Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Rozbicki z Nowej Soli dla dzieci jest tatą i mamą

Olga Klamecka
Dzieci kochają swojego tatę do szaleństwa. Z wzajemnością. Sprawmy, by te święta były dla nich szczęśliwe!
Dzieci kochają swojego tatę do szaleństwa. Z wzajemnością. Sprawmy, by te święta były dla nich szczęśliwe! Olga Klamecka
- Gdyby nie dzieci, już by mnie nie było - mówi Marcin Rozbicki. Samotnie wychowuje trójkę maluchów.

Pan Marcin jest ojcem i matką. Żona wyjechała za granicę i nie interesuje się losem ani dzieci, ani męża. Samotny ojciec robi wszystko, żeby maluchom niczego nie brakowało, ale jest bardzo ciężko. - Jestem budowlańcem. Dobrze zarabiałem, ale od dwóch lat nie pracuję, bo kto by się zajął dziećmi - mówi.

Ma 34 lata i trójkę wspaniałych, rezolutnych pociech: 11-letniego Maćka, 8-letnią Klaudię i 5-letnią Amelkę. Żyją w mieszkaniu komunalnym, w starym budynku. Dochody rodziny to przede wszystkim zasiłki i zapomogi z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, czyli kilkaset złotych. Mimo to pan Marcin stara się, żeby dzieci miały jak najlepsze warunki.

- Łazienka była na korytarzu, to zrobiłem w mieszkaniu. Z płytek, które zostały ludziom na budowie i zgodzili się, żebym zabrał. Okna też powymieniałem na jakieś używki, żeby ciepło nie uciekało, no i dach trochę uszczelniłem, choć wilgoć wychodzi - pan Marcin pokazuje na sufit. W mieszkaniu przydałby się jeszcze zlew kuchenny z szafką i nowy bojler, bo stary jest zepsuty i żeby dzieci mogły się wykąpać, trzeba grzać wodę w garnkach.

Czasem rodzinie pomaga babcia. Robi zakupy. Czasem Rozbiccy dostaną coś od ludzi. Ubrania i buty zawsze się przydają (rozmiary: 27, 33 dla dziewczynek i 41 dla Maćka). Dziewczynki marzą też o zestawie z ciastoliną. - Chcemy lepić takie ładne babeczki i ciastka! - krzyczą. Poza tym wariują na punkcie bajki Monster High i wszelkich gadżetów z tej serii.

Maciej wstydzi się powiedzieć, co by chciał od Mikołaja. Dopiero, gdy tata go ośmiela, chłopiec mówi cicho: - Chciałbym grać na gitarze akustycznej.

Tata trójki przyznaje, że nawet słodycze będą dla nich rarytasem. - Zawsze obiecuję dzieciom, że jak będę miał pieniążki, to kupię po lizaku czy czekoladce. One są wyrozumiałe, czekają. A ja zawsze dotrzymuję słowa. Kocham je nad życie i gdyby ktoś mi je zabrał, nie wiem, co by ze mną było. Tylko dla nich żyję...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska