Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcinkiewicz: Zaręczyłem się z moją panią

(kb), Piotr Grześkiewicz, źródło: <b><a href="http://www.elondyn.co.uk"><font color=#0000B2> http://www.elondyn.co.uk</font></a></b>
Kazimierz Marcinkiewicz
Kazimierz Marcinkiewicz Fot: Kordian Klaczyński/Cooltura
Kazimierz Marcinkiewicz, były premier i najsłynniejszy emigrant w Londynie znów jest bohaterem mediów. Tym razem dlatego, że chwali się… rozwodem z żoną Marią.

Żona urodziła mu czworo dzieci, mieszka w Gorzowie Wlkp. Marcinkiewicz spędził tam z rodziną Boże Narodzenie. To były jednak ostatnie ich takie wspólne święta.

Bo teraz serce byłego premiera bije dla innej kobiety! Młodej, pięknej blondynki, która pracuje w finansowym centrum Londynu. Właśnie w stolicy Wielkiej Brytanii, dokąd po dymisji z funkcji premiera pojechał pracować, Marcinkiewicz poznał nową kobietę. Nazywa ją swoją "panią". I już ją poprosił o rękę.

Dla naszych Czytelników to szok

- Każdy ma prawo układać sobie życie. Ale gdzie jest ta moralność, z której słynie były premier? Przykładny ojciec, który grzmiał o wierności małżeńskiej. Po co ta obłuda? Ma nauczkę, żeby nigdy nie mówić do przodu, bo samemu nie wiadomo, co się zrobi. Przecież to jest osoba publiczna, która swoim gadaniem wprowadziła ludzi w błąd! - mówi nasz Czytelnik z Gorzowa pan Marian, który zadzwonił do nas wczoraj na Forum "GL".

Równie oburzona była pani Krystyna: - To skandal, przecież on był pedagogiem, uczył również i mnie. Zawsze podkreślał, że naczelnymi wartościami była żona rodzina. Teraz po tylu latach małżeństwa temu człowiekowi coś się w głowie poprzestawiało. To, co mówił to czysta hipokryzja, puste słowa bez pokrycia. Tak upokorzyć swoją żonę? Raptem mu się zachciewa panienki?

A jak tłumaczy się Marcinkiewicz?

- Decyzja o rozwodzie z żoną nie należała zapewne do łatwych. Długo pan ją rozważał, czy była ona raczej pod wpływem impulsu?
- Rozważałem ją długo. Wpłynęła na nią chęć uporządkowania życia prywatnego. Wiele lat temu wyjechałem z Gorzowa, pracowałem najpierw w Warszawie, potem w Londynie. Zacząłem żyć w zupełnie innym świecie, do którego mojego rodzina dołączyć nigdy nie chciała, nawet wówczas, gdy byłem premierem, czy gdy w Londynie wynająłem duży, rodzinny dom. Pytałem nie tylko siebie: dlaczego? Dlaczego muszę być sam? To prawda, że uciekałem w pracoholizm, byłem pochłonięty zmienianiem Polski, świata. W naturalny sposób zaczęliśmy się od siebie oddalać. Rodzina domagała się, bym rzucił to wszystko i wrócił do Gorzowa. Nie potrafiłem! Nie jestem hipokrytą, staram się być uczciwym człowiekiem, nigdy nie romansowałem, więc w grudniu powiedziałem prawdę rodzinie i podjęliśmy z żoną decyzję o rozstaniu. Jednocześnie zagwarantowałem im opiekę i wsparcie. Przeprowadziliśmy wiele rozmów, moja decyzja nie była pochopna. Myślę, że żona nie była zaskoczona, bo przez ostatnie lata wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, że żyjemy w różnych światach, a nasze drogi się rozchodzą.

- Proszę zdradzić, kim jest ta kobieta, dla której warto aż tak diametralnie zmienić swoje życie?
- Chciałoby się powiedzieć "Taka mała, a wielka…". Jest wspaniałą, niezależną, ambitną, młodą osobą pracującą jako konsultant-analityk w londyńskim City. Ujęło mnie to, że w życiu kieruje się jasnymi zasadami. Ceni sobie prywatność i wolność. Poznaliśmy się w londyńskim City, w lecie ubiegłego roku. W czasie wielu spotkań i rozmów zauważyliśmy podobieństwo poglądów, zainteresowań i charakterów. Zaprzyjaźniliśmy się, ale żadnego romansu nigdy nie było! Dopiero, gdy rozpocząłem porządkowanie swojego życia, czyli po ostatecznej grudniowej rozmowie z Marylą, postanowiliśmy być parą. Kilkanaście dni temu poprosiłem moją partnerkę o rękę.

Posłuchaj całej rozmowy z Kazimierzem Marcinkiewiczem! Patrz wyżej, zakładka Multimedia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska