicki Uniwersytet Lubelski i ma brata, który także jest księdzem. Tyle, że nie wstąpił do wojska. - Tak się złożyło, że przez sześć lat pracowałem w parafii garnizonowej w Puławach, pomagałem kapelanowi wojskowemu. I tam ukształtowało się we mnie zamiłowanie do munduru - twierdzi.

Przez sześć miesięcy był w Afganistanie z misją polskiego wojska. Organizował tam święta Bożego Narodzenia. Razem z żołnierzami własnoręcznie robił szopkę bożonarodzeniową. W warunkach wojskowych robi się wystrój z czego się da. Najlepiej z materiałów dostępnych w bazie: z worków z piaskiem, drewnianych palet, kolczastego drutu, karabinowych łusek, szczątków rakiety, stuły kapłańskiej, kamieni, krzewów i innych przedmiotów charakterystycznych dla afgańskiej ziemi.
- Właśnie taka była nasza szopka rok temu - mówi wojskowy kapłan. - Choinki mieliśmy tam co prawda, ale oczywiście były sztuczne. O tej porze roku roślinność jest tam uboga, są tam tylko takie suche krzewy, które oczywiście wykorzystaliśmy do świątecznej dekoracji.
Prezenty były, ale... przyszły w paczkach z Polski. My także robiliśmy paczki dla naszych najbliższych - mówi ksiądz. Każdy do paczki włożył opłatek, który przysłano nam z Polski, spełniając nasze zamówienie.

Niestety, nie było możliwości sporządzenia polskich potraw na wigilijną wieczerzę. Nie było więc pierogów z grzybami, barszczu, zupy grzybowej czy tradycyjnego karpia. Ale za to ze Stanów Zjednoczonych przysłano żołnierzom na tę okazję łososia.
-Tęskniliśmy za domowymi potrawami, mając jedynie do wyboru amerykańskie jedzenie i ryby przysłane z USA, bo to Amerykanie zaopatrują polski kontyngent w żywność - mówi ks. por. Stanisław Denys. - Wspólna wieczerza była w wojskowej stołówce z zachowaniem wigilijnych zwyczajów. Pasterkę odprawiłem o godz. 22.30 ze względu na obowiązki służbowe żołnierzy. Zeszłoroczne święta Bożego Narodzenia były wyjątkowe w moim życiu, zapamiętam je na długo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska