Rezerwat Dębina utworzono w grudniu 1995 r. Jest nieduży, ma 12,1 hektarów. Ale za to jest bardzo malowniczy. Co ciekawe, przez jego środek przebiega stara brukowana droga. To na niej spotykamy się z podleśniczą Alicją Gładkowską. Jest parno, a w powietrzu latają eskadry komarów. Ale to nic, bo już z drogi widać, że rezerwat jest naprawdę piękny. - To nasza dziewica. Mówię tak na ten rezerwat, bo kompletnie nic tu nie robimy. Jeśli jakieś drzewo się przewróci, albo obumrze, to tak zostaje. Wszystko załatwia przyroda i jest to miejsce nietknięte ludzką ręką - tłumaczy nasza przewodniczka. Wyjątkiem są konary drzew, które spadną na drogę. Te leśnicy muszą usuwać, żeby umożliwić przejazd.
Wrażenie robią ogromne, duże w obwodzie drzewa, które we wrześniu 2011 r. powaliła tu wichura. Tak, tak, to ta słynna trąba powietrzna, która przerwała rozgrywane wtedy w Gorzowie derby żużlowe. Wiatr wyrządził ogromne szkody. Najbardziej ucierpiała gmina Witnica, Bogdaniec i Kłodawa. Efekt nawałnicy to pozrywał dachy, zniszczone linie energetyczne i poprzewracane tysiące drzew. Te, które zostały połamane albo wyrwane z korzeniami na terenie rezerwatu, leżą tak do dzisiaj i są pamiątką tamtych wydarzeń. Niemal wszystkie ułożone w tę samą stronę. Tę, w którą wiał wiatr. Widać dzięki temu, jak ogromne korzenie mają niektóre drzewa. Niektóre są wyższe od dorosłego człowieka.
Więcej o rezerwacie przeczytasz w środę, 10 lipca, w papierowym wydaniu "Gazety Lubuskiej".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?