Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

LUCYNA SZOŁNO

HENRYKA BEDNARSKA 722 57 72 [email protected]
WYWIAD z LUCYNĄ SZOŁNO, psychologiem, doradcą zawodowym

LUCYNA SZOŁNO

Ma 31 lat. Absolwentka psychologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Pracuje w Centrum Informacji i Planowania Kariery Zawodowej w Gorzowie. Chętnie ogląda filmy fabularne. Lubi jeździć na łyżwach. Mężatka, szczęśliwa - jak dodaje. Mieszka na Manhattanie.

- Budzę się rano i czuję w żołądku ogromny uścisk. Czy to znaczy, że dopadł mnie stres?
- To może być nagły krótki stres spowodowany jakąś sytuacją albo objaw długotrwałego stresu, który dał znać o sobie.

- Ale po przebudzeniu nic jeszcze nie zdążyło się zdarzyć?!
- Stres rodzi się w naszej głowie, nie musi więc to być sytuacja realna. To, co myślę o czekającym mnie dniu, może wywołać takie same objawy jak choćby nadjeżdżający samochód.

- Kogo stres atakuje?
- Wszystkich. Ale są osoby, które potrafią okiełznać stres, wpłynąć na objawy, by nie dezorganizowały życia. Na stres narażony jest każdy, od szarego człowieka do ministra. Może mniej psychopaci, bo oni mniej odczuwają emocje, mniej się denerwują. Ale to jest patologia.

- Rozpoznaje pani ludzi zestresowanych?
- Po niektórych widać to już od progu, bo np. drżą im ręce albo nie mogą nic powiedzieć. Kiedy obserwuję ludzi dłużej, dostrzegam objawy psychosomatyczne: problemy z kręgosłupem, oddychaniem, alergie.

- Jakie stresy przeżywają ludzie, którzy mają pracę?
- Stresuje ich głównie to, że mają dużo obowiązków w pracy, że nie potrafią tego połączyć z tym, co dzieje się w życiu osobistym. Albo że mają takiego szefa czy takich klientów.

- Jak się ratować? Czy obgadywanie szefa jest formą odstresowania?
- Na pewno rozmowa o nim. Opowiedzenie o sytuacji jest jednym ze sposobów odreagowania. Inne, jak asertywne odpowiadanie szefowi, umiejętność jasnego wyrażania się i planowania obowiązków, można sobie wypracować.

- Jak odmówić szefowi?
- Jeśli szef daje polecenie, nie ma sposobu. Gdy jest to prośba, można powiedzieć ,,nie’’, ale trzeba uzasadnić, znaleźć coś w zamian, czyli dać przynętę, nagrodę. To tzw. metoda kanapkowa: w środku coś złego, ale zaczynam i kończę czymś dobrym.

- Zupełnie inne problemy mają bezrobotni.
- Stresują się głównie tym, że nie mają pracy. Z tego wynikają problemy z rodziną, finansowe, z... organizacją czasu. Dużym problemem jest samoocena. Gdy szukają pracy, coraz bardziej wątpią w swoje umiejętności. Wtedy stres spowodowany jest tym, że przestają wierzyć w siebie.

- Czego najczęściej oczekują od pani bezrobotni?
- Rad, jak szukać pracy i rozmawiać z pracodawcą. O pracy najlepiej rozmawiać w grupie. Robimy to na bezpłatnych warsztatach: kilkanaście osób wymienia się w czasie zajęć informacjami. Rozmowy z pracodawcą uczymy m.in. w inscenizowanych scenkach. Uczestnicy warsztatów sami oceniają, czy gdyby byli pracodawcą, przyjęliby tego kogoś do pracy. Kursanci przez kilka dni poznają zasady prowadzenia takich rozmów, a mimo tego w scenkach zdobytą wiedzę często niszczy stres. Nagle ktoś zaczyna się jąkać, przestaje oddychać z wrażenia albo za szybko mówi.

- Coś panią zaskoczyło w zachowaniu kursantów?
- Kiedyś w zajęciach uczestniczył gorzowianin, który nie wiedział, że ma przykry tik nerwowy. Wystawiał język, co na pewno przeszkadzało w autoprezentacji. Scenki nagrywamy na kamery i ten pan zobaczył swój tik. Skomentował, że już wie, dlaczego pracodawcy tak dziwnie na niego patrzą.

- Jak rozmawiać z szefem, gdy szuka się pracy?
- Rad jest dużo. Bezrobotnym mówimy o komunikatach niewerbalnych, czyli o zachowaniu. Radzimy, by te komunikaty wskazywały na pewność siebie. Jeśli ktoś ma umiejętności, musi wierzyć, że tak jest. Czyli nie można być niepewnym i już od progu pytać, czy mogę wejść, przepraszać, że przyszłam, stać na jednej nodze i jeszcze podpierać się ręką o blat stołu. To wszystko nie wskazuje, że mam umiejętności i nadaję się do tej pracy.

- To co trzeba zrobić?
- Wejść pewnie, odczekać 2-3 sekundy, wziąć głęboki oddech i przedstawić się, powiedzieć, po co przyszłam, zapytać, czy mogę usiąść i poczekać aż pracodawca mnie zaprosi. Trzeba zwolnić tempo wykonywania różnych czynności. Mówimy do pracodawcy krótkimi i treściwymi zdaniami. O niepewności świadczy powtarzanie słów: spróbuję, chciałabym, postaram się, może. Jeśli one nagromadzą się w autoprezentacji, szef pomyśli, że ten prezentujący się nie wierzy w to, co mówi.

- A jeśli nie jestem umówiona na rozmowę?
- Dobrze jest przygotować sobie parę pierwszych zdań. Bo jeśli zacznę o tym myśleć po naciśnięciu klamki, na pewno wtargnie stres i wszystko zburzy. Gdy jesteśmy umówieni, trzeba przypomnieć nazwisko i podać, po co przyszliśmy, szef może bowiem czekać na inne osoby. Łatwo o pomyłkę i zakłócenie pierwszego wrażenia.

- Pierwsze wrażenie to też nasz strój. Jak ma się ubrać poszukujący pracy?
- Zależy od stanowiska, wykształcenia i firmy, do której idę. Jeśli ktoś ma pracować na budowie, nie założy garnituru z pięknym krawatem. Będzie to świadczyło, że bardziej dba o siebie niż ma umiejętności. Ubiór ma być o jeden ton lepszy, niż wskazywałoby stanowisko. Murarz powinien wskoczyć w dżinsy i porządnie wyprasowaną koszulę, kandydatka na księgową - w garsonkę. Gdy jednak kobieta całe życie nosi spodnie, niech je założy, byle były eleganckie. Jeżeli pójdzie w spódnicy, będzie źle się czuła, co wywoła dodatkowy stres. Na warsztatach podpowiadamy, że jeśli ktoś jest zaproszony na rozmowę jako jeden z wielu, warto wyróżnić się jakimś elementem stroju. Kolorowa apaszka może sprawić, że zostanę zapamiętana.

- Czy przed rozmową z pracodawcą stres może zmniejszyć lampka koniaku?
- Lepiej pomyśleć o spotkaniu dwa tygodnie wcześniej i dokonać wizualizacji, czyli wyobrazić sobie, jak rozmowa może wyglądać. Zastanowić się, jak będę się czuła, oczywiście dobrze, co powiem po wejściu - to też z zakończeniem, że się udało.

- To jak tworzenie bajki.
- Tak. Nasz umysł najbardziej boi się rzeczy nieznanych, nieprzewidywalnych. Tworzy jakieś historie, dołujemy się, stresujemy. Jeśli spróbuję to sobie wyobrazić w pozytywnych kategoriach, przestaje to być straszne, a staje się dobre, motywujące. Można przewidzieć pytania pracodawcy i przygotować odpowiedzi. Dobrze jest się wyspać przed rozmową. Jeżeli ma się odbyć w nieznanym miejscu, może wcześniej tam pojechać. By chociażby zobaczyć, jakim autobusem tam dojechać. Wszystko, żeby zmniejszyć stres.

- Czy jesteśmy narodem zestresowanym?
- Chyba nie bardziej niż inni. Ale nie umiemy radzić sobie ze stresem.

- Stres zabija?
- Ostatecznie tak, jeśli w porę czegoś nie zrobimy.

- Jak można poradzić sobie z długotrwałym stresem?
- Relaksując się, np. ćwicząc napinanie i rozluźnianie mięśni. Odpręża wszelkiego rodzaju aktywność: sprzątanie, majsterkowanie, sport. Można uczyć się też oceniać sytuację. Najprościej: w głowie mamy krytyka i opiekuna. W stresie uaktywnia się krytyk i podpowiada niszczące zdania: że jestem nic nie warta, z tym sobie nie poradzę, wszyscy są źli. Ale zawsze możemy uruchomić opiekuna, który myśli pozytywnie: jeśli raz sobie poradziłeś w rozmowie z pracodawcą, poradzisz raz jeszcze. Trzeba trochę na siłę wmawiać sobie zdania pozytywne. Jeżeli rodzice mówili, że jestem uparta, co wpłynęło na zaniżoną samoocenę i pojawił się stres, wmawiajmy sobie, że nie jestem uparta, ale konsekwentna.

- Opiekun może zwalczyć krytyka?
- Zwalczyć nie, bo krytyk ostrzeże nas przed nadjeżdżającym samochodem. Jeden i drugi musi występować w tych samych wielkościach. Wtedy jest dobrze.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska