Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magia żużla wabi VIP-y

Katarzyna Borek 68 324 88 37 [email protected]
Tomasz Karolak w sobotę w Warszawie wyprawiał urodzinową imprezę na 300 osób, a w niedzielę zameldował się w Zielonej Górze na derbach
Tomasz Karolak w sobotę w Warszawie wyprawiał urodzinową imprezę na 300 osób, a w niedzielę zameldował się w Zielonej Górze na derbach Tomasz Gawałkiewicz
5 tysięcy złotych kosztuje karnet na VIP-owską trybunę na stadionie Falubazu. W tej cenie są nie tylko sportowe emocje, ale też towarzystwo gwiazd. I na przykład... dzik zapiekany w bochnie chleba.

Prezes klubu Robert Dowhan dba nie tylko o to, kto jeździ na zielonogórskim torze, ale i kto kibicuje jego żużlowcom. Na stadionie są dwie trybuny VIP-owskie. Taka bardziej zgrzebna (przy starcie) i ta super (przy parku maszyn), na którą karnet na cały sezon kosztuje 5 tys. zł. Atrakcje, jakie można kupić za te pieniądze, obrosły już miejską legendą. Że co też podają tam do jedzenia, co do picia i kto tam bywa! Zajrzeliśmy tam w niedzielę, przy okazji derbów - niestety - odwołanych.

Na otwartej albo w "akwarium"

Supertrybuna to twierdza. Ani mysz, ani zwykły kibic "Myszy" na VIP-owskie miejsca się nie wciśnie. Bo najpierw jest selekcja przy bramie od ul. Wrocławskiej (specjalni goście mają tu do dyspozycji parking). Po okazaniu karnetu dostaje się kolorową opaskę, która uprawnia do wejścia do budynku. A dalej? Można iść w lewo - na otwartą trybunę (z przypisanymi do konkretnej osoby miejscami i poduszeczkami w klubowych barwach pod siedzeniem). Można też iść w prawo - do klimatyzowanej sali. Bywalcy mówią o niej "akwarium", z racji przeszklonych szyb. Zawodnicy jeżdżą tuż pod oknami, ale nie bardzo słychać ryk motorów. Dopingu w ogóle.

- To jest zupełnie inne oglądanie - przyznało nam dwóch VIP-ów z branży samochodowej. - Ale ma swój urok. Mniej hałasu to okazja, by porozmawiać. Nie tylko na tematy sportowe. Bo dla nas wizyta na stadionie to też spotkanie biznesowe. Przecież każdy z nas prowadzi jakieś interesy, można o nich pogadać.

- Skojarzyło się tu wiele firm lokalnych. Wielu ich właścicieli tutaj się poznało. I dzięki tym znajomościom kwitnie lokalny patriotyzm gospodarczy: jak trzeba dać komuś robotę, to daje się swoim - nie ukrywa Dowhan. - Na meczach łatwiej rozmawiać, bo opanuje atmosfera wspólnoty, luzu. Może też i dlatego nasi sponsorzy utożsamiają się z nami i pomagają finansowo.

Z urodzin na derby

Sposobem na dopieszczenie lokalnego biznesu są m.in. proszone wizyty na supertrybunie gwiazd ze świata sztuki, mediów, polityki, biznesu, mody, sportu. Znanych twarzy przewinęło się tu sporo. Był dziennikarz Tomasz Lis w towarzystwie żony Hanny, piosenkarka Urszula Dudziak, prezenter Hubert Urbański, kierowca rajdowy Krzysztof Hołowczyc, piłkarze Piotr Świerczewski i Andrzej Niedzielan. Oprócz nich kilku ministrów, goście z żużlowych klubów szwedzkich i angielskich. Szefowie potężnych firm z pierwszych stron gazet i biznesmeni z pierwszej setki najbogatszych Polaków!

A podczas niedzielnych derbów przy W69 zameldowali się m.in. marszałek Elżbieta Polak, wojewoda Helena Hatka, posłanka Bożenna Bukiewicz, poseł Jerzy Materna, europoseł Artur Zasada, podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Waldemar Sługocki, prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz. Rozmawiali m.in. o swoim gwałconym prawie do prywatności i przyszłości lotniska w Babimoście. Obok nich na chwilę przystanęła aktorka Joanna Jabłczyńska (znana jako Marta Konarska z serialu "Na Wspólnej"). W korytarzu wzrok przyciągały projektantka mody Ewa Minge oraz miss Polski Agata Szewioła. No i oczywiście aktor Tomasz Karolak. Dzień wcześniej wyprawiał w Warszawie, razem z Małgorzatą Kożuchowską, imprezę na 300 osób z okazji 40. urodzin. A w niedzielę o 14.00 zadzwonił do Dowhana, że oczywiście będzie na derbach.

Na miejscu okazało się zresztą, że ten wzięty aktor mógłby z powodzeniem pogodę przepowiadać. Bo spiker zapewniał, że wszystko wskazuje na to, że mecz jednak się odbędzie, mimo deszczu. A Karolak tylko wszedł na otwartą trybunę, spojrzał na niebo i rzucił proroczo: - O kurdę, dupa z tego będzie...

Pewnie jest na diecie

Z braku doznań sportowych gwoździem derbów był... dzik zapiekany w bochnie chleba. Wzięciem cieszyła się też fontanna czekolady, w której można było umoczyć pokrojone banany. Do tego skrzydełka w pikantnym sosie i smalec. Ale tłok przy długim stole w "akwarium" był bardzo umiarkowany. Przy stoiskach z alkoholem (piwo, wino, wódka) jeszcze mniejszy. Najbardziej "żarły" emocje.

- Pojadą, czy nie pojadą - denerwowała się marszałek Polak. Wspominając, jak dawniej oglądała spotkania z miejsc koło startu, bo "tam była większa adrenalina". Wojewoda Hatka lustrowała zielonogórski stadion pod kątem bezpieczeństwa kibiców. Kilkakrotnie pytała towarzyszącego jej policjanta: gdzie jest to stanowisko dowodzenia? Karolak pozostał przy towarzyskich rozmowach i pytaniach o upieczonego dzika. Ale jadł niewiele.

- Pewnie jest na diecie. Mocno schudł od ostatniej wizyty w Zielonej - komentowali lokalni biznesmeni.

- Może schudł, a może tak szczupło wygląda, bo go widzimy na żywo - podsumowała posłanka Bukiewcz. - Telewizja dodaje jednak kilogramów. Z dziesięć nawet!

Być jak Real Madryt...

Smukły czy nie aktor pozostaje główną wizytówką Falubazu. Obserwując go w niedzielę, trudno było uwierzyć, że przed serialem "39 i pół" nic wcześniej o żużlu nie wiedział. Do czasu, aż otrzymał rolę w tej produkcji TVN. Scenarzystą serialu był Doman Nowakowski - pochodzący z Zielonej Góry miłośnik Falubazu. Najpierw nieśmiało, a później już z impetem wprowadzał wątki żużlowe. I tak główny bohater, grany właśnie przez Karolaka, musiał stać się fanem żużla. Stąd aktor wpadł kiedyś na zielonogórski stadion i... wpadł w czarny sport po uszy. Teraz kibicuje Falubazowi na całego. W jury polsatowskiego show "Tylko nas dwoje" zasiadł w złotym kasku i z myszą na plastronie Andrzeja Huszczy! W programie Kuby Wojewódzkiego wystąpił w klubowym szaliku.

- Za taką promocję musielibyśmy zapłacić tak wziętej gwieździe kilkaset tysięcy złotych. A on to robi wszystko za darmo. Inne osobistości też przyjeżdżają bezpłatnie, wbrew temu, co czasami się mówi - zapewniał nas Dowhan. Przyznał: znane osoby na trybunie to świadome działanie. Przemyślany patent na lansowanie klubu.

- Mówił pan kiedyś, że chciałby, żeby Falubaz był jak Real Madryt...
- Nie, o tym nie piszcie - prosił prezes. - Gdzie oni, gdzie my? Nie ta kasa, nie ten stadion. My VIP-om właściwie tylko ten catering, parking i porządne toalety możemy zaoferować. Ale podpatrujemy najlepszych. W Polsce są może tylko dwa piłkarskie kluby, które mogą się z nami równać marketingowo. Z żużlowych nie ma żadnego. Także dlatego, że zapraszamy do siebie znane postacie. W tym roku Franciszek Smuda ma przyjechać. To buduje pozytywny obraz klubu. Że jest otwarty, światowy.

Karolak mówił kiedyś w "GL", że Dowhan zaczął ściągać ludzi telewizji, bo wiedział, że to ma przełożenie. - Nie zapomnę, jak pierwszy raz poszliśmy do parku maszyn, poznałem się z "Protasem", Dobruckim i zobaczyłem w ich oczach: "Kurdę, jak fajnie, że przyjechałeś". A ja sobie też powiedziałem: "Kurdę, jak fajnie, że tu jestem" - opowiadał aktor.
Gdy okazało się, że derby zostały jednak odwołane, przekąsił coś jeszcze, wypił kawę i ruszył do stolicy. Pewnie wróci w czwartek.

Tomasz Karolak w sobotę w Warszawie wyprawiał urodzinową imprezę na 300 osób, a w niedzielę zameldował się w Zielonej Górze na derbach

Tomasz Gawałkiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska