Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Malezja - tygiel kulturalny

z Malezji Janusz Życzkowski
fot. Janusz Życzkowski
Chińska i indyjska świątynia, muzułmański meczet i chrześcijański kościół, a wszystko to w obrębie jednej ulicy. Niemożliwe? Wręcz przeciwnie.
Malezja - tygiel kulturalny
fot. Janusz Życzkowski

(fot. fot. Janusz Życzkowski)

W multikulturowej Malezji taki obrazek to nic nadzwyczajnego.
Punktualnie o 8 rano w publicznej malezyjskiej szkole rozpoczynają się zajęcia. W jednej klasie obok siebie w ławkach siedzą malezyjskie i chińskie dzieci.

Przy ruchliwej ulicy swoje sklepy mają Hindusi i Chińczycy. Razem robią interesy i nie przeszkadza im inny kolor skóry, dieta czy sposób bycia. Tu nikt nie zwraca na to uwagi. Nie oznacza, to oczywiście, że narodowości nie zachowują swojej odrębności. Wręcz przeciwnie, różnic nie da się nie zauważyć.

Mimo otwartej i przyjaznej innym kulturom atmosfery panującej w Malezji, władze tego kraju faworyzują rdzenną ludność. Tylko ona ma prawo do głosowania i posiadania własnych przedstawicieli w parlamencie. Struktura demograficzna ze względu na narodowość daje im niewielką przewagę. Nieco ponad 50% Malajów, kilkanaście procent Hindusów i prawie 30 % Chińczyków. Ci ostatni są chyba najbardziej wyróżniającą się nacją. W Malezji mówi się, że to Włosi Azji. Inni dodają, że to średniowieczni Żydzi Europy, bo zdominowali handel w regionie.

Prowadzą bardzo rodzinny i głośny styl życia. Już z daleka widać gdzie rozpoczyna się China Town. Charakterystyczny kształt dachów, czerwone lampiony i napisy w języku państwa środka, to pierwsze co rzuca się w oczy. Głośne rozmowy i hałas dobiegający z handlowej części dzielnicy wciągają w wąskie uliczki. Co ciekawe tu również znajdziemy sklepy i stragany kupców z malezyjskimi czy hinduskimi korzeniami.

Granice są tylko umowne. Little India - czyli małe Indie, to już dzielnica hinduska w Kuala Lumpur. Na rogu ulicy hotel prowadzony przez hindusów. Obok restauracja, w której zjeść można np. "bandgobhi alu sabzi" - smażoną kapustę z ziemniakami, przysmak lokalnej kuchni. Przeciskając się przez stragany z belami kolorowych materiałów, mijając kobiety w charakterystycznych strojach i z kropkami na środku czoła czujemy się jak w New Dehli, kilka tysięcy kilometrów stąd.

Malaje chyba pogodzili się z tym, że ich kraj jest domem dla tylu nacji. Oprócz Hindusów i Chińczyków, mieszka tu jeszcze ludność napływowa z Indonezji i Tajlandii. Rdzenni mieszkańcy Malezji, to ludzie pogodni i pozytywnie nastawieni do innych.

Prowadzą spokojny styl życia. Dla osób, którym przyjdzie pracować z Malajem swoista ospałość może być nie do zniesienia. Tu życie płynie dużo wolniej niż w Europie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska