MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lubuska dywizja szykuje się na wojnę

Dariusz Brożek 0 95 742 16 83 [email protected]
Żołnierze z Międzyrzecza przekonują, że rosomaki są jednymi z najlepszych transporterów na świecie. Przez rok pancerze tych pojazdów mają stanowić ich polisę na życie.
Żołnierze z Międzyrzecza przekonują, że rosomaki są jednymi z najlepszych transporterów na świecie. Przez rok pancerze tych pojazdów mają stanowić ich polisę na życie. fot. Dariusz Brożek
W Afganistanie życie straciło już 13 polskich żołnierzy. Pierwszy zginął ppor. Łukasz Kurowski ze Świętoszowa. Za kilkanaście miesięcy na wojnę ponownie pojadą wojskowi z lubuskich jednostek. - Dlaczego?! - pytają Czytelnicy. - Bo takie mamy rozkazy - mówią mundurowi.

W lubuskich jednostkach niebawem zaczną się przygotowania do misji, na które nasi żołnierze mają wyruszyć pod koniec przyszłego roku. Podobnie jak przed dwoma laty, Lubuszanie będą filarem grup szturmowych w Afganistanie. Tarczą i mieczem dwóch kolejnych kontyngentów. Kto konkretnie poleci do kraju sponiewieranego wojnami? Nasi rozmówcy mówią o otrzaskanych z misjami zawodowcach ze Świętoszowa, Międzyrzecza i Wędrzyna.

Informacje "GL" potwierdza gen. dyw. Mirosław Różański, dowódca 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej z Żagania. - Jesienią zaczniemy przygotowania. Ale teraz za wcześnie na szczegóły. Nie wiemy, ilu żołnierzy weźmie udział w misjach - mówił nam w środę. Obecnie tzw. zespoły bojowe kompletowane są z wojskowych z tych samych jednostek. Służy w nich około 1,5 tys. najlepiej wyszkolonych i wyekwipowanych ludzi. Oznacza to, że na obie misje może wyjechać nawet 3 tys. Lubuszan!

Mają większy pazur

O udziale Polaków w misjach zagranicznych zdecydowali politycy, sojusznicze zobowiązania oraz mandat ONZ. Premier Donald Tusk zapowiada tzw. pakiet afgański, czyli lepszy sprzęt, m.in. bezzałogowe samoloty i więcej śmigłowców, które wzmocnią siłę ognia "misjonarzy". Już teraz ich pazur jest znacznie większy i ostrzejszy niż wiosną 2007 r., kiedy wyruszyliśmy do Afganistanu. Mówi się także o zwiększeniu kontyngentów. W pierwszym służyło 1,1 tys. wojaków. Teraz jest ich prawie dwa razy więcej.

O zmianie charakteru misji świadczy wysłanie do Afganistanu haubicoarmat Dana i śmigłowców szturmowych Mi 24. Żołnierze przesiedli się z amerykańskich furgonetek hummer do znacznie lepiej opancerzonych i bezpieczniejszych pojazdów patrolowych MRAP Kuguar.

Wojna zamiast misji

Metamorfozę przeszedł też język sztabowców i polityków. Kilka lat temu mówili o misjach pokojowych, potem o stabilizacyjnych. Obecnie podczas paneli dyskusyjnych coraz częściej pada słowo "wojna". Bo to jest wojna, na której giną żołnierze.

Pierwszą ofiarą był ppor. Kurowski ze Świętoszowa. 14 sierpnia 2007 r. jego oddział wpadł w zasadzkę. Oficer został ciężko ranny, zmarł po przewiezieniu do szpitala. Od tego tragicznego dnia z rąk talibów zginęło już 13 Polaków. Trzech w ciągu ostatnich sześciu tygodni!
Naszych żołnierzy zabijają kule, odłamki i eksplozję min pod pojazdami. Ostatnią ofiarą był st. szer. Piotr Marciniak z Krakowa, który 10 bm. poległ podczas starcia z talibami. Sześć dni wcześniej w rosomaku zginął plut. Marcin Poręba, saper ze Szczecina.

- Kolejna niepotrzebna ofiara. W imię czego pojechali tam nasi? Może wreszcie politycy przebudzą się i zmienią te chore rozkazy? - pisze internauta Miller na naszym portalu www.gazetalubuska.pl.

Zielone diabły

Do tej pory rosomaki uchodziły za bezpieczne. Talibowie mówią o nich "zielone diabły". Od 2007 r. polują na nie za pomocą granatników i min. - Jeśli transportery mają za słabe pancerze, to może trzeba wysłać czołgi - proponuje jeden z Czytelników.
O komentarz poprosiliśmy ppłk. Tomasza Biedziaka z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza. Dwa lata temu testował rosomaki w Afganistanie, gdzie był zastępcą dowódcy grupy bojowej. W brygadzie zapewniają, że wie o nich wszystko.

- To jedne z najlepszych i najbezpieczniejszych transporterów na świecie. Używając odpowiedniego ładunku, można jednak zniszczyć każdy pojazd - przyznaje ppłk Biedziak. I wyjaśnia, że podczas ostatniego ataku na rosomaka talibowie użyli przeciwpancernego pocisku kierowanego, który zniszczył tylko jeden zewnętrzny pancerz. Odpalili jednak przy tym trzy miny, czyli około 30 kg trotylu. Taka eksplozja zniszczyłaby także czołg.

Ppłk Biedziak dowodzi 1. batalionem manewrowym, jednym z najlepszych pododdziałów w wojskach lądowych. Na początku przyszłego roku ten batalion rozpocznie półroczny dyżur w siłach zbrojnych Unii Europejskiej. Czy potem pojedzie do Afganistanu? - Pojedziemy, jak przyjdzie taki rozkaz. To nasza praca - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska