Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Nitschke: Czas powalczyć o Main Tour

Przemysław Piotrowski 0 68 324 88 69 [email protected]
MARCIN NIETSCHKE Ma 27 lat. Kawaler. Właściciel i zawodnik zielonogórskiego klubu Hot Shots. Wielokrotny mistrz i medalista mistrzostw Polski. Dziewiąty na mistrzostwach świata amatorów w Austrii. Mieszka w Zielonej Górze.
MARCIN NIETSCHKE Ma 27 lat. Kawaler. Właściciel i zawodnik zielonogórskiego klubu Hot Shots. Wielokrotny mistrz i medalista mistrzostw Polski. Dziewiąty na mistrzostwach świata amatorów w Austrii. Mieszka w Zielonej Górze. fot. Bartłomiej Kudowicz
Rozmowa z MARCINEM NITSCHKE, snookerzystą zielonogórskiego klubu Hot Shots

- Kolejny czterogwiazdkowy turniej wygrałeś w cuglach. Nie masz już w Polsce rywali?

- W Lublinie pokonałem wszystkich najlepszych w naszym kraju bez większego problemu. A trzeba zaznaczyć, że wcześniej długo nie ćwiczyłem. Treningi wznowiłem dopiero przed trzema tygodniami. W finale rozbiłem mistrza Polski Piotra Majcherczyka 4:1. Nieskromnie mówiąc, nie mam już w kraju przeciwników i zaczyna wiać nudą.

- Co masz zamiar zrobić, aby ją zabić?

- Nadszedł czas, aby spróbować w Main Tourze, czyli cyklu zawodowych turniejów o mistrzostwo świata. Grać z największymi gwiazdami na świecie o gigantyczne pieniądze.

- Z tego co wiem, nie jest łatwo się tam dostać. Jak chcesz to zrobić?

- Zdecydowałem się, że w tym roku rzucę wszystkie siły, aby wystąpić w eliminacjach do tego cyklu, czyli w PIOS-ie - ośmiu turniejach, w których ostatecznie muszę znaleźć się w pierwszej ósemce. To jest wielkie ryzyko, bo wpisowe na każdy z nich wynosi tysiąc funtów, a trzeba dodać jeszcze koszty przelotów, noclegów, itp. A do tego tam jest system pucharowy i już po pierwszej rundzie, mogę się spakować i wracać do domu. W sumie będę musiał przeznaczyć na to minimum 50 tyś. zł

- Wierzysz, że awansujesz do Main Touru, czy to takie przetarcie?

- Gdybym nie wierzył, to nawet bym nie próbował. Jeśli chce się wygrać wojnę, to najpierw trzeba w niej uczestniczyć. Wcześniej powtarzałem, że kiedyś chcę wystartować w tym cyklu, ale prawdę mówiąc, to było trochę w sferze marzeń. Teraz nadszedł czas, aby zacząć je spełniać. Jestem w dobrej formie, czuję się mocny i wiem, że stać mnie na to. To olbrzymie ryzyko, bo szybko można stracić dużo kasy, ale z drugiej strony, nieprawdopodobnie zyskać. Wielkie pieniądze, liczone już w pierwszych rundach w dziesiątkach tysięcy funtów, transmisje telewizyjne na cały świat, sława. Ten krok byłby milowym w mojej karierze.

- Będziesz się jakoś specjalnie przygotowywał?

- Zdecydowałem wystąpić we wszystkich zawodowych turniejach, które jednak nie należą do Main Touru. Mówię o Swiss Open, German Open i innych, w których mógłbym zmierzyć się z czołówką światową: Peterem Ebdonem, Ronni'em O'Sullivanem i innymi. To będzie fajna okazja, aby zmierzyć się z mistrzami. Wtedy w PIOS-ie powinno być dobrze.

- Dziękuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska